Jest wiele świadectw mówiących, że do zaniepokojonych tym, co się dzieje w okolicy Polaków przychodzili ukraińscy sąsiedzi, zapewniając, że im to się na pewno nic nie stanie, by tak uspokojonych później wymordować. Jedna miejscowość nawet dostała gwarancję bezpieczeństwa od UPA na piśmie.
Polacy mieli opuścić Wołyń i Małopolskę Wschodnią martwi, żywi mogli kiedyś wrócić.
„Czysta jak szklanka wody” Ukraina nie tolerowała mieszanych małżeństw. Takie rodziny mordowano lub kazano ukraińskiemu współmałżonkowi zamordować żonę Polkę i wspólne dzieci. Rzadziej, bo tych małżeństw było mniej, Ukrainka miała zabić męża Polaka.
W filmie dokumentalnym Agnieszki Arnold „Oczyszczenie”, gdzie do Kisielina przyjeżdżają znany kompozytor Krzesimir Dębski z matką, dawną mieszkanką miasteczka jest scena, która nic nie wyjaśnia lub też wyjaśnia wszystko. Przyjezdni stoją w grupie miejscowych i pani Dębska pyta: „Dlaczego?”. Otrzymuje odpowiedź: „Tak było trzeba, takie były czasy”.
Ukrainka pomogła, potem sama została zamordowana
W tym morderczym amoku, który przekroczył wszystko, co stosowało na tych ziemiach SS i NKWD tym cenniejsze, bo w tych okolicznościach prawie niewyobrażalne, stają się postawy ludzkie.
Augustów, gmina Kisielin – kolonia polsko-niemiecka (po wyjeździe Niemców w 1940 r. do Rzeszy, ich miejsce zajęli Ukraińcy). 29 sierpnia 1943 r. upowcy zamordowali 6 osób z rodziny Malinowskich. Władysław Malinowski z żoną i trojgiem dzieci ukrył się w lesie. Jego kolega, Ukrainiec Józef Pawluk, przez trzy dni opiekował się nimi, przynosząc żywność i ostrzegając, by nie wracali do domu. „Ukraińcy mordują wszystkich Polaków co do nogi w naszej okolicy – cytuje jego słowa ocalony. – Prowidnyk ich powiedział, że taka rzeź jednocześnie jest przeprowadzana na całej Ukrainie, że jest nakaz wybicia wszystkich »Lachiw« – żeby nikt nie pozostał – komunistów i żydów też”.