Pomimo zniesienia segregacji rasowej, ciągle radykalizowały się również środowiska murzyńskiej młodzieży. Prezydent Lyndon Johnson – człowiek, który wydawał się szczerze wierzyć w dobre intencje innych – chciał temu zapobiec i ogłosił akcję afirmatywną, której celem było naprawienie krzywd wyrządzonych czarnoskórej ludności. Dzięki akcji Murzyni zyskali preferencje w dostępie do szkół wyższych. Jak się jednak okazało, często przyjmowano nie tych, którzy mieli lepsze wyniki, ale tych, którzy – pomimo słabych ocen – byli uważani za bardziej rewolucyjnych, a zatem „bardziej czarnych” niż inni.
Taka praktyka zastosowana na Uniwersytecie Cornella w stanie Nowy Jork szybko się zemściła. Wiosną 1969 roku grupa czarnoskórych studentów wbiła przed uczelnią zapalony krzyż, co miało wywołać poczucie zagrożenia ze strony Ku-Klux Klanu. Na uczelni wybuchły zamieszki, dzięki którym murzyńskim radykałom udało się przejąć kontrolę nad uniwersytetem.
Jedną z hołubionych dziś legend tamtych czasów są Czarne Pantery – radykalna organizacja murzyńska. Jej członkowie prowadzili m.in. „monitoring” działań policji, aby wychwytywać wszelkie przejawy rasizmu. Kończyło się to licznymi bójkami i strzelaninami.
Co ciekawe, Czarne Pantery walcząc z rasizmem, same prezentowały skrajnie populistyczny i rasistowski program, żądając dla Murzynów gwarantowanej płacy, mieszkań i edukacji opartej na historii czarnoskórej ludności. Jednocześnie pochodzący z Karaibów Stokely Carmichael pełniący funkcję „honorowego premiera Czarnych Panter” groził, że Black Power to ruch, którego celem jest zmiażdżenie wszystkiego, co stworzyła zachodnia cywilizacja.
Warto wspomnieć, że Black Power to znacznie szerszy niż Pantery ruch murzyński, w którym aktywni byli czarni nie tylko z USA. Równie jednak jak Pantery nacjonalistyczny i rasistowski.
Pożądanie na wojnie z faszyzmem
Według wielu badań, które przeprowadzono w tym okresie, amerykańscy buntownicy wcale nie stanowili większości wśród młodzieży. Wywodzili się oni najczęściej z zamożnych rodzin o lewicowych przekonaniach. Niezłe wykształcenie, uprzywilejowana pozycja, polityczne przesilenie oraz wzrost znaczenia mediów były czynnikami, które z czasem pozwoliły im wysunąć się na czoło rewolty.
Wojna w Wietnamie, wokół której rozpaliły się potem najgorętsze emocje, budziła niechęć głównie wśród osób powyżej 50. roku życia. Dwudziestolatki stały się jej przeciwne dopiero pod koniec lat 60., gdy gwałtowna propaganda antywojenna sięgnęła zenitu. To wtedy organizacja Weterani Wietnamu Przeciwko Wojnie, którą przez pewien czas kierował John Kerry, późniejszy sekretarz stanu w administracji Baracka Obamy, przeprowadziła debatę, czy powinno się mordować polityków wspierających wojnę. A słynny czarnoskóry bokser Muhammad Ali odmówił służby w wojsku słowami: „Wietkong nigdy nie nazwał mnie czarnuchem”.
Europejskie grupki zbuntowanej młodzieży – podobnie jak ich amerykańscy rówieśnicy – również sprzeciwiały się wojnie w Wietnamie i widziały w niej walkę „światowego proletariatu” z zachodnim imperializmem. Do lektur obowiązkowych należał Marks, Trocki i Mao.