Nasze prawo kosmiczne nie ma ograniczeń. Problematyka kontaktu z istotami pozaziemskimi jest ujęta w nieformalnych protokołach SETI, a w przypadku prostych żyjątek znalezionych w przestrzeni kosmicznej – w protokołach ochrony planetarnej COSPAR – mówi Kamil Muzyka, ekspert ds. prawa kosmicznego.
TYGODNIK TVP: Od pewnego czasu obserwujemy kosmiczny wyścig. Czy Amerykanie mogą zająć Księżyc i oznajmić, że jest to w całości ich teren?
KAMIL MUZYKA: Jeżeli pan redaktor kupił „działkę” w jakiejś galaktyce czy na Księżycu, albo jakiegoś pulsara, to pana zmartwię. Taki papier jest kompletnie nic nie warty i padł pan ofiarą oszusta. Własność ciał niebieskich, wytyczanie działek i zawłaszczenie terytorialne zostały zakazane w Traktacie o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku. Nawet wbicie flagi w powierzchnię Księżyca nie zmieniło go w kolonię lub 51. stan Ameryki.
Przestrzeń kosmiczna oraz ciała niebieskie są wspólnym obszarem działalności człowieka, nie podlegają zawłaszczeniu przez żadne państwo, co jednak nie wyklucza budowania na nich baz, prowadzenia działań badawczych lub przemysłowych i czerpania z nich korzyści. Tak działa przemysł satelitarny – umieszcza urządzenie na pewnej orbicie, a potem wykorzystuje jej warunki do obserwacji, telekomunikacji, radiodyfuzji lub nawigacji satelitarnej.
Pierwsze lądowanie na Księżycu załogi statku kosmicznego Apollo 11 20 lipca 1969 roku. Fot. The LIFE Picture Collection/Getty Images
Rozumiem, że te kwestie są uregulowane. Czyli istnieje już prawo kosmiczne?
Koncepcje prawa kosmicznego sięgają końca XIX wieku. Tworzone były analogicznie do regulacji morskich i lotniczych. Jednak dopiero wystrzelenie Sputnika w październiku 1957 roku sprawiło, że konieczne stało się stworzenia takich regulacji na poziomie międzynarodowym. Właśnie ze względu na obawy, że w przestrzeni kosmicznej mogą być umieszczane nie tylko niewinne satelity, ale także broń. Pamiętajmy, że to były czasy wyścigu zbrojeń i niedługo miało dojść do kryzysu kubańskiego.
Prawo kosmiczne istnieje od lat 60. ubiegłego wieku. O ile na poziomie międzynarodowym obserwujemy zastój i poszukiwanie nowych dróg porozumień, o tyle w tworzeniu krajowych regulacji określających zasady prowadzenia działalności w przestrzeni kosmicznej przodują Stany Zjednoczone.
Wspomniał pan o czerpaniu korzyści z kosmosu. Górnictwo kosmiczne to chyba jednak wciąż fantastyka.
Górnictwo kosmiczne jest koncepcją dość starą, znaną oczywiście w fantastyce i klasycznej futurologii. Pojawiało się z czasem nawet w publikacjach popularno-naukowych np. u Arthura C. Clarke’a czy Janusza Thora.
Chodzi w nim o wydobycie, przetworzenie, przechowanie i transport kopalin lub surowców znajdujących się poza Ziemią. Celem jest wykorzystanie takich zasobów na miejscu, np. w formie materiałów konstrukcyjnych, paliwa, źródeł energii bądź sprowadzenie ich na Ziemię, aby wzbogaciły ziemską produkcję.
I jesteśmy do tego przygotowani technologicznie?
Technologia odgrywa rolę główną, gdyż bez niej wszelkie regulacje dotyczące działalności w przestrzeni kosmicznej będą martwe. Jednak nie należy zapominać, iż bez pewnych regulacji i mechanizmów prawnych, inwestycje w nowatorskie przedsięwzięcia kosmiczne będą nieopłacalne. Bez dobrych regulacji zapewniających zysk firmom górniczo-kosmicznym czy produkcyjnym nie może być mowy o inwestycjach państwowych lub wielkokapitałowych w tak ryzykowne przedsięwzięcie.
