Reportażysta wspominał, że już wtedy niewielu ludzi słyszało o tym, co wydarzyło się w mieście Gardelegen niedługo przed kapitulacją III Rzeszy. Przyznawał również, że z początku trudno było mu uwierzyć, iż informacje o tak okrutnej zbrodni mogły przejść bez żadnego echa: „Miałem już duże doświadczenie, wysłuchałem wiele i często nadzwyczaj szczegółowych opowiadań różnych mitomanów. (…) Przy takim a takim bestialstwie w ostatni dzień wojny byłoby bardzo głośno. Przecież był proces w Norymberdze, były dziesiątki innych procesów, w pismach ukazywały się niezliczone ilości relacji”.
Wańkowicz postanowił zdać się na swoją intuicję, która podpowiadała mu, że opowieść Makosa może jednak zawierać prawdę. Uratowanych z masakry rodaków poszukiwał na własną rękę, umieszczając ogłoszenia w polskiej prasie emigracyjnej. W przekonaniu o autentyczności tej historii utwierdził go mieszkający w Toronto Bąk, który odpowiedział na jeden z anonsów.
Dla pewności Wańkowicz zwrócił się także do International Tracing Service (Międzynarodowej Służby Poszukiwań), która przekazała mu odpowiednią dokumentację oraz zdjęcia wykonane w kwietniu 1945 r. przez aliantów.
Pomimo jego starań zbrodnia w Gardlegen do dziś pozostaje w Polsce mało znanym faktem związanym z II wojną światową. Jak dotąd nie wyszła u nas książka, która w całości podejmowałaby ten temat. Może to dziwić tym bardziej, że został on dokładnie opisany i nagłośniony przez historyków niemieckich.
To właśnie za Odrą ukazały się najbardziej wyczerpujące monografie poświęcone tamtym wydarzeniom - „Gardelegen Holocaust” pióra Torstena Haarseima oraz „Gardelegen 1945. Das Ende der Häftlingstransporte aus dem Konzentrationslager Mittelbau" („Gardelegen 1945. Koniec transportu więźniów z obozu koncentracyjnego Mittelbau”) Joachima Neandera. Obszerne opracowania dotyczące przedstawionej zbrodni zostały także wydane przez miejscowe muzeum w Gardelegen.
– Adam Gaafar
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy