W edukacji, używając tylko kija i nie dając marchewki, daleko nie zajedziemy. A poważnie: czy można zaprogramować współpracę sztucznych inteligencji? Czy one by się ze sobą komunikowały samodzielnie? Czy – ucząc się – nie wykażą klasycznych ludzkich, negatywnych sposobów kontrolowania relacji, jak: manipulacja, wprowadzenie w błąd, próba przejęcia kontroli nad drugą osobą i tym podobne? Czy takie dwie współpracujące sztuczne inteligencje stałyby się dla siebie „toksyczne”?
Zwykle „trenujemy” sieci neuronowe w pojedynkę. Wystarczy jedna sieć neuronowa dla danego zadania, np. rozpoznawania obrazu. Dodanie do tego komunikacji jest trudne. Może jednak być kluczowe, gdy np. chcemy, by rój dronów koordynował swoje akcje, choćby po to, by się nie zderzały.
Tu na marginesie warto zauważyć, że niektórzy ewolucjoniści sugerują, iż świadomość powstała w czasie tzw. eksplozji kambryjskiej. To stosunkowo nagłe pojawienie się ogromnej liczby różnych złożonych form organizmów wielokomórkowych w warstwach geologicznych, w relatywnie krótkim okresie – pomiędzy 542 i 510 mln lat temu. Nagła mnogość istot żywych sprawiła, że musiały zacząć przewidywać nawzajem swe ruchy. Nie wystarczyła im „inteligencja” pozwalająca na bezpieczny kontakt ze statycznym środowiskiem.
Jeśli chodzi o wprowadzanie w błąd, to zadaje pani ciekawe pytanie. Jest taka jedna architektura, oparta na parze konkurujących z sobą sieci. Nazywa się to GAN (Generative Adversarial Network). Służy do tworzenia fałszywych obrazów, które będą imitowały prawdziwe.
System działa następująco:
- jedna sieć (fałszerz) albo generuje obraz, albo bierze go z oryginałów;
- druga (detektyw) zgaduje, czy to podróbka, czy też oryginał.
Jeśli detektyw jest zbyt skuteczny, fałszerz nigdy nie nauczy się swojego fachu, bo nie wie od czego zacząć, by podróbka przeszła test. Jeśli detektyw jest mało skuteczny, fałszerz nauczy się tworzyć tylko nędzne podróbki, bo i tak będą przechodziły test.
Takie sieci służą do tworzenia sztucznych zdjęć twarzy czy też do powiększania zdjęć z zachowaniem pełnego szczegółu. O ile detale są „wymyślane”, to w taki sposób, by wyglądały naturalnie i bardzo prawdopodobnie.
– rozmawiała Magdalena Kawalec-Segond