Aleksander Bondariew: Przebieg śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy, w której śmierć poniósł pierwszy człowiek w kosmosie, pokazuje, że w ZSRR honor munduru był ważniejszy niż prawda.
Czyli są już firmy, które planują wydobywanie kopalin w kosmosie? To nie science fiction i nie zabawa?
Jest kilka przedsiębiorstw. Obecnie w grze są: amerykańskie Deep Space Industries, brytyjski Asteroid Mining Corporation oraz japoński iSpace. Pozostałe przedsiębiorstwa nie są aż tak zaangażowane lub zaawansowane – chodzi mi o amerykańskie Moon Express i Offworld czy luksemburski Kleos Space.
Tematem górnictwa interesują się także takie przedsiębiorstwa, które bardziej chcą wykorzystywać niż pozyskiwać surowce, czyli Lockheed Martin (jeden z czołowych kontraktorów NASA) czy Maxar. W Polsce też powstało konsorcjum EX-PL, które zajmuje się projektami z obszaru górnictwa kosmicznego. W jego skład wchodzą min. ABM Space i Creotech.
Co sprawia największe problemy prawne w kwestii galaktyki?
Brak komunikacji nadświetlnej sprawia, iż doręczenia do Proximy Centauri b nie dochodzą. To oczywiście żart. Nasze prawo kosmiczne de facto nie ma ograniczeń. Problematyka kontaktu z istotami pozaziemskimi jest ujęta w nieformalnych protokołach SETI, doktrynalnych koncepcjach Metaprawa oraz w przypadku zwykłych prostych żyjątek znalezionych w przestrzeni kosmicznej – protokołach ochrony planetarnej COSPAR.
Istnieją już zalecenia dotyczące porozumiewania się z cywilizacjami pozaziemskimi. Czy ich śladów wypatrujemy, oglądając roje Perseidów? Fot. Ozkan Bilgin/Anadolu Agency/Getty Images
Brzmi bardzo kosmicznie. To po kolei, czym są Protokoły SETI, Metaprawo czy COSPAR…
Protokoły SETI są zaleceniami dotyczącymi porozumiewania się z cywilizacjami pozaziemskimi, które zostały wydane przez międzynarodową pozarządową organizacje badawczą SETI Institute. To skrót angielskiej nazwy: Poszukiwania Pozaziemskich Inteligencji. Organizacja zajmuje się głównie nasłuchem radiowym i radioastronomią. Z kolei Metaprawo jest poddziedziną filozofii prawa, stworzoną przez Andrew G. Haleya. Zajmuje się tworzeniem uniwersalnych koncepcji prawa kosmicznego, które mogłyby funkcjonować między cywilizacją ziemską a pozaziemską.
A o co chodzi z protokołami ochrony planetarnej COSPAR?
COSPAR jest to Komitet do spraw Badań Przestrzeni Kosmicznej. Jego zadaniem jest promowanie i koordynacja badań kosmosu oraz tworzenie międzynarodowych standardów ochrony planetarnej. Chodzi głównie o unikanie zanieczyszczeń oraz niewprowadzanie ziemskich organizmów na powierzchnie badanych ciał niebieskich (szczególnie, jeśli te ciała mogą posiadać pokłady ciekłej wody) oraz o ochronę ekosystemu ziemskiego przed ewentualnym skażeniem obcym organizmem. Opowiadał o tym choćby kultowy film zrealizowany na podstawie książki M. Crichtona „Andromeda znaczy śmierć”.
Jak będziemy wydobywać minerały z kosmosu?
Na razie będziemy musieli przebadać kilka sposobów. Wiemy już, że na Księżycu i asteroidach metody mechaniczne (tj. wiertła lub głowice) mogą być bardzo awaryjne w warunkach próżni, skrajnych temperatur – nasłonecznienie lub jego brak może źle działać na smary, a nadmiar ciepła należy wypromieniować.
