Cywilizacja

Państwo Islamskie przeprowadza się do Europy

Każdy nowy kryzys migracyjny może spowodować, że dawni bojownicy Państwa Islamskiego, przetrzymywani dziś w obozach jenieckich w Syrii, wtopią się w nadciągające do Europy tłumy.

Syryjskie Siły Demokratyczne ogłosiły ostateczny kres istnienia Państwa Islamskiego w jego wymiarze terytorialno-parapaństwowym. Zakończyło to pięcioletni okres istnienia „kalifatu”, który zmienił świat i nadał islamistycznemu terroryzmowi nową jakość. Koniec Państwa Islamskiego jako terytorialnego „kalifatu” nie oznacza jednak, że zagrożenie ustało.

Już obecnie w Europie na wolności chodzi sobie co najmniej kilkuset byłych terrorystów Państwa Islamskiego, którzy czmychnęli z terenów walk, gdy „kalifat” zaczął upadać. Jednak naiwnością byłoby liczenie na to, że przestali stanowić zagrożenie. A jeśli wierzyć prasie ukraińskiej, to część tych dzihadystów, która do Syrii i Iraku pojechała z Rosji, ulokowała się obecnie na Ukrainie, korzystając z tego, że z Turcji łatwo się dostać do naszego wschodniego sąsiada.
Prezydent USA Donald Trump 20 marca 2019 roku prezentuje mapy terenów zajmowanych przez ISIS w roku 2017 i 2019. Fot. REUTERS/Carlos Barria
Kanały przerzutu dzihadystów do Polski próbowali stworzyć też niektórzy powiązani z Państwem Islamskim Czeczeni. Niedawno w związku z tym ABW aresztowała mieszkającego w Polsce Czeczena Alviego A.

Europa odwraca się od problemu

Tymczasem problem z powrotami dopiero się zaczął. Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) trzymają w niewoli kilkadziesiąt tysięcy jeńców z Państwa Islamskiego i drugie tyle związanych z nim kobiet i dzieci. Wśród nich jest co najmniej tysiąc terrorystów pochodzących z Europy i około 4 tys. członków ich rodzin, którzy chcą wrócić „do domu”. Większość rządów krajów europejskich nie chce do tego dopuścić i stara się im odbierać obywatelstwo lub po prostu ignoruje apele SDF o wspólne zajęcie się tym problemem.

Jest to poniekąd zrozumiałe, zważywszy na to, że europejski system sądowniczy jest całkowicie nieprzygotowany do poradzenia sobie z tym problemem, sądy nie będą współpracować ani z SDF (bo Turcja od razu zaprotestuje), ani z władzami syryjskimi, więc postępowanie dowodowe napotka w większości wypadków na takie trudności, że sprawców trzeba będzie puścić wolno.

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Zresztą nawet jeśli zostaną skazani, to za kilka lat opuszczą więzienia i na ulicach europejskich miast pojawią się tysiące doświadczonych dżihadystów gotowych, by uderzyć.

Nikt też nie myśli poważnie o odbieraniu dzieci rodzicom, więc będą one wychowywane na dżihadystów. To kolejne tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy, bo trzeba do tego doliczyć te „sieroty”, które zostały już tu przerzucone w trakcie kryzysu migracyjnego. Ktoś za ten przerzut zapłacił.

Decyzja Europy, aby odwrócić się od problemu wziętych do niewoli dzihadystów, nie jest jednak żadnym rozwiązaniem, bo SDF nie mają możliwości ani ich trzymania, ani wykonania na nich kary śmierci. Kurdowie syryjscy i tak nieustannie są atakowani przez inspirowaną przez Turcję propagandę i gdyby zaczęli wieszać jeńców, to Ankara zaczęłaby to nagłaśniać jako dowód ich barbarzyństwa i potraktowałaby to jako pretekst do ataku. W tej sytuacji każdy nowy kryzys migracyjny może spowodować, że dawni bojownicy Państwa Islamskiego wtopią się w nadciągające do Europy tłumy.

