Mocarstwa zachodnie a sprawa polska
piątek,
4 maja 2018
W listopadzie będziemy uroczyście świętować setną rocznicę odzyskania niepodległości. Warto przypomnieć jak Europa, czyli ówczesny świat, przyjęła rozbiory Rzeczypospolitej i dążenia Polaków do odbudowania własnego państwa.
Stanisław August Poniatowski górował nad słynnym Giacomo Casanovą, który w pamiętnikach przyznaje się do stu metres. Królowi Stasiowi historycy liczą mocno ponad trzysta.
zobacz więcej
Upadek Rzeczypospolitej był wydarzeniem bez precedensu w historii nowożytnej Europy. Owszem zdarzało się wcześniej, że jakieś prowincje czy ziemie przechodziły od jednego państwa dynastycznego do innego, ale zawsze jako pewna ukształtowana historycznie całość. Klasyczny przykład to zmiana przynależności państwowej przez Alzację i Lotaryngię. W wypadku Rzeczypospolitej stało się inaczej.
Podział nastąpił według linii nakreślonych przez państwa rozbiorcze bez zwracania uwagi na spoistość zagarnianych ziem. Po wtóre, nowożytna Europa nie znała przypadku anihilacji państwa, które do niedawna było mocarstwem.
Od XV wieku pozycja Polski w Europie stale rosła osiągając status mocarstwa w XVI i XVII wieku. Na początku XVII wieku Rzeczpospolita miała szansę umocnić swoje wpływy w Moskwie i zabezpieczyć granicę wschodnią, ale wówczas bić się nie chciała. Rosja mogła się wzmacniać.
Sąsiedzka zmowa, na długo przed pierwszym rozbiorem
Bodaj szczyt potęgi Rzeczpospolita osiągnęła w roku 1634, kiedy wojska moskiewskie skapitulowały pod Smoleńskiem i Rosja podpisała pokój wieczysty w Polanowie. Potwierdzał on panowanie Rzeczypospolitej nad Inflantami, Ziemią Smoleńską, Czernichowską, Kijowską z Połtawą i Dzikimi Polami. Ale zaledwie dwadzieścia lat później Rzeczpospolita bez trudu została zajęta przez Karola Gustawa, a wojska carskie doszły aż pod Lublin i Zamość.
Rzeczpospolita przegrała definitywnie na rzecz Rosji zmagania o hegemonię w środkowo-wschodniej Europie. Nie była już w stanie militarnie obronić swoich granic. Powstanie Chmielnickiego, potop szwedzki i niszczący najazd moskiewski podkopały materialnie Rzeczpospolitą. Ujawniła się słabość państwa, co zachęciło innych do prób podważania pozycji Polski. Także brutalnych.
Pierwszą był traktat w Radnot zawarty w 6 grudnia 1656 roku. Przewidywał on rozbiór Rzeczypospolitej między Szwecję, Siedmiogród i Prusy, a także dział dla Bogusława Radziwiłła i w przyszłości dla Bogdana Chmielnickiego. Temat rozbiorów Polski zaistniał w gabinetach europejskich.
Od połowy XVII wieku stale pogarszał się stosunek siły militarnej Rzeczypospolitej i państw ościennych – zwłaszcza Rosji. W XVIII wieku wystarczyło zaledwie kilka tysięcy wojsk rosyjskich, aby bez trudu osadzić na tronie Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Zmiana koniunktury międzynarodowej
Równocześnie zdecydowanie pogarszała się koniunktura międzynarodowa Polski w stosunku do sąsiadów. To, że mimo prób nie doszło przez ponad dwa wieki do rozbiorów wynikało z układu sił w Europie. Przeciw Szwedom sprzymierzeńcem była Rzesza niemiecka, przeciw Turcji – Rosja. Austria sama zagrożona była przez Turcję, a Prusy tylko przyczaiły się często udając przyjaciela Polski, bo były jeszcze za słabe. Anglia zajęta była Francją, a obie podbojami kolonialnymi.
Ale gdy szczęśliwi Polacy zażywali złotej wolności i tworzyli sarmacką kulturę upatrując swych antenatów w starożytnym Rzymie, w Europie gra interesów trwała w najlepsze i powstawały nowe imperia. Pierwszym została Hiszpania a Habsburgowie stali się najpotężniejszą monarchią w świecie, później palma pierwszeństwa przesunęła się na Francję i Burbonów, by po serii wojen spocząć na Anglii, która wygrała walkę o globalną hegemonię.
