Wieszanie na glutenie wszystkich możliwych psów było rodzajem skandalu, na którym różni sprytni producenci żywności zarobili mnóstwo pieniędzy.
zobacz więcej
Specjaliści – czyli koledzy po fachu – mocno ją wtedy skrytykowali, czepiając się w tej pracy wszystkiego: od statystyki po złe zaplanowanie eksperymentów. Jednak na łamach prestiżowego „Nature Communications” z maja 2018 grupa szwajcarskich i hiszpańskich uczonych zademonstrowała współdziałanie spokrewnionych roślin podczas kwitnienia.
Jako model wybrali znowu przedstawiciela dzikich kapustowatych, powszechną na hiszpańskich terenach pustynnych
Moricandia moricandioides. Obserwacja wzrostu 770 roślin, utrzymywanych w donicach osobno bądź z trzema lub sześcioma sąsiadkami, w różnych wariantach wzajemnego pokrewieństwa, pozwoliła wykazać, że rosnąc razem rośliny blisko spokrewnione miały więcej kwiatów. A zatem znacznie zwiększyły sobie wzajemnie szanse na zapylenie. Co ciekawe, im większy był tłum krewnych w donicy, tym więcej kwiatów.
Dlaczego to altruizm? Autorzy wyjaśniają, że każda z roślin poświęca sporą dawkę energii na obfite kwitnienie, zamiast zmagazynować ją na czas produkcji nasienia. W ten jednak sposób w donicy „rodzinnej” powstanie średnio więcej nasion – przenoszących do następnego pokolenia rodzinny genom – niż w donicach, gdzie rósł obcy sobie i konkurujący usilnie tłum.
Czy istnieją już wprost dowody, że rośliny rzeczywiście rozpoznają krewniaka, czy też wyczuwają jedynie, że sąsiad jest do nich bardzo podobny? Moim zdaniem to nieco akademickie pytanie. Oczywiście u ludzi to WIEDZA, że ktoś jest naszym krewnym, ułatwia nam podjęcie decyzji o udzieleniu mu pomocy, bo np. węch mamy szalenie przytępiony w porównaniu z innymi zwierzętami i nie wyczujemy raczej brata w tłumie, jeśli go nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Zatem to świadomość odgrywa rolę w procesie podejmowania decyzji. Na ogół nie jest też oczywiste u zwierząt, na czym opiera się rozpoznawanie – na jakim sygnale, prawdopodobnie chemicznym.
Pod kątem doboru krewniaczego przetestowano zatem zjawiska wzrostu system korzeniowego, kwitnienia i wydawania nasion, a także ostrzegania o niebezpieczeństwie. To ostatnie, na ogół reakcja na bycie podgryzanym, to u roślin normalka. Jest to reakcja chemiczna.
Co więcej, jak odkryto w ubiegłym roku na Uniwersytecie Stanu Wisconsin w Madison, rozchodzi się ona od miejsca zranienia (np. ugryzienia przez gąsienicę). Następnie rozprzestrzenia się w zranionej roślinie z szybkością milimetr na sekundę (100 tys. razy wolniej niż w naszym układzie nerwowym), wzdłuż systemu „nerwowego”, czyli wiązek przewodzących, tzw. łyka. Zaczyna się tak jak u nas: od impulsu elektrycznego i prądu wapniowego, a potem wydzielany jest glutaminian, czyli sól popularnego aminokwasu, dalekowschodnia przyprawa, konserwant żywności E621 i… neuroprzekaźnik ZWIERZĘCY. Związany np. z przekazem informacji o silnym bólu i z zapamiętywaniem.