Rozmowy

Monarchia była lepsza niż republika

Jean Raspail nie żyje. Francuski pisarz, autor m.in. „Obozu świętych”, odszedł w sobotę, 13 czerwca 2020 roku, w wieku 94 lat. Poniższa rozmowa Mateusza Matyszkowicza została przeprowadzona w 2018 roku.

Narody, które są dziś silne to te, dla których wciąż ważne są takie wartości jak: patriotyzm, wartości narodowe oraz religia, której nadają wielkie znaczenie, a która często jest religią większości społeczeństwa. Wśród tych narodów można wymienić Polaków wyznających w większości religię katolicką – mówi Jean Raspail.

Ksiądz, który zabił swoje dziecko i kochankę. Opowieść o grzechu i nawróceniu

Na początku była prawdziwa historia podwójnego zabójstwa. Duchowny wydobył dziecko z łona swojej kobiety. Ochrzcił je i zamordował.

zobacz więcej
MATEUSZ MATYSZKOWICZ: Vive la France! Vive la Pologne! Niech żyje Francja i Niech żyje Polska !

JEAN RASPAIL:
Ach! Jakże słynna jest ta francuska historia z okrzykiem: „Niech żyje Polska, Panie!” Czy Pan ją słyszał? We Francji jest bardzo popularna. Nie mogę wprost uwierzyć, że Polacy jej nie znają! To historia, która wstrząsnęła całym Paryżem!

Kiedy car Aleksander II przybył z oficjalną wizytą do Paryża, na jego przywitanie zgromadziły się nieprzebrane tłumy. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, jaką politykę car prowadził względem Polski i jak potraktował Polaków.

Zatem przed paryską Operą zebrało się mnóstwo ludzi, żeby przywitać cara, kiedy podjedzie swym powozem. Był wśród nich był pewien paryżanin, który na widok rosyjskiego władcy wychodzącego z karety, w geście groźby podniósł w górę swoją laskę – oczywiście szybko został obezwładniony przez francuskich żołnierzy, którzy myśleli, że próbuje napaść na cara. Ale on zdążył jeszcze krzyknąć na całe gardło: „Niech żyje Polska, Panie!” (Vive la Pologne, Monsieur!) i w tym momencie cały Place de L’Opera rozbrzmiał krzykiem: „Niech żyje Polska, Panie!” i w całym Paryżu krzyczano: „Vive la Pologne, Monsieur!”. To zdanie weszło do historii Francji.

Piękna historia. Zacytowałem ją w przedmowie do mojej książki, która ma się wkrótce ukazać. Jej tytuł to „Miłosierdzie”. Poproszono mnie o napisanie krótkiego słowa wstępnego dla czytelnika polskiego i zawarłem w nim tę właśnie cudowną historię.
Jean Raspail
Szanowny Panie, uważa Pan siebie za obywatela Republiki Francuskiej czy monarchii francuskiej.

Jestem oczywiście rojalistą. Miałem przyjemność być organizatorem i przewodniczącym manifestacji z 21 stycznia 1993 roku, czyli nie tak dawno temu, która odbyła się na pamiątkę 200-lecia zabójstwa Ludwika XVI.

Organizowałem tę manifestację, choć władze republiki nie wyraziły na nią zgody. W asyście adwokatów poprosiliśmy zatem o spotkanie z ministrem i powiedzieliśmy mu: „Będziemy manifestować bez względu na zakaz!” i ostatecznie na placu Zgody, 21 stycznia o godzinie 8.13 rano, zebrało się 60 tysięcy osób.

Dlaczego o 8.13? O tej właśnie godzinie zginął Ludwik XVI, a ponieważ przywiązuję dużą wagę do symboli, chciałem, by to była ta sama minuta.

Manifestanci tak tłumnie zgromadzili się na placu, że wszelki ruch uliczny został wstrzymany na 3 godziny. Pewien bardzo znany francuski aktor odczytał do mikrofonu testament króla, po czym odmówiono modlitwy: katolickie, protestanckie i żydowskie. Obecni byli księża katoliccy, pastorzy i rabini.

