Paweł Lisicki: Oczami wyobraźni widzę, jak papież Franciszek IV mówi, że wprawdzie sam akt aborcji jest czymś złym, ale nie można go zakazywać, ponieważ dla kobiety chcącej to zrobić, urodzenie dziecka będzie większym stresem, będzie bardziej bolesne.
zobacz więcej
A trudno sobie wyobrazić, by osoby starsze, które przez 70 czy 80 lat swego życia modliły się w przyjęty dotąd sposób, bez trudu przyswoiły sobie tę modlitwę w nowej formie. Ta sama trudność dotyczy zresztą wszystkich wiernych, którzy się modlą.
Czy w dyskusji nad zmianą w przekładzie „Ojcze nasz” nie pojawia się kwestia sporu o wolność człowieka w kontekście jego relacji z Bogiem? We współczesnej kulturze mamy do czynienia z postulatem, żeby człowiek był z jednej strony wolny i mógł robić, co chce, z drugiej zaś – by Bóg, jeśli istnieje, oszczędził mu cierpień.
Mowa o dylemacie, który podjął papież Benedykt XVI. We współczesnym świecie, a także – niestety – we współczesnym Kościele, próbuje się odwrócić prawdę o Bogu i człowieku. Człowiek potrzebuje uwiarygodnienia się wobec Boga, a tymczasem, odwracając tę perspektywę, żąda się, aby to Bóg uwiarygodniał się wobec człowieka i stawia się Bogu rozmaite wymagania.
W naszych czasach na pierwszym planie nie jest ateizm, czyli negowanie Boga, lecz negowanie zakorzenionej w Piśmie Świętym, w tradycji Kościoła i w pobożności – potrzeby poprawnych więzi człowieka z Bogiem.
Mówi się, że Bóg nie może wystawiać nas na próbę, bo to rzekomo uderza w naszą wolność. Podkreśla się absolutną autonomię człowieka, jego całkowitą suwerenność, spychając Boga na daleki plan. W rezultacie zamiast teologii mamy wypaczoną antropologię, a nawet antropolatrię: wszystko, łącznie z religią, wiarą i pobożnością ma służyć człowiekowi i jego dobremu samopoczuciu.
Próby, jakim jesteśmy poddawani w życiu mogą nam oczywiście zepsuć dobre samopoczucie, dlatego wielu ludzi odpycha samą myśl o jakiejkolwiek próbie. Jednak nieustannie jesteśmy tym próbom poddawani, bo częścią naszego losu są choroby, cierpienie i zło, które jest w świecie. Chodzi więc o to, aby wyjść z nich zwycięsko. I właśnie o to prosimy w szóstej prośbie modlitwy „Ojcze nasz”.
Wśród krytyków Kościoła pojawia się opinia, że świat się zmienia, że zmieniają się kultura, obyczaje. Przywołują Stary Testament, a w nim są treści odnoszące się do obyczajów, do norm społecznych, obowiązujących wśród starożytnych plemion izraelickich. Jest poligamia, jest składanie ofiar ze zwierząt…
Wynika z tego, że krytycy Kościoła czytają Pismo Święte wybiórczo. Poligamia była obecna na pewnym etapie dziejów i religii starożytnego Izraela, natomiast poczynając co najmniej od wygnania babilońskiego dominuje zobowiązanie do monogamii, którą też wyraźnie zalecał Jezus. To samo dotyczy ofiar ze zwierząt, które były składane w czasach Starego Testamentu. Natomiast w Nowym Testamencie i w tradycji chrześcijańskiej nie mamy ani jednej ofiary ze zwierzęcia.
Wiara i pobożność Nowego Testamentu nie pokrywają się z wiarą i pobożnością Starego Testamentu – to jest oczywiste. Lecz to samo odnosi się do judaizmu współczesnego, czyli judaizmu rabinicznego – wśród jego wyznawców nie ma ani składania ofiar, ani poligamii. W Starym Testamencie występują instytucje, zwyczaje i obrzędy, które na pewnym etapie się skończyły.