Cywilizacja

Ostrożny reformator, brutalny polityk. Jak zostać królem Arabii Saudyjskiej

Dziesiątki bajecznie bogatych i wpływowych polityków, biznesmenów, członków rodziny królewskiej uwięził w luksusowym hotelu. Nie w apartamentach, ale w hotelowym lobby, gdzie spali na materacach, pod zwykłymi kocykami.

Saudyjski następca tronu Mohammad bin Salman, zwany zwykle MBS-em, budzi u wielu skrajnie negatywne emocje. Powodem jest brutalność jego polityki, a zwłaszcza przypisywane mu zabójstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego. Problem w tym, że demonizacja MBS-a sprzyja często idealizacji wcześniejszej polityki Arabii Saudyjskiej.

Więził i głodził córki

Niedawno na pewnej konferencji zostałem zapytany o moją opinię na temat MBS-a. Ponieważ była ona nieco ambiwalentna to inna studentka, bodajże z Niemiec, zapytała się mnie czy nie uważam za groźny fakt, iż MBS zupełnie nie liczy się z zagraniczną krytyką, otwarcie łamiąc prawa człowieka.

Logika tego pytania opierała, się na założeniu, że skoro brutalne morderstwo Chaszukdżiego uszło MBS-owi na sucho, to nie będzie on miał już żadnych hamulców. Tyle, że jego poprzednikom również wiele uchodziło na sucho, a świat milczał, gdyż mógł udawać, że czego nie widać, tego nie ma.
Król Arabii Saudyjskiej Abdullah jeszcze jako regent w 1998 roku. Gdy jedna z jego 30 żon uciekła do Wielkiej Brytanii, uwięził jej córki i przez 25 dni pozbawiał żywności i czystej wody. W Polsce pamiętany jest jako ofiarodawca funduszy na operację rozdzielenia sióstr syjamskich z Janikowa w 2005 roku. Zmarł w styczniu 2015 roku w wieku 90 lat. Fot. The Asahi Shimbun via Getty Images
Dlatego otwartość polityki MBS-a jest pozytywnym zjawiskiem w tym sensie, że dziś wszyscy widzą jaka jest Arabia Saudyjska i nie wpadną już na pomysł dawania komuś takiemu, jak głodzący swe córki król, Orderu Uśmiechu za zasługi na rzecz dzieci. Chodzi o odznaczenie króla Abdullaha, poprzednika obecnego władcy, w 2005 r.

Był on zresztą również pierwszym laureatem Nagrody Lecha Wałęsy za „szerzenie tolerancji i dialogu międzyreligijnego”. W tym czasie dwie spośród jego córek bezskutecznie wzywały świat na pomoc alarmując, że ojciec je więzi i głodzi w zemście za to, że ich matka, jedna z ponad 30 żon króla, przepędzona przez niego, uciekła do Wielkiej Brytanii.

Dialog międzyreligijny Abdullah, podobnie jak jego poprzednicy, prowadził natomiast wyłącznie poza granicami Arabii Saudyjskiej i polegał on głównie na eksporcie radykalnej ideologii islamskiej tj. wahabizmu.

Trzy powodu brutalności

Nie jest też prawdą, że MBS jest całkowicie zamknięty na naciski i krytykę z zagranicy. To zależy czego ona dotyczy. Warto bowiem pamiętać, że plany polityczne MBS-a zakładają większą otwartość Arabii Saudyjskiej na obecność na jej terytorium cudzoziemców, w tym turystów.

To pojęcie do niedawna w zasadzie nie funkcjonowało w kraju, do którego niemuzułmańscy cudzoziemcy mogli wjechać w zasadzie wyłącznie w celach biznesowych, pracowniczych lub dyplomatycznych. MBS, w ramach swego planu reform o nazwie Projekt 2030, zaczął powoli wprowadzać kategorię wiz turystycznych.

Saudyjski następca trony dał się jednak poznać jako osoba bezwzględna i brutalna, ale tylko w odniesieniu do trzech kwestii: własnej pozycji w królestwie, walki z Bractwem Muzułmańskim oraz prześladowania szyitów. Motywacja w odniesieniu do pierwszej kwestii jest oczywista, natomiast co do dwóch pozostałych to chodzi o geopolityczną sytuację Arabii Saudyjskiej, której zagraża zarówno ideologia Bractwa Muzułmańskiego jak i rosnąca potęga Iranu.

