Żeni się z Polką, osiada w Mołdawii: Podole, gdzie mieszkają rodzice, ma za kordonem, ale do perfekcji opanuje sztukę przechodzenia go jawnie, nocą, zmyliwszy psy, i w przebraniu: prawdopodobnie przekradł się przez najwięcej granic spośród wszystkich polskich spiskowców, wyprzedzając w rankingu i Piłsudskiego, i „taterników”.
Przyda mu się ta umiejętność, gdy Komitet Centralny Narodowy mianuje go jesienią naczelnikiem sił zbrojnych na Podolu. Pod nadzorem Moskali niewiele można zdziałać, ale Miłkowski ma już praktykę w organizowaniu sił zbrojnych na Bałkanach.
Tworzy polską „partię” w tureckiej jeszcze wówczas Bułgarii i dalejże szarżować na Moskwę via Rumunia! Rozbiwszy pięciokrotnie liczniejsze siły, kapituluje przed głównym trzonem armii rumuńskiej i, znów jako emisariusz, przez Lwów i Stambuł trafia do Belgradu, jako emisariusz upadającego już Rządu Narodowego.
Gdzie go nie było…! W Liège pilnuje składu broni, pozostałej po powstańczych trudach, w Stambule doradza ministrom, w Szwajcarii zakłada Zjednoczenie Towarzystw Młodzieży Polskiej. Ale jedna myśl nie daje mu spokoju: potrzeba powołania Skarbu Narodowego. W stulecie pierwszego rozbioru (1872) rzuca myśl „postu narodowego”: raz w tygodniu odmawiając sobie frykasów, finansujemy przyszłe armaty!