Natomiast Lechia Gdańsk przez kilka sezonów rozpieszczała kibiców spektakularnymi transferami dość drogich zawodników i najwyższym w lidze kontraktem dla trenera. To jedyny klub w ekstraklasie, który nie otrzymał licencji UEFA Pro na grę w europejskich pucharach.
Na szczęście klub się do nich nie zakwalifikował, bo byłby wstyd na całą Europę, gdyby z tego powodu nie można było wystąpić na Stadionie Energia Gdańsk – obiekcie wybudowanym głównie z myślą o Euro 2012. Przychody Lechii, według raportu Deloitte, wyniosły w roku 2017 blisko 40 mln złotych. Z tego aż 5,81 mln złotych pochodziło ze środków samorządowych. Sprawa jest o tyle ciekawa, że klub ujął je w swoich rozliczeniach jako wpływy komercyjne, a urząd miasta poinformował Tygodnik TVP, że nie przekazał Lechii ani grosza.
I wreszcie jest przypadek finansowania przez samorząd w Katowicach tamtejszego, grającego obecnie w I lidze GKS. W styczniu tego roku katowicki magistrat rozdał 11,5 mln złotych na dotacje dla sportu. 9,5 mln złotych otrzymał GKS (z czego 7 mln złotych klub piłkarski, a 2,5 mln złotych - hokejowy).
Ale na tym nie poprzestano, bowiem już w marcu w klubowym budżecie pojawiła się dziura, którą miasto postanowiło załatać kwotą prawie 5 mln złotych. Tylko do momentu powstawania tego tekstu GKS otrzymał z publicznych pieniędzy 14,8 mln złotych. I niekoniecznie oznacza to koniec pompowania pieniędzy w klub.
Znane są przypadki, kiedy GKS trzeba było ratować pod koniec roku, a więc w sytuacji, w której większość budżetu jest już od dawna rozdysponowana. Tak było na przykład w ubiegłym roku. Katowice wtedy na GKS przekazały 3 mln złotych… pod koniec listopada. Warto odnotować, że tylko w latach 2015-2016 klubowi przekazano 18 mln złotych.
Jakby wsparcia dla odnotowującego coraz niższe loty śląskiego futbolu było mało, w 2021 roku w Katowicach ma powstać za ponad 100 mln złotych nowy stadion dla GKS, który na razie nie gra nawet w ekstraklasie. Będzie wybudowany w odległości raptem 4 kilometrów od zmodernizowanego za ponad 650 mln złotych Stadionu Śląskiego.
Niewykorzystane orliki
Jak widać, pieniędzy na sport w Polsce nie brakuje. Kwoty wydawane w bezmyślny sposób można przeznaczyć na przykład na masowe zajęcia na dziesiątkach orlików.
Warto zapoznać się z raportem Najwyższej Izby Kontroli o utrzymywaniu przez gminy obiektów wybudowanych w ramach programu „Moje Boisko – Orlik 2012”. Wykazał on, że w latach 2013-2016 na finansowanie zajęć przez animatorów na osiedlowych boiskach wydawano w gminie średnio 14 tys. złotych rocznie. To oznacza w praktyce, że w okresie co najmniej siedmiu miesięcy (kwiecień-październik), w czasie których z powodzeniem w naszym klimacie można grać w piłkę na zewnątrz, na animacje przypadało średnio jedynie 2 tys. złotych miesięcznie na gminę.