Opowiadanie traktowało o ludobójstwie dokonanym na bośniackich muzułmanach przez Serbów w Srebrenicy, a właściwie o tym, co stało się po nim. Jego bohaterem jest Serb, który brał udział w tej nieopisanej rzezi, i który chcąc uniknąć wymiaru sprawiedliwości uciekł do Rzymu, gdzie koczował na cmentarzu. Tam dopadają go wyrzuty sumienia, a czytelnik poznaje tę drugą, ludzką stronę zbrodniarza.
Herlingowi-Grudzińskiemu osobista spowiedź dokonana w ogrodzie cmentarnym wiecznego miasta, w którą mogli wsłuchać się tylko pochowani tam poeci, nie wystarcza. Akcja opowiadania kończy się przed obliczem haskiego trybunału.
To znamienne, że autor u schyłku życia nie zdecydował się na literacką podróż w stronę lat młodości, jak uczyniłoby wielu jego rówieśników. Interesowały go tematy bieżące, dzięki, którym mógł pytać o sprawy najważniejsze. O ciężar ludzkiego grzechu i szanse na rozgrzeszenie.
Walka dobra ze złem
Polityczne wybory obydwu pisarzy są oczywiście krańcowo odmienne.
Herling-Grudziński po doświadczeniu Gułagu nie mógł być nikim innym, jak tylko twardym antykomunistą demaskującym obłudę fałszywego raju.
Kruczkowski po II wojnie światowej stał się człowiekiem PRL-owskiej elity, m.in. wiceministrem kultury i sztuki w zdominowanym przez komunistów Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej. Był również członkiem KC PZPR, wreszcie w latach 1949-1956 – prezesem Związku Literatów Polskich.
Niezależnie od tych różnic, i jeden, i drugi, byli najważniejszymi polskimi pisarzami opisującymi doświadczenie dwóch diabelskich systemów. „Niemcy” i „Inny świat” to niezwykle istotne, wnikliwe, poruszające i uniwersalistyczne dzieła na ten temat o randze światowej. Szczegółowe, reporterskie opisy Gułagu i przejmująca opowieść o ludziach wciąganych w wir nazizmu przełożone na wiele obcych języków są najlepszym świadectwem niepodważalnego wkładu obydwu autorów w nie tylko polską kulturę.
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Jak pisał Krzysztof Pomian w „Manicheizmie na użytek naszych czasów”: „Według Herlinga, nie można było obalić granicy między dobrem a złem, a zarazem zachować w całości tego, co mamy w sobie swoiście ludzkiego. Jak gdyby nie można było naprawdę uznać, że wszystko jest dozwolone, i nie oszaleć. Wrażliwość Herlinga jest manichejska. Manicheizm nie jest jednak kultem zła. Zakłada istnienie dwóch ostro oddzielonych zasad, których zderzenie wypełnia historię świata: dobra i zła, światła i ciemności”.
Zaryzykuję twierdzenie, że słowa Pomiana pasują też do „Niemców” Leona Kruczkowskiego. Choć zdaję sobie sprawę, że w kontekście zaangażowania tego pisarza w reżim komunistyczny, ta uwaga może dziś brzmieć obrazoburczo.
–Mikołaj Mirowski