Obecność rabinów była wyjątkowa, ponieważ Żydzi zawsze mówili i po dziś dzień utrzymują, że nigdy nie zapomną, iż to Ludwik XVI uczynił ich obywatelami francuskimi. Wcześniej nie można im było nadawać francuskiego obywatelstwa. Na tej manifestacji było też wielu Izraelczyków.

Ja, Jean Raspail byłem wtedy znanym, a nawet bardzo znanym, pisarzem. Moja książka „Sire” odniosła we Francji niebywały sukces i dlatego manifestacja była tak liczna. A ja jestem rojalistą i uważam, że monarchia była lepsza niż republika.

Zresztą Polska też przez pewien czas była królestwem, nieprawdaż? Co za szkoda, że nie zachowaliście monarchii! O ile mnie pamięć nie myli, w większości przypadków byli to królowie elekcyjni.

Czy Parlamentem Europejskim kieruje Antychryst?

Jak to możliwe, że nawrócony ateista, były wyznawca judaizmu, daje czytelniejsze świadectwo wiary niż wielu purpuratów?

zobacz więcej
A czym jest monarchia francuska?

Monarchii już nie ma. Jednym z ostatnich królów Francji był Karol X Burbon, po nim rządy objął Ludwik Filip I, który panował do 1848 roku. Oczywiście żyją jeszcze królewscy potomkowie, ale pochodzą z dwóch, bardzo ze sobą skłóconych linii i wydaje się, że nigdy nie dojdą do porozumienia. Zresztą kiedy organizowaliśmy tę manifestację, o której wspominałem, prosiłem książąt, by zechcieli nie zaszczycać nas swoją obecnością właśnie ze względu na nienawiść, jaką do siebie nawzajem żywią. Nie chciałem żadnych nieporządków. Zależało mi na tym, by nie było ani książąt, ani ich symboli, ani ich sztandarów. Chcieliśmy uczcić tylko króla Ludwika XVI.

Dlaczego?

Żeby manifestacja nie stała się wydarzeniem politycznym. Bo nasze działania nie miały mieć charakteru politycznego.

Czy tylko monarchiści się tam zebrali?

Jedyną z osób publicznych, która przybyła na tamte obchody był ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji. Razem ze mną złożył on Ludwikowi XVI pierwszy wieniec. Amerykanie nie zapomnieli, że to dzięki temu królowi powstańcy amerykańscy wygrali z Anglikami. Nigdy o tym nie zapomnieli. Nigdy.

Francja była wielkim państwem. Proszę zauważyć, że użyłem czasu przeszłego: Francja „była” wielkim państwem.

Francja jest teraz republiką.

Niestety.

Czy jest Pan zwolennikiem republiki?

Ależ nie, nie jestem zwolennikiem republiki! Nie wiadomo, na kogo głosujemy, nie wiadomo, skąd są ci ludzie, nie wiadomo, czego chcą, o czym myślą, czy kłamią. Nie wiadomo, z jakich rodzin się wywodzą, jak byli wychowywani itd. Nic o nich nie wiemy. Są ministrami, prezydentami, posłami itd., a nic o nich nie wiemy, co więcej – są coraz gorsi. Dawniej, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, republika funkcjonowała na zasadach prawa i – trzeba przyznać – funkcjonowała dość dobrze. Nie można temu zaprzeczyć.

Podajmy przykład Charles’a de Gaulle’a.

Tak. A teraz to prawdziwa katastrofa. Mając taki ustrój, Francja nigdy się nie podniesie.
Król Ludwik XVI został ścięty 21 stycznia 1793 roku. Fot. Corbis via Getty Images
Czy wprowadzenie monarchii jest jeszcze możliwe?

Nie, na to jest już za późno. Francuzi nie są rojalistami. Nie ma więc już takiej możliwości.