Hidżab na Krupówkach, burkini w aquaparku i jagnię hallal na grillu. Islam pod Giewontem

– Gdzie nie spojrzeć przyjezdni z Bliskiego Wschodu – mówią mieszkańcy Podhala.

zobacz więcej
Chłopcom robiono pranie mózgu

Warto przy tej okazji przywołać początki Państwa Islamskiego – a należy ich szukać w 2013 roku, gdy organizacja ta zajęła pierwsze terytoria w Syrii, m.in. Rakkę, która później stała się stolicą „kalifatu” oraz centrum planowania zamachów w Europie. W tym samym czasie Państwo Islamskie, działające wówczas jeszcze pod nazwą Państwa Islamskiego Iraku i Lewantu (ISIL), oddzieliło się od Al Kaidy.

Pierwszym przełomowym momentem w historii tej organizacji było błyskawiczne zajęcie Mosulu, drugiego co do wielkości miasta w Iraku. Nastąpiło to 10 czerwca 2014 roku, po zaledwie tygodniu walk. Armia iracka uciekła, a hordy terrorystów ruszyły na południe, dokonując po drodze jednej z największych swoich zbrodni – masakry w Camp Speicher. Co najmniej 1700 szyickich rekrutów zostało wymordowanych w ciągu jednego dnia.

Terroryści liczyli na to, że ich blitzkrieg zakończy się zajęciem Bagdadu, a sprzymierzeni z nimi dawni funkcjonariusze reżimu Saddama Husajna mieli nadzieję, że odzyskają w ten sposób władzę nad Irakiem.

Bagdad nie został jednak zajęty, gdyż w międzyczasie największy szyicki autorytet religijny ajatollah Ali Sistani wydał fatwę wzywającą do dżihadu obronnego. W jej wyniku do walki z nadciągającymi do irackiej stolicy terrorystami stanęło pospolite ruszenie szyickich milicji o nazwie al-Haszed asz-Szaabi. Uratowały one Irak przed zniszczeniem.

Jednocześnie pozwoliło to niektórym na Zachodzie sprowadzać wojnę z Państwem Islamskim w Iraku do konfliktu szyicko-sunnickiego. Pomijano przy tym choćby to, że Sistani wyraźnie wskazał, iż celem tego dżihadu ma być obrona również chrześcijan i ich świątyń.

Gdy nie udało się zająć Bagdadu, plan przywrócenia dyktatury sunnickiej mniejszości w Iraku również wziął w łeb. Zamiast tego ogłoszono powstanie kalifatu z kalifem Ibrahimem, czyli Abu Bakrem al-Bagdadim na czele.

W tym czasie opinia publiczna na świecie, zwłaszcza na Zachodzie, jeszcze ignorowała to, co się działo w Iraku. Masakra szyitów w Camp Speicher zrobiła krótkotrwałe wrażenie. Ale w sierpniu 2014 roku doszło do wydarzeń, które wszystko zmieniły i przesądziły los „kalifatu”. Na początku sierpnia Państwo Islamskie uderzyło na iracki Kurdystan, co skłoniło USA do rozpoczęcia interwencji w postaci nalotów. Wówczas nikt nie miał wątpliwości, że gdyby nie amerykańskie bombardowania, to „kalifat” zająłby Kurdystan, błyskawicznie wkraczając do jego stolicy Irbilu.
Największe wrażenie na ludziach Zachodu zrobiła publiczna dekapitacja zakładników. Na stopklatce z filmu upowszechnionego w kwietniu 2015 przez ISIS etiopscy chrześcijanie na libijskiej plaży prowadzeni na smierć. Fot. REUTERS/Social Media Website via Reuters TV
Wówczas też Państwo Islamskie uderzyło na irackich jazydów w Szengalu, dopuszczając się ludobójstwa i biorąc ponad 6 tys. kobiet i dzieci do niewoli. Kobiety służyły im później jako seksualne niewolnice sprzedawane na targach, a chłopcom robiono pranie mózgu, tak by zapomnieli o swojej tożsamości i stali się żołnierzami „kalifatu”, współczesną wersją janczarów.