Jednak na misji MARS 2020 poleci eksperymentalna technologia MOXIE, stworzona przez Massachusetts Institute of Technology (MIT) oraz Instytut Neilsa Bohra. Celem tego eksperymentu jest sprawdzenie możliwości ekstrakcji tlenu z dwutlenku węgla znajdującego się w atmosferze Marsa. Przetestowanie tej techniki pomoże w opracowywaniu bardziej przemysłowych metod wydobycia tlenu, który następnie będzie służyć astronautom albo może być wykorzystywany jako paliwo przez misje powracające na Ziemię z próbkami marsjańskich skał i gleby.
Źródło; NASA/YouTube: W sierpniu NASA wysłała w stronę Słońca sondę Parker Solar Probe
A wracając do metali, minerałów ziem rzadkich lub lodu wodnego, rozpatrywana jest też metoda słoneczno-termiczna, tudzież optyczna. Pierwsza polega na stworzeniu pieca zasilanego energią słoneczną, który wypiekałby lub wyparowywałoby odpowiednie surowce, które będziemy chcieli wydobywać. Druga jest w przybliżeniu podobna do laserowego wiertła, chociaż światło słoneczne skupiają tam soczewki, a nie promieniowanie. Służyć ma ona bardziej do rozpuszczania skał i separacji znajdujących się w nich cięższych minerałów.
Tygodnik TVPPolub nas
A czy kwestie militarne w kosmosie też są regulowane prawem? Czy grożą nam gwiezdne wojny?
Istnieje prawny zakaz stawiania fortyfikacji, prowadzenia testów nuklearnych lub manewrów sił zbrojnych w przestrzeni kosmicznej i na Księżycu. Ale jak rozumiem, chodzi panu o słynne US Space Force (Amerykańskie Siły Kosmiczne). Amerykanie nie są pierwszymi, którzy posiadają jednostki obrony zasobów kosmicznych, tzn. satelitów cywilnych i wojskowych. Takie wojska ma także Federacja Rosyjska czy Chińska Republika Ludowa. Nie łamie to żadnego zakazu opisanego w traktatach prawa kosmicznego, które wszystkie wymienione państwa ratyfikowały. To zwyczajna prewencja przeciwko włamaniom, strąceniom lub deorbitacją kluczowych zasobów, dających danemu państwu przewagę militarną w ewentualnym konflikcie (tj. zdolność obserwacji, telekomunikacji i nawigacji za pomocą systemów satelitarnych). Na razie więc nie będziemy mieli kosmicznych marines.
Każdy pierwiastek chemiczny naszego ciała musiał być kiedyś wyprodukowany we wnętrzu gwiazdy – mówi dr Bogdan Wszołek, który zbudował prywatne Obserwatorium Astronomiczne.
A na co powinniśmy się przygotować, jeśli chodzi o relacje pomiędzy technologiami, kosmosem a prawem? Jakie nowe przestrzenie otwierają się przed zwykłym człowiekiem? Jakim zagrożeniom będzie musiał stawić czoła?
Zagrożeń jest wiele, począwszy od samego faktu, iż technologie kosmiczne to z zasady technologie podwójnego zastosowania. Wystarczy sobie uświadomić, że rakiety kosmiczne to tak naprawdę pociski balistyczne, a każda metoda deorbitacji śmieci kosmicznych jest także metodą neutralizacji satelitów przeciwnika. Weźmy na przykład taką katapultę elektromagnetyczną, widzianą w filmie „Moon” z 2009 roku. Służyła ona do bezpiecznego transportu helu3 na Ziemię. A już w 1967 roku Robert A. Heinlein w powieści „Luna to surowa pani” opisał wykorzystanie takiej niewinnej katapulty jako broni międzyplanetarnej.
Nie należy tu więc drapać się po głowie, że rozmawiamy o jakiejś fantastyce. Zwłaszcza że tacy pisarze jak Isaac Asimov, Arthur C. Clarke, Jerry Pournelle czy Robert L. Forward mieli doktoraty odpowiednio – z biochemii, astronomii, politologii, astrofizyki – a także aktywnie działali w naukach i polityce kosmicznej.
– rozmawiał Michał Chudoliński
Kamil Muzyka jest prawnikiem, transhumanistą, specjalistą ds. prawa górniczego i produkcji kosmicznej. Współprowadzi strony „Prawo i Kosmos” oraz Punkt Libracyjny.