Poeta nie miał nienawiści do Rosjan, ale do caratu. „Pókim był w okuciach – pisze - pełzając milczkiem jak wąż, łudziłem despotę, lecz wam odkryłem tajnie zamknięte w uczuciach”. Natomiast Wajda wyraził nad zniczami, że nie ma i nie należy mieć urazy do poległych żołnierzy, w tym ujęciu symbolicznych przedstawicieli ludu rosyjskiego. A dopóki sam był „w okuciach” PRL, łudził komunistów, lecz między swoimi nie taił, co o nich myśli.
Imponujący dorobek życia Andrzeja Wajdy ukazuje wystawa twórczości w krakowskim Muzeum Narodowym. Rzuca na kolana, jest apologetyczna. Przemilcza wątpliwe strony reżysera.
Przecież zabierał kolegom przygotowane do produkcji tematy. Jego „Wesele” jest świetne. Jednak dramat Wyspiańskiego chciał ekranizować również Wojciech Has, artysta co najmniej równego talentu. Niestety, wpływowy kolega zablokował dla siebie projekt.
„Katyń” jest zbyt nieśmiały i raczej nie na temat, poza wstrząsającym finałem egzekucji. Mocny film o tej zbrodni miał kręcić Robert Gliński. Wszystko było gotowe, kiedy producent Lew Rywin wycofał się z realizacji na żądanie Wajdy. Po sukcesie „Pana Tadeusza” postanowił też zekranizować „Zemstę” Aleksandra Fredry, chociaż projekt przygotował sobie ktoś inny.
Porażką artysty okazał się „Wałęsa, człowiek z nadziei”. Wielki temat został wykonany tak słabo, że nie dostał nominacji polskich nagród Orły w kluczowych kategoriach filmu, reżyserii i scenariusza Janusza Głowackiego. Nie dostał też nominacji do Oskara. Wadą filmu jest zakłamanie powstania Solidarności i roli Wałęsy. Reżyser chciał utrzymać mit założycielski III Rzeczpospolitej, że Wałęsa „coś podpisał” pod terrorem esbeków, lecz potem nie był sterowany przez Służbę Bezpieczeństwa.