W rosyjską albo amerykańską interwencję zbrojną wierzą chyba jednak tylko media. Tym bardziej, że według amerykańskiego think tanku Stratfor Maduro już dwa lata temu sondował możliwości uzyskania azylu w Rosji.
Ale jeśli ktokolwiek rzeczywiście myśli o zbrojnym wsparciu Maduro, to nie bez znaczenia jest stanowisko Kuby, która pełnymi garściami, już od czasów Chaveza, czerpała z naftowych złóż Wenezueli. Mówiono nawet, że Kuba dostaje ropę za darmo, żeby potem sprzedać ją z zyskiem.
Według Carlosa Alberta Montanera w Wenezueli przebywa obecnie prawie 100 tys. Kubańczyków, wśród których lekarze i personel medyczny stanowią mniejszość. Publicysta dziennika „Miami Herald” jest jednak zdania, że Hawana nie zdecyduje się użyć tysięcy szpiegów działających pod przykrywką, żeby bronić Maduro.
Kubą rządzi w tej chwili nieoficjalnie Raúl Castro, brat zmarłego dwa lata temu Fidela razem z nominalnym przywódcą państwa Miguelem Díazem-Canelem. Obaj zdążyli się już przekonać, że obecny lokator Białego Domu nie uległ złudnemu czarowi kubańskiej pieriestrojki, jak jego poprzednik. Za czasów Baracka Obamy Amerykanie otworzyli w Hawanie ambasadę. Prezydent Trump uznał jednak, że kubańskiemu reżimowi dano zbyt wiele, niewiele otrzymując w zamian i wprowadził zakaz handlu i kontaktów z firmami powiązanymi z kubańskimi służbami i z armią.
Kokainowe eldorado
Zmieniła się też Ameryka Łacińska. Chavizm przestał być modny, a komunistyczna Kuba nie pełni już roli nieformalnego lidera kontynentu. Gdzie te czasy, kiedy lewicowi przywódcy Brazylii, Kolumbii, Kuby i Argentyny, na czele z Fidelem Castro, Hugo Chávezem i Luisem Lula da Silvą (byłym prezydentem Brazylii dziś odsiadującym wyrok za korupcję) zbierali się w towarzystwie handlarzy kokainą z czerwonej, kolumbijskiej partyzantki FARC i planowali kolejne wygrane wybory?
Choć wydaje się to historią wziętą ze scenariusza sensacyjnego serialu, powiązania tej lewicowej mafii narkotykowej szczegółowo opisał Leonardo Coutinho, brazylijski dziennikarz tygodnika „Veja”, w książce pt. „Hugo Chávez. O Espectro”.