Jaki jest zatem sens bycia monarchistą?

Władca, król przejmuje władzę nie dzięki elekcji, ale dzięki dziedziczeniu, długim tradycjom, zwyczajom i kieruje się miłością, przywiązaniem do swojego ludu. Król uosabia swój naród. To znaczy jest swoim krajem.

Spójrzmy na Anglię, na sytuację obecną, ale przede wszystkim na czas wojny. Królowa odmówiła przyjęcia schronienia w Kanadzie, postanowiła zostać ze swoim ludem i Anglia wygrała wojnę.

Co dzieje się w innych krajach o prawdziwym ustroju monarchicznym? Oddanie ludzi – nawet jeśli nie jest szczególnie silne – rodzinie królewskiej, która z ojca na syna, od wielu lat, a w niektórych przypadkach od VIII bądź X wieku, reprezentuje kraj to sens monarchii. Władca bowiem uosabia swój naród.

Mamy we Francji pretendenta do korony – pozwolą Państwo, że nie wymienię jego nazwiska – który ma prawo do korony, ponieważ jest w prostej linii potomkiem Ludwika XIV i Ludwika Filipa. To człowiek prawy, wyznania katolickiego, lecz jest tak zdesperowany, że już nie wierzy, nie ma nadziei, że przejmie władzę. Ale gdyby miało się to udać, właśnie on zasiadłby na tronie.

Czy jest Pan pesymistą?

Tak! Nie ma we mnie krzty optymizmu. Jestem pesymistą pod każdym względem, no może z pewnymi wyjątkami.

Czy katolik może być pesymistą? Czy chrześcijanin może być pesymistą?

Wyznanie nie ma tu nic do rzeczy. Ja przecież nie wiem, czego chce Bóg. Zresztą myślę, że Bóg miałby Francji coś do zarzucenia. Nie sądzi Pan?

Francja była córą Kościoła. Ale to już przeszłość. Polski papież Jan Paweł II, który był niezwykłą postacią, podczas swojej wizyty we Francji zapytał, czy Francuzi pamiętają jeszcze, że Francja jest rodzoną córką Kościoła. Nie, Francuzi o tym zapomnieli.

Całą rodzinę rozstrzelano. Wciąż żyjących dorżnięto bagnetami. Ciała rozebrano, oblano kwasem i poćwiartowano

Angielski król mógł ich uratować, a nie kiwnął palcem – oskarżył kuzyna wielki książę Dymitr Pawłowicz Romanow. Od zabójstwa minęło 100 lat.

zobacz więcej
Ponieważ zadał mi Pan to pytanie, opowiem Panu coś o sobie, pewną prywatną historię. Jestem katolikiem. Najczęściej modlę się do Przenajświętszej Maryi Panny. Jest tu, niedaleko ode mnie, 10 minut spacerem, a przy moim zdrowiu 20 minut stąd, mała kapliczka, w której znajduje się przepiękny posąg Marii Dziewicy. Kiedy wchodzę do tej niezwykłej kaplicy, zawsze rozglądam się, czy ktoś jest w środku. I kiedy akurat nie ma nikogo, śpiewam. Nie modlę się, ale zaczynam śpiewać. Proszę pozwolić mi zaśpiewać, obiecuję, bardzo krótką, piękną i starą pieśń francuską:

O Marie, ô Mère chérie,
Garde au cœur des Français
la foi des anciens jours !
Entends du haut du Ciel,
ce cri de la patrie :
Catholique et Français toujours !


O, Maryjo! O, nasza droga matko,
Zachowaj w sercu Francuzów
Wiarę ich pradawnych dni
Usłysz na wysokościach nieba
Wołanie ojczyzny naszej
Katolik i Francuz po wszystkie dni


To wielka pieśń. W czasach mojego dzieciństwa śpiewaliśmy ją wszyscy. Śpiewaliśmy ile sił w piersiach!