Niestety udało się to i Kurdowie wciąż poszukują niemal połowy spośród zaginionych. Te porwane dzieci, jeśli nie zostaną w porę odnalezione, to pewnego dnia mogą się wysadzić na jakimś bożonarodzeniowym jarmarku w Europie.

Tysiące kobiet chciały rodzić dzieci dżhadystom

Międzynarodowa interwencja przystopowała nieco ekspansję Państwa Islamskiego w Iraku, ale wtedy też „kalifat” przystąpił do czegoś, co zrobiło największe wrażenie na ludziach Zachodu: publicznej dekapitacji zakładników. Pierwszą osobą zabitą w ten sposób był amerykański dziennikarz James Foley.

Stopniowo terroryści stali się coraz bardziej pomysłowi i profesjonalni, urządzając z egzekucji istne widowiska, z których robili klipy na hollywoodzkim poziomie. Była to całkowicie nowa jakość, która przysporzyła Państwu Islamskiemu dziesiątki milionów zwolenników w całym świecie muzułmańskim.

Europejska propaganda zaklinała w tym czasie rzeczywistość twierdzeniami, że Państwo Islamskie nie jest ani państwem, ani islamskim. Ale „kalifat” zaczął tworzyć sprawną administrację na zajętych terenach, a jego profesjonalny aparat propagandowy i sieć rekrutacyjna powodowały, że do Iraku i Syrii zaczęły ściągać dziesiątki tysięcy ochotników. Około 5 tys. przybyło z Europy, a drugie tyle z Rosji. Ponadto przybyło również kilka tysięcy kobiet, które postanowiły rodzić dżihadystom dzieci, dając światu przyszłość „kalifatu”.

Europejczycy nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakie się z tym wiązało. Wielu bowiem myślało, że nasz kontynent pozbywa się problemu, że ci ludzie wyjadą stąd i wraz z nimi zniknie zagrożenie dżihadystyczne. Założenie było takie, że na pewno nie wrócą, prawdopodobnie zginą. Tak się jednak nie stało.

Lwice ISIS. Kobiety na sztandarach Państwa Islamskiego

W szeregach ISIS walczyć może nawet 700 kobiet.

zobacz więcej
Zatrzymanie ekspansji Państwa Islamskiego w Iraku spowodowało również zintensyfikowanie jego działań w Syrii. Tu było łatwiej, bo toczyła się wielostronna wojna domowa, a Państwo Islamskie w pierwszej kolejności postanowiło zająć tereny kurdyjskie, wiedząc, że będzie miało potężnego sojusznika w realizacji tego celu: Turcję.

Chodziło nie tylko o to, że kraj ten otwierał kanały napływu nowych ochotników, kupował ropę od Państwa Islamskiego oraz zapewniał logistyczne wsparcie. Chodziło również o to, że Turcja wykorzystywała swoją pozycję w NATO do blokowania wsparcia dla YPG tj. kurdyjskich oddziałów prowadzących walkę z Państwem Islamskim.

Turecki przywódca Recep Tayyip Erdogan szantażował USA i Europę twierdząc, że YPG jest tożsama z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która od lat osiemdziesiątych prowadzi wojnę partyzancką z Turcją. Nie była to prawda, choć warto zauważyć, że wówczas, gdy nasz natowski sojusznik Turcja wspierała Państwo Islamskie, to właśnie PKK ewakuowała dziesiątki tysięcy jazydów z Szengalu, chroniąc ich przed niechybną śmiercią.

