Najpierw dzięki staraniom Warszawy antyrosyjska opcja, która wcześniej silna była niemal wyłącznie w krajach bałtyckich, stała się jednym z istotnych czynników wpływających na kształt polityki Brukseli. Z prostego powodu. Jak mówi w wywiadzie prasowym przedstawiciel Rosji przy Unii Europejskiej Władimir Cziżow, przeciwnicy sankcji powołujący się na ich nieskuteczność, proponują ich stopniową likwidację, tylko, że równocześnie przedstawiciele krajów zaliczanych do grupy zwolenników tych kar oponują przeciw takim działaniom dowodząc, że owszem, są one nieskuteczne, ale dlatego trzeba je zaostrzyć. I w efekcie mamy do czynienia z sytuacją patową.
Zdaniem rosyjskich ekspertów, aby Unia zniosła sankcje, trzeba siły, która uzyska przewagę nad blokowaniem zmian w polityce Brukseli wobec Moskwy. Warszawa wraz z sojusznikami ma zdolność takiego blokowania, i utrzymywania polityki zagranicznej Unii w jej naturalnym, inercyjnym korycie. Trudno spodziewać się zaostrzenia polityki wobec Rosji, ale nie ma co też spodziewać się jej zmiękczenia.
Jeden z rosyjskich publicystów napisał w związku z warszawskimi spotkaniami włoskiego wicepremiera, oraz wypowiedziami włoskiego ministra spraw zagranicznych że „Rosja przeceniała przyjacielskie nastawienie Włoch”. Bo rzeczywiście zaraz po wyborach nad Tybrem, w Moskwie krążyła opinia, że nie trzeba będzie wiele czasu, aby nowy rzymski gabinet zgłosił veto wobec antyrosyjskich sankcji.
Rosyjscy obserwatorzy sceny międzynarodowej nadzieje te opierali na licznych wypowiedziach włoskich polityków, w tym i Salviniego. Ten miał uchodzić za wypróbowanego przyjaciela Rosji, bo został sfotografowany w czapeczce z wizerunkiem Putina oraz jako jeden z pierwszych europejskich polityków pojechał na okupowany Krym. Włoski wicepremier wielokrotnie publicznie, jak choćby we wrześniu i w grudniu ubiegłego roku, opowiadał się też za potrzebą rewizji unijnej polityki wobec Rosji. Teraz okazuje się, że kiedy w grę wchodzą interesy, retoryka cichnie.
Moskwa nie ma oferty
Temat sankcji był już przedmiotem włosko-rosyjskich rozmów, kiedy w październiku ubiegłego roku w Moskwie przebywał premier Giuseppe Conte. Tyle że wizyta ta wywołała rozczarowanie w Rosji. Wówczas też padło dużo słów o konieczności współpracy, przede wszystkim gospodarczej. Ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że włoski koncern paliwowy Eni wycofuje się ze wspólnych projektów na Morzu Czarnym z rosyjskim Rosnieftem, a włoski premier zapytany wprost przez włoskiego dziennikarza, czy wystąpi z propozycją zniesienia sankcji, kluczył i unikał jednoznacznych odpowiedzi.