Narody, które są dziś silne, które liczą się w dzisiejszym świecie – choć nie ma ich już wielu – to te, dla których wciąż ważne są takie wartości jak: patriotyzm, wartości narodowe oraz religia, której nadają wielkie znaczenie, a która często jest religią większości społeczeństwa. Wśród tych narodów można wymienić Polaków wyznających w większości religię katolicką. Niemal wszystkie kraje prawosławne są silne narodowo. Dlaczego? Ponieważ są jednocześnie rosyjskie i prawosławne, a prawosławie jest dla nich sprawą ogromnej wagi, tak jak kiedyś dla Francji sprawą wielkiej wagi była religia katolicka. Kraj, który ma swoją religię, jest krajem silnym, który nie ulegnie innym.
Orélie-Antoine de Tounens, prawnik i awanturnik, samozwańczy król Araukanii i Patagonii, bohater książki Jeana Raspail’a „Ja, Antoni de Tounens, król Patagonii”. Fot. Getty Images
Jest Pan miłośnikiem Patagonii? Dlaczego szczególnie upodobał Pan sobie Patagonię?

Czy Pan wie, gdzie leży ten kraj? Na samym dole Ameryki Południowej. Jest wielki jak pół Europy. Ogromny.

W 1860 roku młody Francuz z Perigor, syn wieśniaka mający niewiele pieniędzy, ale wielkie przekonanie o swojej wartości, nie chcąc zostawać we Francji przy ojcu, znający trochę historię indiańskich plemion zamieszkujących Amerykę Południową, szczególnie teren Patagonii sięgającej aż po Ziemię Ognistą, czyli na sam kraniec kontynentu, staje pewnego dnia nad brzegiem morza i wyrusza w samotny rejs.

Ubrany w mundur, ze stworzonym przez siebie sztandarem, z zapasem monet ze swoją podobizną ucharakteryzowaną na króla (monet, które sam kazał wybić) przybija do brzegów Patagonii, która należy po części do Chile i Argentyny.

Stamtąd wyrusza na spotkanie z plemieniem walczącym z najeźdźcami. I mówi do nich: Jeśli pójdziecie za mną, wygramy tę wojnę, zresztą Francja z cesarzem Napoleonem III przyśle nam okręt po burty załadowany bronią i armatami. Oczywiście wszystko zmyślił i nie mówił im prawdy. Ale jego kłamstwo zostało wzięte za dobrą monetę. Został przywódcą, królem, tylko że statek ciągle nie przypływał.


Po jakimś czasie przegrał jakąś ważną bitwę, a jednocześnie wywiadowcy armii chilijskiej i argentyńskiej rozdawali pieniądze wodzom poszczególnych plemion i oni w rezultacie zdradzili go. Został aresztowany, skazany na śmierć i wtrącony do chilijskiego więzienia.

Dzięki zabiegom dyplomatycznym ambasady francuskiej tenże samozwańczy król został zwolniony. Nazywał się Antoine de Tounens.

Zatem udało mu się wyjść z więzienia, i kiedy wrócił do Francji, schodząc na ląd powiedział: „Jestem królem Araukanii i Królem Patagonii”. I przez 20 lat grał rolę króla Patagonii.

Ale był królem – chciał nim zostać i został! Później umarł i nie było już króla. Pewne próby przejęcia tego tytułu podejmował jeden z jego starych druhów, ale zakończyły się one niepowodzeniem.

Kiedy usłyszałem tę historię, usilnie starałem się ją zgłębić i powiedziałem sobie: „Umarł król, ale jego królestwo jest wieczne”. I razem z przyjaciółmi postanowiliśmy odbudować „Królestwo Patagonii”, które ma tylko martwego króla, nie posiada rządu, jest królestwem wyobraźni, w którym można się rozmarzyć.
Któż nie chciałby być poddanym króla panującego w takim kraju? Na zdjęciu: widok na lodowiec Perito Moreno w Parku Narodowym Los Glaciares w argentyńskiej Patagonii. Fot. Andia/UIG via Getty Images
Trudno nawet sobie wyobrazić jak wiele spływa do mnie wniosków o nadanie obywatelstwa Królestwa Patagonii. Podpisuję je osobom, które nierzadko są ważnymi i znanymi postaciami naszej francuskiej rzeczywistości. Wielu generałów armii francuskiej stało się poddanymi króla Patagonii. Wystąpili o to w latach swojej młodości.