Habsburgowie chociaż przegrali rywalizację globalną to w Europie byli potęgą – w XVIII wieku panowali w Austrii, Czechach, Morawach, na Węgrzech, w Siedmiogrodzie, na Bałkanach, w części Niderlandów i na znacznym terytorium Włoch.
Lennik Rzeczypospolitej, elektor brandenburski Fryderyk III w 1701 roku ogłosił się królem w Prusach (królem Prus był formalnie król Polski) i koronował w Królewcu. Chociaż sejm polski wówczas nie uznał tej decyzji (uznał ją w 1764), to Rzeczpospolita nie zaprotestowała, a większość państw europejskich uznała ten tytuł.
Dotychczasowe potęgi traciły znaczenie. Po bitwie pod Wiedniem imperium osmańskie przestało się liczyć, chociaż osłabione potrafiło jeszcze obronić swoje istnienie. Również holenderskie imperium kolonialne od XVIII wieku straciło znaczenie i realizowało w istocie politykę brytyjską. Rzesza nadal była konglomeratem udzielnych księstw.
Potężna przez kilka wieków Republika Wenecka po serii wojen z Habsburgami i Turkami na mocy pokoju w Karłowicach – który przyniósł Rzeczypospolitej odzyskanie Kamieńca Podolskiego - zyskała wprawdzie od Turcji Dalmację i Peloponez, ale kolejnej wojny z Turcją już nie wygrała i wkrótce przestała istnieć.
Rzeczypospolita przestaje być podmiotem w polityce europejskiej
Słaba Rzeczpospolita istnieje, bo Rosja zajęta jest swoimi południowymi granicami, a poza tym nie ma potrzeby zajmować Polski, bo i tak od czasów Piotra Wielkiego de facto jest ona protektoratem Rosji. Po wojnie siedmioletniej – pierwszej wojnie o globalnym zasięgu – zakończonej w 1763 roku Katarzyna II może uważać Polskę za swoje lenno: ma w niej swojego króla i własne silne stronnictwo: Familię Czartoryskich.
W czasie wojny siedmioletniej doszło do wydarzenia określanego mianem cudu domu brandenburskiego. Najpierw Fryderyk II zwany Starym Frycem poniósł klęskę pod Kunowicami, gdy z 51 tysięcznej armii pruskiej zostało tylko 3 tysiące żołnierzy. Jednak Austria obawiając się, że całe Prusy przypadną Rosji opóźniała marsz na Berlin, co pozwoliło Prusakom odtworzyć armię i nadal prowadzić wojnę. W końcu Rosjanie zajęli Berlin i niemal całe Prusy, których los zdawał się przesądzony.
Ale wtedy właśnie zmarła caryca Elżbieta Piotrowna, śmiertelny wróg Starego Fryca.
Nowym carem został Piotr III, który kochał Fryderyka i natychmiast nakazał armii rosyjskiej odwrót, a nawet część oddziałów pozostawił mu do dyspozycji. Prusy zostały uratowane, a sojusz Rosji z Austrią zostanie wkrótce zamieniony na sojusz z Prusami. Odtąd współdziałanie rosyjsko-pruskie, a następnie niemieckie będzie podstawą polityki obu państw. Co oczywiście nie oznacza, że nie zdarzały się kryzysy.
Ale błędny byłby wniosek, że słabnącą Rzeczpospolita interesują się tylko dwory ościennych państw. Przeciwnie. W XVII i XVIII wieku wydarzenia nad Wartą, Wisłą, Dźwiną i Dnieprem śledzą także w Paryżu, Londynie, Sztokholmie, Rzymie, Wenecji, Madrycie, a nawet w Isfahanie. Bo Rzeczpospolita jest jeszcze istotnym – już nie podmiotem, ale przedmiotem – polityki europejskiej.
Obce interesy najważniejsze nad Wisłą
Każdy dwór starał się mieć w Polsce swoje stronnictwo. Poprzez nie dwory wysuwają swoich kandydatów do korony królewskiej, doprowadzają do elekcji, a później starają się wpływać na politykę Rzeczpospolitej zgodnie ze swoim interesem. Zwykle chodzi o skierowanie Polski przeciwko krajowi, którego interesy zagrażają interesom jakiegoś państwa.