Wrogość MBS-a wobec większości szyitów nie ma więc podłoża religijnego, ale wynika z postrzegania ich jako narzędzia Iranu w ramach tzw. szyickiego półksiężyca (pod tym pojęciem rozumie się sojusz Iraku, Syrii, Libanu, Jemenu, Bahrajnu oraz rządzonej przez Palestyńczyków Strefy Gazy).

Arabscy sojusznicy Hitlera i naziści, którzy przeszli na islam

Po wojnie funkcjonariusze III Rzeszy włączyli się w tworzenie muzułmańskich państw na Bliskim Wschodzie.

zobacz więcej
Wewnątrzpałacowe walki i roszady

Dojście do władzy MBS-a było bezprecedensowe. Arabia Saudyjska od dawna bowiem oparta była na gerontokracji i przejmowaniu tronu nie przez synów lecz braci. Po śmierci twórcy królestwa, Abdulaziza bin Sauda, w 1953 r., zarówno tron, jak i pozycję następcy tronu, a później również zastępcy następcy tronu, obejmowali kolejno, coraz bardziej starzejący się synowie bardzo płodnego władcy.

Nie następowało to przy tym według starszeństwa, lecz było wynikiem wewnątrzpałacowych walk frakcyjnych, które czasem miały brutalniejszy charakter niż metody zastosowane przez MBS-a w stosunku do jego stryjów i kuzynów. Nie obywało się czasem bez przewrotów jak w przypadku króla Sauda, siłą obalonego i wygnanego przez swojego brata Fajsala.

Ten z kolei został zamordowany 11 lat później przez własnego bratanka księcia Fajsala bin Musaida. Zabójca został ścięty i nie była to zresztą jedyna egzekucja w rodzinie królewskiej. W 1977 r. ścięto bowiem 19-letnią księżniczkę Miszal, której winą były intymne relacje z synem jednego z saudyjskich dyplomatów.

W 2015 r., gdy zmarł król Abdullah, oprócz Salmana, który wstąpił po nim na tron wciąż żyło jeszcze około 10 jego braci, a pięciu z nich żyje do dziś. Najmłodszy spośród nich, 73-letni obecnie książę Mukrin był wówczas zastępcą następcy tronu i zgodnie z dotychczasowymi regułami awansował na następcę. Utrzymał się jednak na tej funkcji zaledwie trzy miesiące, po czym został odsunięty w wyniku cichego przewrotu pałacowego.

Nowym następcą tronu został książę Mohammad bin Najef, po raz pierwszy nie syn, lecz wnuk Ibn Sauda. To jednak wciąż mieściło się w saudyjskiej logice. 56-letni Mohammad bin Najaf był od 2012 r. ministrem spraw wewnętrznych, a gdy Mukrin został następcą to wskoczył na stanowisko zastępcy. Nie był też synem ani obecnego ani żadnego wcześniejszego króla. Jego ojciec natomiast był następcą tronu za króla Abdullaha, ale zmarł w 2012 r. i został wówczas zastąpiony przez księcia Salmana.

Zmiana żyjącego następcy tronu

W liczącej setki książąt rodzinie, gdzie bycie synem władcy nie determinowało wcześniej żadnej szczególnej pozycji w dynastii, 29-letni w chwili objęcia tronu przez swojego ojca Salmana książę Muhammad powinien ginąć w gąszczu swoich starszych kuzynów i stryjów, zwłaszcza że nie piastował wcześniej żadnych ważniejszych funkcji. Ojciec, w chwili wstąpienia na tron, mianował go jednak ministrem obrony, na którym to stanowisku Mohammad okazał się bardzo aktywny, gdyż ledwie po 2 miesiącach zaczął wojnę w Jemenie przeciwko proirańskim Houthim.
Od czerwca 2018 roku Saudyjki uzyskały prawo do prowadzenia samochodu w swoim kraju. To jedna z reform społecznych, które zainicjował książę Mohammad bin Salman. Fot. Sean Gallup/Getty Images
Po odsunięciu księcia Mukrina MBS został natomiast zastępcą następcy tronu i szybko umacniał swoją pozycję by w czerwcu 2017 r. usunąć ze stanowiska następcy tronu swojego kuzyna bin Najefa i zająć jego miejsce.