Patagonia to rodzaj zabawy na poważnie. Patagończykiem jest się tak, jak dzieci podczas swoich zabaw są Indianami. Na poważnie. Bo dzieci zawsze na poważnie wcielają się w bohaterów swoich zabaw.

Nie można być obywatelem tego Królestwa, można stać się jedynie poddanym króla Patagonii, tak jak można być poddanym króla Wielkiej Brytanii, a nie być obywatelem tego państwa. Obecnie jest nas zapewne około 60 tysięcy. Nie prowadzimy jednak rejestru, nie wydajemy żadnych instrukcji postępowania, nie jesteśmy partią polityczną, jest to – oględnie mówiąc – spontaniczny ruch łączący ludzi poprzez wspólne idee. Idee, w liczbie mnogiej. Ruch dość tradycjonalistyczny.

Właśnie dlatego jestem miłośnikiem Patagonii i mam sztandar królestwa. Nie jest to mój sztandar, ale sztandar króla, który został pochowany w małym mieście w departamencie Dordogne, w Akwitanii.

Antysemitka ratująca Żydów i kronikarz zagłady

Zofię Kossak-Szczucką i Tadeusza Borowskiego wspólne obozowe doświadczenie połączyło i zarazem podzieliło.

zobacz więcej
Europa stoi przed problemem własnej przyszłości. Mówię o muzułmańskich imigrantach. Co Pan myśli o przyszłości Europy?

Odpowiedź będzie krótka, ponieważ na podobne pytania odpowiadam już od ponad 30 lat. Odpowiedź leży przed nami to „Obóz świętych”. Książka ukazała się w… trudno sobie przypomnieć…, bardzo dawno temu, pewnie w1973 roku. Opowiada o pokojowym opanowaniu cywilizacji zachodniej przez imigrantów z Trzeciego Świata.

Książka nie jest doktryną, nie jest pamfletem ani żadnym studium rzeczywistej sytuacji. Napisałem ją, ponieważ codziennie przychodziły mi do głowy jej kolejne części. Mogę powiedzieć, że pisałem ją w natchnieniu, choć nie wiem z czyjej inspiracji. Każdego ranka, kiedy siadywałem za biurkiem i zabierając się do pisania, spoglądałem na bezbrzeżne morze za oknem mojego pokoju, jeszcze nie wiedziałem o czym będę pisał. W ten sposób powstawała książka, która dziś znana jest na całym świecie.

To w niej zawarte są wszystkie odpowiedzi. Jedyne możliwe do podjęcia rozwiązanie… trudno je wyrazić, mój Boże, jakże trudna jest odpowiedź… Jedyne rozwiązanie nie jest bowiem zgodne z chrześcijańską miłością. Rozumie Pan? Nie jest godne miłości chrześcijańskiej, która zresztą została skradziona i zaadaptowana przez różnorakie ideologie.

Nie można zabronić wstępu imigrantom. A jednak ze względu na ich liczbę nie da się wszystkich zasymilować. Zresztą ludzie, którzy wcześniej przybywali do Pańskiego czy też do mojego kraju, zawsze od razu byli asymilowani. A teraz… nie znajdujemy prostego rozwiązania. Rozwiązania jawiące nam się jako możliwe uciekają się do przemocy, są bardzo surowe, pozbawione wielkoduszności, którą nie możemy więcej szafować. Nie damy rady.