Bodaj najstarszą partię miał w Rzeczpospolitej Wiedeń. Od Władysława IV na trwale zainstalowało się silne stronnictwo francuskie. Londyn działał bardziej dyskretnie. Nie tworzył własnego stronnictwa, ale angielskie pieniądze płynęły do Polski, a znaczenie dla Londynu Angielskiej Kompanii Wschodniej w Gdańsku i Elblągu, która miała monopol na handel morski Rzeczpospolitej, czyli polskie zboże znacznie wykraczało poza obszar czysto biznesowy.
Prusy i Rosja swoje stronnictwa stworzyły nieco później, ale za to szybko stały się najsilniejsze. Płynęły więc do Polski pieniądze z obcych dworów –jurgielt był zjawiskiem powszechnym. Brali niemal wszyscy – od Sobieskiego po Czartoryskich.
Sprawy polskie może nie są wówczas w centrum uwagi europejskiej, ale tematyka polska nie jest też sprawą marginalną. W końcu XVIII wieku sytuacja ulega radykalnej zmianie: w polityce europejskiej pojawia się tak zwana sprawa polska. Inicjatorem rozbiorów były Prusy, a przy mądrzejszej polityce Czartoryskich (gdyby nie porzucili Stanisława Augusta) Rzeczpospolita dotrwałby do wojen napoleońskich i pozostałaby na mapie.
Europa i rozbiory
Rozbiory nie wywołały praktycznie żadnej reakcji na dworach europejskich. Już przy pierwszym rozbiorze Stanisław August zwrócił się do Francji, gwarantki integralności Rzeczypospolitej na podstawie pokoju oliwskiego, o pomoc, ale otrzymał grzeczną odmowę. Wprawdzie celem Ludwika XV było skierowanie Polski na orbitę francuską, ale okazał się on politykiem całkowicie nieskutecznym.
Po jego śmierci (1774) polityka francuska wobec Polski uległa całkowitemu przewartościowaniu: Francuzi zaprzestali budowania swojego stronnictwa w Polsce i uznali ją za wyłączną sferę wpływów Rosji. To założenie i przyjaźń z Rosją stanie się z czasem dogmatem polityki francuskiej aż po dzień dzisiejszy.
W Londynie, chociaż rozbiory wzbudziły pewne zainteresowanie opinii publicznej, to reakcji gabinetu angielskiego nie było. Wzmocnienie Prus i Austrii względnie osłabiało głównego wroga Anglii – Francję. Poza tym przesunięcie Moskwy bliżej centrum Europy odpowiadało Londynowi.
Anglia już od Iwana Groźnego w Moskwie upatrywała potencjalnie najważniejszego partnera handlowego w Europie. Inne państwa również nie znalazły powodu, aby protestować. Jedynie imperium osmańskie wyraziło swój protest i nigdy nie uznało rozbiorów.
Czarny PR Rzeczypospolitej
Brak reakcji na rozbiory Rzeczypospolitej wynikał także stąd, że władcy mocarstw rozbiorczych, Fryderyk i Katarzyna, zadbali, aby Polacy cieszyli się opinią nieprzewidywalnych szaleńców, którzy nie potrafią rządzić wielkim państwem. Dbali o to także czołowi luminarze Oświecenia suto opłacani przez Fryderyka i Katarzynę.
Sławili też Semiramidę Północy, do której Wolter modlił się słowami: „Ciebie, Katarzyno chwalimy, ciebie, o pani, wyznajemy”. Co prawda Rousseau w „Uwagach o rządzie polskim” niby chwalił Polaków, ale czy publiczność mogła poważnie traktować te pochwały skoro zachwycało go „piękne prawo liberum veto”?
Jedynie przenikliwy Edmund Burke rozpaczał z powodu upadku „wielkiego i starożytnego państwa” i konstatował, że odtąd podstawą porządku w Europie przestają być traktaty a liczy się tylko siła militarna. Ostrzegał też, że odtąd żadne państwo nie może czuć się bezpieczne.
Napoleońskie nadzieje
Rzeczpospolita zniknęła z mapy Europy jakby niepostrzeżenie. Europa budowała nowy ład. I byłoby pięknie, gdyby nie pewien Korsykanin w służbie francuskiej. Geniusz Napoleona na kilka lat wywrócił porządek europejski. Przy tej okazji szaleni Polacy przypomnieli o sobie. W Lombardii powstały Legiony Polskie Henryka Dąbrowskiego. Światło dzienne ujrzała tak zwana sprawa polska, która będzie się pojawiać i znikać przez kolejne lat sto pięćdziesiąt.
