Historia

Dlaczego Polacy nie mogli bardziej pomóc walczącym Żydom?

Komendant AK, gen. Stefan Grot–Rowecki nie był pewien lojalności Żydowskiej Organizacji Bojowej, gdyby zaszła konieczność walki z ZSRR. Trzon ŻOB stanowił Bund (lewicowe ugrupowanie żydowskie) i żydowska odnoga Polskiej Partii Robotniczej, czyli komuniści ukrywani przed AK jako „związkowcy”. Zatem stosunek ŻOB-u do Sowietów był entuzjastyczny.

Zapomniani bohaterowie warszawskiego getta

Piotr Gontarczyk: Historia powstania w warszawskim getcie przez dziesiątki lat była podporządkowana kanonom lewicowej propagandy i zniekształcana.

zobacz więcej
19 kwietnia 1943 roku do pozostałości po getcie warszawskim, które dwa lata wcześniej liczyło około 460 tysięcy mieszkańców, wkroczyło SS, policja i żandarmeria niemiecka. Po tzw. Grossaktion, czyli akcji likwidacji getta z lata 1942 roku i w wyniku nękających getto głodu i chorób dawną żydowską dzielnicę mieszkaniową zamieszkiwało już tylko 60 tysięcy Żydów.

Tę pozostałą przy życiu ludność Niemcy chcieli przesiedlić do Trawnik i Poniatowej, obozów pracy, aby – zanim się ich zlikwiduje – przydali się jeszcze III Rzeszy. O ile latem 1942 roku w dwa miesiące udało się sprawnie wysłać na śmierć do Treblinki prawie 300 tysięcy Żydów teraz, zamiast gotowych do współpracy Judenratu i policji żydowskiej, na Niemców czekali uzbrojeni bojowcy. W getcie nikt już nie miał złudzeń co mogą znaczyć „przesiedlenia na wschód”.

Żydowski Związek Wojskowy i Żydowska Organizacja Bojowa były zdecydowane nie sprzedać tanio skóry. Podjęli walkę za siebie i za wszystkich Żydów w szczątkowym getcie. Nie marzyli o zwycięstwie, a o godnej śmierci. Regularne walki trwały kilka dni, szczególnie zacięte na ulicy Muranowskiej i placu Muranowskim, gdzie swoją kwaterę miał ŻZW.
Wyspa getto
Później Niemcy palili dom po domu, a ukryci w piwnicach i schronach mieszkańcy musieli z nich wychodzić, zagrożeni śmiercią przez uduszenie dymem lub od wrzucanych do piwnic granatów. 16 maja została wysadzona Wielka Synagoga przy Tłomackiem symbolicznie kończąc zagładę dzielnicy.

Antykomuniści czy antysemici?

Transporty do Trawnik i Poniatowej pojechały tak, jak chciał okupant. Inaczej, niż w 1942, tylko dwa do Treblinki. Wyrok śmierci dla tych z obozów pracy był odroczony – jak się okazało – do końca roku.

Dlaczego polskie państwo podziemne i Armia Krajowa pozwoliły na zagładę getta?

Już w 1941 roku zarządzająca gettem Rada Żydowska (Judenrat) nie przystała na propozycję dołączenia getta do obejmującej całe miasto konspiracji wojskowej i tworzenia przynajmniej szkieletowych oddziałów. Zapewne Żydzi nie chcieli prowokować Niemców, gdyby się rzecz wydała. Już po akcji likwidacyjnej z 1942 roku Żydowska Organizacja Bojowa zwróciła się do Armii Krajowej o broń. Przekazano niechętnie dziesięć pistoletów.

