Totalitaryzm północnokoreański to nie tylko piekło politycznego zamordyzmu, ale także jeden z najniższych poziomów życia na świecie. Ostatnia spektakularna ucieczka północnokoreańskiego żołnierza wstrząsnęła opinią publiczną nie tylko dlatego, że zaprezentowano film z dramatycznego pościgu. W jego ciele znaleziono pasożyty, które powodują poważne choroby u mieszkańców Północy. To skutek nawożenia pól uprawnych ludzkimi odchodami i zamkniętego cyklu rozwoju pasożytów w układzie pokarmowym znacznej części populacji.
– Nie chciałam mieszkać w kraju, w którym każdy podlega indoktrynacji – mówi jedna z rozmówczyń programu „Halo, tu Pjongczang”, która uciekła z Korei Północnej 20 lat temu. Teraz prowadzi muzeum reżimu, ukazujące prawdziwe warunki życia na północ od granicy. – Kim Ir Sen stworzył kult jednostki, który wyprał mózgi trzem pokoleniem. Codziennie mówiono mi, że jest moim dziadkiem, a jego syn moim ojcem – wspomina.
Zdjęcia umieszczone w muzeum pokazują północnokoreańską rzeczywistość w półmroku, bowiem prąd w kraju Kimów jest dostarczany do prywatnych mieszkań tylko przez kilka godzin dziennie. Natomiast Korea Południowa od lat świeci blaskiem jednego z najbardziej rozwiniętych gospodarczo państw globu. Tylko na ultraszybką sieć kolejową, którą w niespełna dwie godziny będzie można dojechać z Seulu do olimpijskiego Pjongczang, kraj wydał 4 miliardy dolarów. Już w tym roku telefonia GSM będzie tam oparta o sieć 5G, zapewniającą błyskawiczny transfer danych na urządzeniach mobilnych. Przekaz telewizyjny z aren olimpijskich będzie produkowany w technologii Ultra HD.
– Członkowie tego samego narodu nie mogą się nawet zgodzić co do nazwy państwa czy swojego języka. Koreańczyków dzieli na przykład slogan „Hell Joseon”. „Joseon” to dawna nazwa Korei, obecnie używana tylko na Północy – opowiada Telewizji Polskiej o głębokich podziałach na półwyspie dr Daniel Pinksto, mieszkający w Seulu specjalista ds. północnokoreańskich z Uniwersytetu w San Diego. – Dzieli ich również strefa czasowa. Korea Północna zmieniła swoją o 30 minut. Pekin dzieli od Seulu jedna godzina, pomiędzy nimi jest północna Korea ze swoją własną strefą – dodaje.
Ostatnie badania opinii publicznej przeprowadzone na Południu wyraźnie studzą zapał entuzjastów pojednania. Zwłaszcza wśród najmłodszego pokolenia, 20-letnich Koreańczyków, ponad 70 proc. jest zdecydowanie przeciwnych połączeniu obu państw.
– 30 lat temu, na koniec zimnej wojny, gdy zmarł Kim Dzong Il, wszyscy uważaliśmy, że zjednoczenie jest na wyciągnięcie ręki. Wierzyliśmy, że reżim z Północy upadnie tak samo, jak upadały państwa bloku komunistycznego – mówi dr Lee Sang-Sin z Koreańskiego Instytutu Zjednoczenia Kraju.
Dynastia Kimów jednak panuje do dzisiaj.
– Cezary Korycki