Zindoktrynowane dzieci przerzucano do Europy

Kolejnym przełomowym momentem w wojnie z Państwem Islamskim była bitwa o kurdyjskie miasto Kobane, która zaczęła się we wrześniu 2014 roku. YPG stawiało zacięty opór, ale w końcu października sytuacja Kurdów wydawała się beznadziejna, a terroryści kontrolowali ponad 60 % miasta. Wtedy Amerykanie, mimo niezadowolenia Turcji, zdecydowali się rozpocząć naloty wspierające YPG.

W listopadzie Kurdowie przeszli do kontrofensywy, wyzwalając w styczniu całe miasto, a następnie przystępując do kolejnych operacji przeciwko „kalifatowi”, które trwały do 23 marca 2019 roku. Państwo Islamskie znalazło się już w stałej defensywie, a po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa, USA zacieśniły sojusz z nową formacją stworzoną z inicjatywy YPG tj. Syryjskimi Siłami Demokratycznymi, w których oprócz Kurdów byli też Arabowie, Turkmeni i chrześcijanie.

W 2015 roku Państwo Islamskie przystąpiło do kolejnej aktywności, która spowodowała wzrost zainteresowania tym problemem w Europie: zamachów terrorystycznych. 13 listopada, ściśle związana z Państwem Islamskim siatka terrorystyczna z brukselskiej dzielnicy Molenbeek, uderzyła w Paryżu, zabijając 130 osób i raniąc około stu innych. 22 marca 2016 roku ta sama grupa zaatakowała w Brukseli, powodując śmierć 32 osób.
Później następowały kolejne zamachy, którym sprzyjał również rozpoczęty w 2015 roku kryzys migracyjny. Terroryści mogli ukryć się wśród nadciągających do Europy migrantów i wykorzystać związany z tym chaos. Mogli również zacząć przerzucać zindoktrynowane przez siebie dzieci – niewiele osób w Europie zastanawiało się, skąd miały one pieniądze na opłacenie drogich przemytników.

W rezultacie nastąpił gwałtowny wzrost liczby ofiar zamachów. W latach 2012, 2013 i 2014 ofiar dżihadystycznego terroru w Europie łącznie było 13, a w latach 2015-2016 – 285. W 2017 roku liczba ta znacznie spadła (62), co związane było z tym, że SDF w listopadzie 2016 roku uderzyły na Rakkę, skąd te ataki były planowane, paraliżując zdolności planowania terrorystycznego Państwa Islamskiego.

Jesienią 2016 roku rozpoczęły się niemal jednocześnie dwie długotrwałe i decydujące dla przyszłości Państwa Islamskiego bitwy: trwająca od 16 października 2016 do 20 lipca 2017 bitwa o Mosul stoczona przez armię iracką oraz prowadzona przez SDF od 6 listopada 2016 do 20 października 2017 bitwa o Rakkę. Po stracie tych dwóch miast los Państwa Islamskiego jako bytu terytorialnego był już przesądzony.

Żony nie ukrywały, że popierają Państwo Islamskie

W międzyczasie, jeszcze w 2015 roku, Państwo Islamskie próbowało tworzyć swoje prowincje zamorskie, z których najsilniejszą był tzw. wilajat libijski. Ale do końca 2016 roku również i on został rozbity, choć aktywność terrorystyczna Państwa Islamskiego dalej się tam utrzymuje.

„Kalifat” próbował też zapuścić korzenie na Saharze, w Afryce Zachodniej, Somalii, Jemenie, na półwyspie Synaj, na Kaukazie, w Afganistanie i na Filipinach, jednak wszystkie te projekty nie doprowadziły do stworzenia stabilnej jednostki terytorialnej i niewiele wskazuje na to, by mogło to nastąpić w najbliższym czasie. Powolny upadek Państwa Islamskiego wpłynął również negatywnie na zdolności propagandowe tej organizacji.

Po wyzwoleniu Mosulu przez armię iracką Państwo Islamskie wciąż kontrolowało trzy enklawy, ale siły irackie odbiły je do 9 grudnia 2017 roku. W Syrii walka miała trwać dłużej i oprócz SDF prowadziła ją (na prawym brzegu Eufratu) również armia syryjska. We wrześniu 2018 roku „kalifat” skurczył się do niewielkiego terytorium tzw. enklawy Hadżin. Przebywało tam jednak ponad 100 tys. osób.