W Arabii Saudyjskiej zmiana żyjących następców tronu była zjawiskiem równie rzadkim, co obalanie samych władców. Właściwie zdarzyła się tylko raz, gdy w 1965 r. rezygnację złożył książę Muhammad bin Abdulaziz. Ponadto od czasów śmierci Ibn Sauda w 1953 r. najmłodszy następca tronu miał 47 lat, a MBS objął tę funkcję nie skończywszy 32 lat.

Okoliczności obalenia Mohammada bin Najefa nie są jasne, ale najprawdopodobniej został on zmuszony silą do podpisania rezygnacji i przez jakiś czas więziony. Niezwłocznie pozbawiono go również funkcji ministra spraw wewnętrznych, a MBS rozpoczął wielką czystkę obsadzając kluczowe stanowiska bliskimi sobie ludźmi i to niekoniecznie z rodziny królewskiej.

Przełamaniem monopolu rodu Saudów było na przykład objęcie w kwietniu 2015 r. funkcji szefa saudyjskiej dyplomacji przez pierwszego nie-księcia na tym stanowisku, lojalnego wobec MBS-a Adela al-Dżubeira.

Bez białych rękawiczek

MBS mógł się obawiać kontrprzewrotu i dlatego postanowił działać szybko i bez białych rękawiczek, systematycznie pozbawiając książąt różnych przywilejów. Najsilniejsze uderzenie nastąpiło niespełna pół roku po objęciu następstwa tronu przez MBS-a. Ogłosił on wtedy „kampanię antykorupcyjną”, która objęła również dziesiątki bajecznie bogatych i wpływowych członków jego rodziny, w tym multimiliardera Al-Walida bin Talala i Mohammada bin Najefa.

Wielu zatrzymanych zostało uwięzionych w luksusowym hotelu Ritz-Carlton w Rijadzie, zamkniętym specjalnie na tę okazję. Zostali tam jednak umieszczeni nie w apartamentach, ale w hotelowym lobby, gdzie spali na materacach, pod zwykłymi kocykami.

Dla świata był to szok bo choć los poniżonych przez MBS-a książąt, biznesmenów czy polityków był i tak o niebo lepszy od licznych więźniów politycznych gnijących w saudyjskich lochach i za tego i za poprzednich władców, skazywanych na śmierć, ścinanych i krzyżowanych, chłostanych i kamienowanych, to tamci byli anonimowi dla wielkich tego świata, a ofiary MBS-a brylowały w towarzystwie światowej śmietanki polityki, biznesu, a nawet kultury.

Hidżab na Krupówkach, burkini w aquaparku i jagnię hallal na grillu. Islam pod Giewontem

– Gdzie nie spojrzeć przyjezdni z Bliskiego Wschodu – mówią mieszkańcy Podhala.

zobacz więcej
Propaganda Turcji

Z podobnych powodów tak wielki rozgłos został nadany sprawie Dżamala Chaszukdżiego. Ten wpływowy saudyjski dziennikarz, od dawna członek elit królestwa i niegdyś przyjaciel Osamy Bin Ladena, został brutalnie zamordowany w październiku 2018 r. na terenie saudyjskiego konsulatu w Stambule.

Chaszukdżi krytykował MBS-a z pozycji zbliżonych do Bractwa Muzułmańskiego, czyli islamistycznej organizacji o charakterze ponadpaństwowym. Bractwo stanowi zagrożenie dla Saudów, gdyż chce budować państwo islamskie na zupełnie innych zasadach, w których nie ma miejsca na absolutnych władców.

Tyle, że sam fakt zamordowania saudyjskiego dziennikarza nie wywołałby takiego oburzenia na świecie, nawet przyjmując, że został on pocięty piłą łańcuchową (krzyżowanie czy kamienowanie nie jest raczej przyjemniejsze), gdyby nie był on takim celebrytą i gdyby nie propaganda Turcji, która jest również sponsorem Bractwa Muzułmańskiego i od kilku lat ma napięte stosunki z Arabią Saudyjską.