Dowódca Armii Krajowej napisał o tym w depeszy do Londynu: "Żydzi poniewczasie z różnych grupek , również komuniści, zgłaszają się do nas po broń tak jakbyśmy mieli pełne magazyny. Tytułem próby wydałem trochę pistoletów, nie mam pewności czy w ogóle tę broń użyją. Więcej broni nie dam, bo jak wiecie sami jej nie mamy, czekamy na dosłanie. Podajcie jaka łączność maja nasi Żydzi z Londynem".
W podziemiu polskim nie bardzo wierzono, że Żydzi chcą walczyć i nie chciano marnować broni. 300 tysięcy ludzi załadowanych do wagonów latem 1942 roku bez żadnego z ich strony zorganizowanego sprzeciwu zapewne miało wpływ na tę rezerwę ze strony AK. Gdy w styczniu 1943 roku nastąpiło coś w rodzaju preludium do powstania w getcie – do wkraczających Niemców chcących sformować jeden transport padły strzały – Armia Krajowa dosłała kilkadziesiąt pistoletów, granaty i materiały wybuchowe.

Ponadto Komendant AK, gen. Stefan Grot–Rowecki nie był pewien lojalności ŻOB-u gdyby zaszła konieczność walki z ZSRR. Trzon ŻOB stanowił Bund (lewicowe ugrupowanie żydowskie) i żydowska odnoga Polskiej Partii Robotniczej, czyli komuniści ukrywani przed AK jako „związkowcy”. Stosunek obu partii (zatem całego ŻOB-u) do ZSRR, był entuzjastyczny.

Podobno Grot–Rowecki żądał zobowiązania się ŻOB-u na piśmie, że będzie z ZSRR walczył, czego nie uzyskał. Ostrożność AK w kontaktach z ŻOB-em Bund tłumaczył nie antykomunizmem polskiego podziemia, lecz antysemityzmem. Icchak Cukierman – przywódca Bundu – po latach napisał w swoich wspomnieniach: Łatwiej im było powiedzieć: „Nie wierzę ci, ty się nie bronisz” niż „Nienawidzę cię”.

Nie było faktów…

Ktoś w getcie jednak broń miał. Żydowski Związek Wojskowy składający się z oficerów i podoficerów Wojska Polskiego pochodzenia żydowskiego oraz przeszkolonej wojskowo młodzieży syjonistów – rewizjonistów był lojalny wobec rządu londyńskiego.
Emanuel Ringelblum, fot. Wikimedia
Emanuel Ringelblum, historyk getta warszawskiego, odwiedził ich kwaterę: „oglądałem arsenał broni ŻZW. Lokal mieścił się w domu niezamieszkanym, tzw. dzikim, przy ul. Muranowskiej nr 7, w sześciopokojowym lokalu na pierwszym piętrze.(...). W dużych salach były zawieszone na wieszakach rozmaite rodzaje broni, a więc karabiny maszynowe ręczne, karabiny, rewolwery najrozmaitszego gatunku, granaty ręczne, torby z amunicją”.

Polskie podziemie zza muru dostarczyło broń organizacji bliskiej polskiej racji stanu. Najbardziej zacięte walki z Niemcami podczas powstania w getcie warszawskim toczyli właśnie oni. I to oni wywiesili na jednym z dachów przy placu Muranowskim dwie flagi, polską i żydowską. Przegrali powojenną bitwę o pamięć, bo prawie wszyscy zginęli.

Władzom PRL-u ideowo bliska była Żydowska Organizacja Bojowa, której upamiętnienia przez dziesięciolecia strzegł niestrudzony Marek Edelman. O ŻZW pisze się i mówi dopiero od momentu, gdy Edelmana zabrakło, od zaledwie kilku lat.

Fragment rozmowy Anki Grupińskiej z Markiem Edelmanem („Ciągle po kole")

– Marku, czy możemy zacząć od rozmowy o ŻZW?
– ŻZW? Co cię to obchodzi? Z faszystami chcesz mieć do czynienia?

– Marku, poważnie. Istnieje sporo wspomnień o powstaniu w getcie warszawskim spisanych przez syjonistów i nie syjonistów. I nikt nic nie mówi o ŻZW.
– Bo nie ma o czym mówić.

– Ty, w Polsce wiele razy opowiadałeś...
– ... o ŻZW?

– Nie, no właśnie, opowiadałeś o powstaniu, zawsze milcząc o ŻZW. Warto może porozmawiać o faktach.
– O jakich faktach? Nie było faktów!