W każdym bądź razie wypowiadam się wyłącznie w imieniu swojego kraju, nie wypowiadam się w imieniu Pańskiej ojczyzny ani żadnego innego kraju. Premier Węgier Orban nienajgorzej poradził sobie z tą kwestią.
Imigranci, którzy przeprawili się przez Morze Śródziemne, czekają na możliwość zejścia na ląd w hiszańskim porcie Malaga. Fot. Reuters/Jon Nazca
Ale łatwego rozwiązania nie ma i czeka nas smutny koniec. Za kilka lat być może nie wybuchnie wojna domowa, ale będziemy żyli w poczuciu wszechobecnej wrogości pomiędzy społeczeństwami, którym nigdy nie uda się dojść do porozumienia. Nigdy.

Pomówmy może o Polsce. Co Pan myśli o Polakach, polskich tradycjach, polskiej monarchii i polskich konserwatystach.

Nie jestem, niestety, specjalistą w tej dziedzinie, nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat. Byłem często zapraszany do Polski, ale ze względu na zakaz podróżowania nigdy nie mogłem takiego zaproszenia przyjąć. Historię Polski znam dzięki swemu ojcu i od zawsze miałem dla tego kraju wielki podziw.

Wiemy, co się ludziom podoba. Charyzmę można stworzyć

Francuski filozof Jean-Claude Monod: Mówi się, że wizerunek Macrona był w dużym stopniu medialnym wytworem agencji PR-owych.

zobacz więcej


Mój ojciec był wojskowym wysokiego stopnia. Tuż po wojnie działał w służbach francuskiego wywiadu i brał nawet bezpośredni udział w bitwie z Rosjanami. Mój ojciec zawsze bronił sprawy polskiej, w domu często opowiadał o Polsce. Dla mnie podziw dla Polaków jest więc sprawą niemal organiczną. Podziwiam Polaków tak mocno, jak żarliwie modlę się do Marii Dziewicy. To część mnie samego. Polacy są moją rodziną, choć nie w sensie pokrewieństwa, stanowią część mojej wewnętrznej rodziny. To naród uczciwych ludzi.

Kiedy byłem dzieckiem, w szkole uczyliśmy się historii Polski. Dziś wiedza o Polsce nie jest powszechna. Nikt nie pamięta o tragicznej historii rozbiorów ani o Warszawie, która sama dokonała swojego ostatniego wyzwolenia.

Czytałem kilku polskich autorów w tłumaczeniach na francuski. Podziwiam Polaków jako ludzi inteligentnych i wykształconych.

Nie pojadę już jednak do Polski. Lekarz zabronił mi podróży samolotem.

Jacy polscy pisarze są dla Pana szczególnie ważni?

Niestety, moja pamięć nie pozwala mi dziś odpowiedzieć na to pytanie. W tym celu musiałbym wejść na drabinę i sięgnąć na najwyższą półkę swojej biblioteki.

– rozmawiał Mateusz Matyszkowicz
tłum. Agnieszka Madej-Przybylska


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Rozmowa z Jeanem Raspailem została przygotowana dla programu Chuligan Literacki w TVP Kultura.
Jean Raspail , urodzony w 1925 roku, jest pisarzem i podróżnikiem. Laureat wielu nagród literackich, m.in. Grand Prix du Roman Akademii Francuskiej. Autor powieści m.in. „Obozu świętych”, „Sire”, „Ja, Antoni de Tuonens, król Patagonii” „Siedmiu jeźdźców”, „Król zza morza”, „Miłosierdzie”. Jego książki wiele razy były przenoszone na ekran, choć zwykle nie budziło to entuzjazmu pisarza.

Raspail deklaruje przywiązanie do Kościoła, monarchii i przedrewolucyjnej Francji. Powszechnie uważany jest też za katolickiego tradycjonalistę.

W 1981 roku Jean Raspail ogłosił się konsulem generalnym Patagonii i ostatnim przedstawicielem króla tego kraju.
Zobacz pozostałe odcinki rozmów Mateusza Matyszkowicza w Chuliganie Literackim:
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.