Napoleon nie planował odbudowy Rzeczypospolitej, ale ignorować Polaków nie mógł, gdyż cenił i potrzebował ich jako żołnierzy. Bo gra szła o panowanie nad Europą i osłabienie Anglii. Przy okazji tej rozgrywki car Aleksander I w 1805 roku rozważał zjednoczenie Rzeczpospolitej pod swoim berłem, co przedstawił w Puławach arystokracji polskiej, która zjechała tam z trzech zaborów.
Do pokonania Anglii Napoleon potrzebował pokoju i poparcia Rosji. Jedno i drugie uzyskał w Tylży 7 lipca 1807 roku. Aleksander I zgodził się przy okazji na utworzenie z ziem zaboru pruskiego Księstwa Warszawskiego. A Napoleon na znak swej dobrej woli przekazał pruski dotąd departament białostocki Rosji.
Dwa dni później w traktacie francusko-pruskim Prusy zrzekły się ziem polskich zagarniętych w drugim i trzecim rozbiorze. I właśnie na mocy artykułu XV tegoż traktatu Napoleon utworzył Księstwo Warszawskie.
Ale traktował je jak jeden z departamentów Francji.
Rok wcześniej zlikwidował Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, co w przyszłości ułatwiło zjednoczenie Niemiec przez Prusy. Tak czy inaczej wydawało się, że sprawa polska została przez Napoleona zamknięta.
Ale współpraca Francji z Rosją nie ułożyła się dobrze. Musiało dojść do konfrontacji, choć Napoleon stara się jej uniknąć. Sprawa polska wróciła do rządowych gabinetów. W 1810 roku Aleksander I chce mieć Polaków po swojej stronie i informuje Adama Czartoryskiego, że zamierza proklamować Wielkie Księstwo Finlandii oraz Wielkie Księstwo Litewskie w ramach imperium rosyjskiego. Chce wiedzieć, jakie stanowisko zajmą Polacy.
Czartoryski odradza utworzenie odrębnego księstwa na ziemiach zaboru rosyjskiego i sugeruje, że car nie może na Polaków liczyć. 11 grudnia 1811 roku Aleksander powołuje Wielkie Księstwo Finlandii. Pół roku później Napoleon rusza na Moskwę. W sprawie polskiej nie składa żadnych deklaracji. Polacy zostają przy przegranym Napoleonie do końca.
Zgoda na brak Polski trwała sto lat
Na Kongresie Wiedeńskim sprawa polska pojawia się tylko dlatego, że Aleksander I uparł się, że chce mieć Królestwo Polskie. I przeprowadził ten pomysł wbrew pozostałym mocarstwom. W Europie Polacy jako sojusznicy Napoleona mieli samych wrogów. Powstaje zaborcze trójprzymierze oraz co dla Europy ważniejsze względna równowaga sił. Utrzyma się ona przez lat sto.
Sprawa polska znowu przestaje istnieć.
Pojawia się marginalnie przy okazji kolejnych polskich powstań, ale tylko jako wewnętrzna sprawa państw zaborczych. Co nie przeszkadza oczywiście grać kartą polską w rozgrywkach mocarstw.
Stanowisko państw europejskich najdobitniej wyraził francuski minister spraw zagranicznych Horace Sebastiani 16 września 1831 roku komentując w parlamencie zdobycie Warszawy przez wojska rosyjskie Paskiewicza: „L'ordre règne à Varsovie” („Porządek panuje w Warszawie”).
Trzydzieści lat później sprawa polska wróciła na krótko do gabinetów mocarstw zachodnich, ale tylko, jako nieszczera gra wobec kłopotliwych wysłanników Warszawy. Rząd angielski pozornie był życzliwy dla Powstania styczniowego, ale w rzeczywistości ambasador Wielkiej Brytanii w Petersburgu, lord Francis Napier zachęcał Rosjan do zdławienia powstania wskazując, że:
„Niepodległa Polska byłaby wielkim, zaczepnym, militarnym państwem katolickim, nieprzyjaznym dla Prus i Rosji, a gorąco Francji oddanym, i zapewniłaby niesłychaną przewagę Kościołowi katolickiemu i potędze francuskiej”.
Sprawa polska znika całkowicie z polityki europejskiej.
Po utworzeniu w 1871 roku Cesarstwa Niemieckiego Europa jest całkowicie uporządkowana. Polska i Polacy definitywnie nie byli Europie potrzebni. W rosyjskiej Warszawie, austriackim Krakowie i pruskim Poznaniu miał panować porządek. W ostatnich latach przed I wojną światową uwagę Anglii i Francji zaprzątały małe kraje bałkańskie. Sprawa polska nie istniała w ogóle.