„Tora i miecz”, film dokumentalny TVP1
Dlaczego nie daliście zabić się z nami?

Różni w uzbrojeniu i poglądach politycznych, tożsami w bohaterstwie, ŻZW i ŻOB nie mogli jednak zapobiec tragedii getta warszawskiego. Czy ktoś mógł? AK bezskutecznie kilkukrotnie próbowała wysadzić z zewnątrz mur getta. Siły niemieckie zgromadzone wokół dzielnicy były za duże.

Armia Krajowa organizowała się i uzbrajała do powstania powszechnego, zrealizowanego później w akcji „Burza”. Gdy przystąpiła do Powstania Warszawskiego w sierpniu 1944 roku mogła zapewnić broń strzelecką co dziesiątemu powstańcowi, z czego więcej niż połowa to były pistolety, niewiele znaczące przeciw niemieckiej broni maszynowej.

Ponad rok wcześniej AK miała jeszcze mniej broni w Warszawie, a oddziały partyzanckie w okręgu warszawskim jeszcze nie istniały. Oczekiwania i wymagania, polskie i żydowskie były o wiele większe.

Jak się okazuje po latach, wymagania żydowskie mogły przetrwać bez względu na ówczesne realia. W 2016 roku Rzeczpospolita zamieściła artykuł znanego i cenionego w międzynarodowym świecie akademickim izraelskiego politologa i filozofa, profesora Shlomo Avineriego, „O historii Polaków i Żydów”.

Warto podkreślić, że Shlomo Avineri nie uważa niemieckich obozów w okupowanej Polsce za polskie, wie, że Polska nie kolaborowała z Hitlerem i w żaden sposób nie można go zaliczyć do grupy Izraelczyków, których babcie – choć umierały wiele lat po wojnie we własnych łóżkach – to jednak były zamordowane przez Polaków w Holokauście.
Zdrowy rozsądek i szacunek dla faktów pozwoliły jednak Avineriemu napisać: „dlaczego polskie podziemie (Armia Krajowa) w porozumieniu ze stanowiskiem rządu emigracyjnego w Londynie postanowiło rozpocząć powstanie właśnie wtedy, kiedy Niemcy zaczęli się wycofywać, a Armia Czerwona wyzwoliwszy już spod okupacji hitlerowskiej wschodnią część Polski, stała u wrót Warszawy? (…) dlaczego Polacy nie zbuntowali się wcześniej? Na przykład w trakcie powstania w getcie warszawskim, wiosną 1943 roku? Można również zapytać: dlaczego AK nie starała się powstrzymać poprzez akcje zbrojne systematycznego wysyłania Żydów – a przecież wszyscy oni byli obywatelami polskimi – do obozów zagłady.”

Może dlatego, że żadna armia koalicji antyhitlerowskiej w kwietniu 1943 roku nie stała u wrót Warszawy. Front wschodni był mniej więcej na linii Leningrad ( 1038 km. w linii prostej), Kursk ( 1238 km.), Charków (1090 km. ).

Na froncie zachodnim alianci zaczęli zdobywać Sycylię dopiero w lipcu 1943 roku, z Palermo do Warszawy jest 1680 km. w linii prostej, zatem w kwietniu trzeba by do tej odległości dodać 150 km. do wybrzeży Afryki. W Calais alianci byli dopiero latem następnego roku, czyli w kwietniu 1943 do odległości z Calais ( w linii prostej 1329 km.) trzeba by doliczyć kanał La Manche, a właściwie cały Atlantyk, bo wtedy jeszcze większość sił amerykańskich, które zdobywały później Europę, była w swojej ojczyźnie.
Fronty II wojny światowej w kwietniu 1943 roku. Fot: printscreen wideo EmperorTigerstar z Youtube „World War II in Europe: Every Day” (https://youtu.be/WOVEy1tC7nk)
Pytanie profesora po przetłumaczeniu z języka emocjonalnej pretensji i resentymentu na racjonalny brzmi: „dlaczego nie daliście się, Polacy, zabić razem z nami?”

