Jesienią 1904 roku w warszawskiej PPS dojrzewa myśl o konieczności zbrojnej konfrontacji z caratem. Walery Sławek przemycił już rewolwery, demonstracja zostaje zwołana na niedzielę 13 listopada: plac jest pełen, gdy z kościoła zaczynają wychodzić ludzie po sumie, Okrzeja, który sprawdził się już jako chorąży, podnosi sztandar. Policjanci rzucają się w jego stronę, płazując tłum szablami – i wtedy pada pierwsza salwa: chaotyczna, niecelna, ale wystarczająca, by Rosjanie rzucili się do ucieczki.
Następne miesiące to już gorączka: kolejne zamachy, które organizują przywódcy Organizacji Bojowej PPS (znamienne, że zauroczeni klęskami wojsk carskich na Dalekim Wschodzie, w większości noszą pseudonimy od nazwisk japońskich generałów lub przynajmniej brzmiące z japońska: Bronisław Berger to „Kuroki”, Aleksander Prystor – „Katajama”, Bronisław Żukowski – „Harakiri”…).
W lutym 1905 Okrzeja zasadza się na generał-gubernatora warszawskiego Michaiła Czertkowa, który w ostatniej chwili nie stawił się na dworcu, w dwa tygodnie później – na stójkowego „Szarapa”; dwudziestolatek koordynuje akcje swojego oddziału, sam w wolnych chwilach polując na Agrykoli na generała Nowosilcowa.
Wreszcie – ostatni, feralny zamach na pułkownika Karla Nolkena, oberpolicmajstra Warszawy. Rosjanie barykadują się już w tym czasie w rezydencjach i urzędach: żeby ściągnąć pułkownika na miejsce, trzeba dokonać zamachu „na wabia”. Stefan Okrzeja z grupą bojowców przygotowuje zamach na VII cyrkuł policyjny na Wileńskiej. Znał te ulice od dziecka, ale ogłuszony od wybuchu, skręca w nie to podwórze. Za nim – policjant Czepielewicz: strzelanina jak w zaczytanych westernach, kupowanych kilka lat wcześniej przez Stefka za 15 kopiejek… Pada policjant, pada i Okrzeja; koledzy policjanta, którzy dopadli rannego, są już raczej z dzikiego wschodu niż z Dzikiego Zachodu: biją go i kopią.
Potem był zwykły sąd. Wyrok – pozbawienie praw i kara śmierci przez powieszenie. Generał gubernator nie skorzystał z prawa łaski, powieszono Stefana Okrzeję 21 lipca 1905 roku na stokach Cytadeli. Ciało pochowano w nieznanym miejscu – nie ma gdzie złożyć róż i niezabudek.