Wybuch wojny w 1914 roku niczego nie zmienił. Brytyjczycy obawiali się jedynie, że Rosjanie i Polacy zakwestionują prawo Niemiec do ziem zaboru pruskiego. Jeśli sprawa polska incydentalnie się pojawiła, to traktowana była jako wewnętrzna sprawa państw zaborczych. Nie przewidywano istnienia niepodległej Polski.
„Wojna powszechna ludów” ostatnią szansą
W kolejnych latach wojny Anglia i Francja zmodyfikowały nieco stanowisko – dopuszczały powstanie niewielkiego państwa polskiego w ramach imperium rosyjskiego. Tego stanowiska nie zmieniło ogłoszenie 22 stycznia 1917 roku przez prezydenta Stanów Zjednoczonych postulatu powstania wolnej Polski.
Dopiero niepowodzenia na froncie zachodnim, upadek caratu i fiasko negocjacji z Austro-Węgrami, którym ofiarowano ziemie polskie sprzed 1772 roku w zamian za wystąpienie z sojuszu z Niemcami, skłoniły najpierw Francję, a następnie Anglię do uznania Narodowego Komitetu Polskiego za oficjalne przedstawicielstwo polskie.
Ale dopiero 5 stycznia 1918 roku premier brytyjski wyraził poparcie dla niepodległej Polski, zastrzegając jednak, że w jej skład będą mogły wejść tylko ziemie, które zamieszkuje ludność bezspornie polska. Trzy dni później prezydent Woodrow Wilson przedstawił 14 punktowy program pokojowy, którego 13 punkt powtarzał formułę brytyjską poszerzoną o dostęp Polski do morza.
Nie zmieniło to stanowiska rządu brytyjskiego, który nadal nie zgadzał się na dostęp Polski do morza, oddanie jej Poznańskiego i Galicji. Nawet po zakończeniu wojny rząd brytyjski podtrzymywał swoje stanowisko, że Polska powinna być państwem małym.
Nieco odmienne stanowisko zajęła wówczas Francja, która wobec upadku carskiej Rosji we względnie silnej Polsce widziała sojusznika przeciw Niemcom.
Niechętne Polsce stanowisko Anglii oraz bardziej przychylne stanowisko Francji nie zmieniło się istotnie także po konferencji w Wersalu. Ustalono tam granicę zachodnią Polski – wschodnia pozostała sprawą otwartą.
Ale w czasie ofensywy sowieckiej na Polskę minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lord Curzon wysłał do swego sowieckiego odpowiednika Cziczerina 11 lipca 1920 roku notę, w której zaproponował linię rozejmową miedzy Rosją Sowiecką a Polską.
Z grubsza biorąc opierała się ona na linii Bugu i nawiązywała do deklaracji mocarstw sprzymierzonych w sprawie tymczasowej granicy Polski z 8 grudnia 1919 roku. Anglia i Francja miały trzymać się tej linii przez kolejne lata. Stany Zjednoczone wycofały się z udziału w polityce europejskiej i nie włączały się w rozgrywki o polskie granice.
Niechętne i warunkowe uznanie Polski
Polska powstała. Przy sprzeciwie mocarstw zachodnich wywalczyła sobie na wschodzie granice umożliwiające samodzielne istnienie. Zostały one uznane ostatecznie przez Francję, Włochy i Wielką Brytanię w marcu 1923 roku. Miesiąc później zrobiły to Stany Zjednoczone.
Sprawa polska została zamknięta. Jednak nie do końca. Granicy wschodniej nie uznała Litwa, a i rząd sowiecki nie przyjął decyzji w sprawie granic zachodnich naszego kraju oraz mimo traktatu ryskiego protestował w sprawie rozstrzygnięć w Małopolsce Wschodniej.
Mocarstwa zostawiły sobie furtki do ingerowania w sprawy wewnętrzne Polski: zastrzegły, że w Małopolsce Wschodniej Polska powinna wprowadzić autonomię oraz narzuciły jej traktat o mniejszościach narodowych. Ćwierć wieku później sprawa polska stanie się zasadniczą kwestią polityki europejskiej. Ale to już temat na osobny artykuł.
– Stanisław M. Królak
Cytat z wypowiedzi lorda Napiera za Szymonem Askenazym z opracowania „Polska a Europa”.