Trawka na wietrze

Profesor potwierdza, że tak trzeba czytać jego myśl: „Niemieckie operacje stłumienia zrywu żydowskiego trwały kilka tygodni, a po tzw. stronie aryjskiej mieszkańcy Warszawy, choć byli świadkami wydarzeń w getcie, nie zrobili nic. Trudno przewidzieć, co by się rzeczywiście wydarzyło, gdyby polskie podziemie dołączyło do powstania, a i to nie tylko w Warszawie, lecz również w miastach i wsiach, gdzie dziesiątki tysięcy bojowników czekało na sygnał do insurekcji. Jest sprawą oczywistą, że przynajmniej utrudniałoby to stłumienie powstania w getcie, nie wspominając, że dołączenie polskich partyzantów świadczyłoby o wyrażeniu prawdziwej solidarności z polskimi Żydami.”

Dowodzący Armią Krajową w czasie Powstania Warszawskiego generał Tadeusz Bór-Komorowski wydając rozkaz rozpoczęcia powstania „chwytał się trawki na wietrze” jak napisał Norman Davies w „Bożym Igrzysku”. Jego poprzednik, generał Stefan Grot-Rowecki w 1943 nie miał nawet tej trawki.

„Wyrażenie solidarności z polskimi Żydami”, to byłoby powstanie ogólnowarszawskie o ponad rok wcześniej w środku niemieckiej Europy. Ze wszystkimi jego znanymi skutkami, gdy nie było jeszcze żadnej „trawki na wietrze” w postaci Armii Czerwonej za Wisłą.
Powstanie Warszawskie zbierało już po jego zakończeniu i zbiera nadal cięgi za brak odpowiedzialności, gen. Władysław Anders mówił nawet o zbrodni jego dowódców i władz cywilnych, które na to pozwoliły. Dla wielu piszących na ten temat Sierpień 1944 to jeszcze jeden dowód na nieuleczalne i zawsze tragiczne w skutkach szaleństwo Polaków.

Ocen połączenia Powstania Warszawskiego z powstaniem w getcie, kiedy najbliższe wojska koalicji były o ponad tysiąc kilometrów od Warszawy lepiej sobie nie wyobrażać. W oczach świata bylibyśmy nie narodem, a ciekawostką etnograficzną.

Dalszy ciąg pytań do Polaków, to „dlaczego AK nie starała się powstrzymać poprzez akcje zbrojne systematycznego wysyłania Żydów – a przecież wszyscy oni byli obywatelami polskimi – do obozów zagłady”? AK nie powstrzymała także systematycznego mordowania Polaków – którzy przecież wszyscy byli obywatelami polskimi – w Inteligenzaktion, w egzekucjach ulicznych, w pacyfikacji Zamojszczyzny i kilkuset wsi w innych częściach kraju. Nie przeciwdziałała też AK rzezi na Wołyniu ani rzezi Woli podczas Powstania Warszawskiego.

Polska zbrodnia na historii

Polaków i Żydów polskich zginęło po mniej więcej trzy miliony. Pan profesor to przyznaje, ale - co zrozumiałe, lub właśnie niezrozumiałe - ma pretensje tylko o los Żydów. Jego artykuł w roku 2016 ukazał się także na portalu Wirtualna Polska, tam pod tytułem: „Zbrodnia Polski przeciw historii”. Portale internetowe podkręcają tytuły emocjonalnie, ale tym razem tytuł na WP jest wiernym tłumaczeniem z angielskiego oryginału.

Zatem jednak „zbrodnia”. Jeżeli nie na narodzie żydowskim – do tego Avineri się nie posuwa w żadnym miejscu swojego artykułu – to przynajmniej „na historii”. Bez względu na to ,co to znaczy, to pojęcie „zbrodnia” ma się z Polską kojarzyć w kontekście Holokaustu i już, bez względu na to jak dalece trudnych i męczących ćwiczeń gimnastycznych musi dokonać umysł, który takie koncepty formułuje.

Krzysztof Zwoliński
Zdjęcie główne: Warszawa, 1948-06. Ruiny na terenie dawnego getta. W głębi kościół św. Augustyna. Fot. PAP/Stanisław Dąbrowiecki
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.