Ajatollahowie przeciw „rządom ajatollahów”. „Reformatorzy” za obroną systemu. Irańskie paradoksy

Wśród zwolenników zmian w Republice Islamskiej jest wnuk jej twórcy, Ruhollaha Chomeiniego

zobacz więcej
Nawet po zdobyciu samego Hadżin, ostatniego miasta pod kontrolą „kalifatu”, terroryści nie dawali za wygraną i od stycznia 2019 r. prowadzili walkę ze swojej ostatniej reduty: miasteczka namiotowego w wiosce Baghouz. Według komunikatu SDF na tydzień przed końcem bitwy od stycznia 2019 roku ewakuowano stamtąd 34 tys. cywilów i wzięto do niewoli ponad 5 tys. terrorystów i około 25 tys. członków ich rodzin. Zginęło tylko 1306 terrorystów (dodatkowo kilkuset zostało zabitych w następnych dniach).

„Kalifat” przestał istnieć, ale tylko na mapie, pozostał w sercach jego zwolenników. O ile wzięci do niewoli terroryści wyglądali żałośnie i prześcigali się w zapewnieniach, że byli tylko kucharzami, lekarzami czy też w inny sposób „pomagali ludziom”, starając się w ten sposób uniknąć kary, o tyle ich żony i dzieci nie ukrywały, że dalej popierają Państwo Islamskie.

W Iraku od zakończenia wojny z Państwem Islamskim w grudniu 2018 r. trwa aktywność terrorystyczna tej organizacji. Jest jednak ograniczona do kilku prowincji i wbrew kasandrycznym zapowiedziom niektórych ekspertów – niezbyt skuteczna. Jest tak m.in. dlatego, że Irak nie przejmuje się protestami zachodnich organizacji humanitarnych i wielu spośród wziętych do niewoli terrorystów po prostu wiesza za popełnione przez nich zbrodnie. W Syrii sytuacja jest jednak znacznie bardziej skomplikowana, gdyż wojna z Państwem Islamskim nie oznacza końca syryjskiej wojny domowej. W dodatku Turcja nieustannie grozi atakiem na SDF, a USA zapowiedziały wycofanie z tego kraju swoich wojsk.

Nowi terroryości są wśród nas

Co prawda niewiele wskazuje na to, by do tego doszło (zarówno do wycofania się USA jak i ataku Turcji), jednak gdyby to nastąpiło, Państwo Islamskie mogłoby się odrodzić, a z całą pewnością SDF nie byłyby w stanie trzymać dalej kilkadziesiąt tysięcy dzihadystów i co najmniej drugie tyle ich rodzin. Znaczna część spośród nich uciekłaby przez Turcję do Europy – czego skutki opisane zostały na początku tego tekstu.

Państwo Islamskie zawsze funkcjonowało na trzech płaszczyznach: terytorialnej, ideologicznej i terrorystycznej. Tylko ta pierwsza została zlikwidowana. Nie wiadomo też, co się dzieje z liderem Państwa Islamskiego, samozwańczym kalifem Abu Bakrem al-Bagdadim. Póki nie został schwytany lub nie ma przekonującego dowodu na to, że nie żyje, miliony jego zwolenników będą dalej w niego wierzyć. Ideologia Państwa Islamskiego jeszcze długo nie zginie i będzie inspirować nowych terrorystów, którzy są wśród nas.

– Witold Repetowicz
W kolejce po śmierć. Czeczeni i ISIS
Zdjęcie główne: Europejczycy muszą przyzwyczaić sie do niebezpieczeństwa islamskiego. Na fotografii patrol francuskich żandarmów nieopodal wieży Eiffla we wrześniu 2012. Fot. REUTERS/Gonzalo Fuentes
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.