Trudno też uwierzyć w szczere intencje tureckich władz, które same potrafiły palić żywcem własnych obywateli, masowo wsadzają dziennikarzy do więzienia, są odpowiedzialne za mordy polityczne i pozwalają swoim żołnierzom odcinać głowy zwłokom kurdyjskich partyzantów i machać nimi na pamiątkowych nagraniach.

Sunniccy demokraci, szyiccy terroryści

Na podobną uwagę ze strony świata nie mogą liczyć takie osoby jak Raif Badawi, Ali Mohammad al-Nimr czy 37 „terrorystów” ukrzyżowanych w kwietniu tego roku, a także setki o ile nie tysiące innych ofiar saudyjskiego reżimu.

Zbrodnią Badawiego, aresztowanego w 2012 r., a więc za czasów króla Abdullaha, było to, że stworzył bloga, na którym postanowił promować liberalne reformy. Został za to skazany na 10 lat więzienia i 1000 batów, które miały być mu wymierzane co tydzień po 50 uderzeń. Badawi nadal przebywa w więzieniu, ale po śmierci laureata Orderu Uśmiechu i Nagrody Lecha Wałęsy wstrzymano wymierzanie chłosty.

Zupełnie inny charakter ma natomiast sprawa Ali Mohammada al-Nimra i owych „terrorystów” straconych w kwietniu. Są to bowiem szyici, a ich winą jest udział w szyickiej części „Arabskiej Wiosny” w 2011 r. O ile jednak sunnickie protesty w świecie arabskim były wówczas uznawane za demokratyczny zryw, to szyickie za terroryzm, a ich tłumienie za wewnętrzną sprawę krajów, w których się odbywały.
Arabia Saudyjska wyrosła na wahabickiej ideologii odrzucającej wszystko co nieislamskie. Czy Mohammad będzie chciał (i mógł) to zmienić? Na zdjęciu w Egipcie podczas spotkania z Teodorem II, patriarchą Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Fot. The Egyptian Presidency/Handout via REUTERS
Arabia Saudyjska krwawo spacyfikowała szyickie demonstracje, a sojusznicy tego kraju nie tylko nie protestowali, ale odetchnęli z ulgą, nie bez podstaw widząc w nich zagrożenie rozszerzenia wpływów Iranu. Tak też to postrzega MBS, który jeszcze ostrzej tępi saudyjskich szyitów. Ale nie on rozpoczął ich prześladowanie.

Ali Mohammed al-Nimr to bratanek szejka Nimra al-Nimra, powieszonego w 2016 r. przywódcy protestów z 2011 r. Ali Mohammed, mający wówczas 16 lat, współorganizował demonstracje i został wówczas aresztowany, torturowany i skazany na śmierć. Wyroku wciąż nie wykonano ale powieszono, ścięto lub ukrzyżowano wielu innych uczestników tamtych protestów, w tym owych 37 „terrorystów”.

Geopolityczne kategorie

Również polityka zagraniczna MBS-a, uważana za awanturniczą, ma dwa jasne cele: zwalczać wpływy Iranu i zwalczać wpływy Bractwa Muzułmańskiego. I znów problemem dla świata nie jest to co MBS robi ale to, że robi to zbyt otwarcie.

Inna sprawa, że o ile w kraju trzyma się coraz mocniej, to sukcesy jego polityki zagranicznej są co najmniej wątpliwe. Brutalność wojny w Jemenie była bardzo długo ignorowana, ale gdy katastrofa humanitarna stała się tak duża, że światowa opinia publiczna w końcu się nią zainteresowała, to cała wina spadła na MBS-a, choć emiracki następca tronu Mohammad bin Zajed jest za to tak samo odpowiedzialny. Niezbyt udana izolacja Kataru związana była natomiast z poparciem emira tego kraju dla Bractwa Muzułmańskiego oraz niejednoznaczną postawą w stosunku do Iranu. Z drugiej strony MBS daje coraz wyraźniejsze sygnały, że chciałby doprowadzić do nawiązania stosunków dyplomatycznych miedzy Izraelem oraz Arabią Saudyjską. To kolejny dowód, że myśli on czysto geopolitycznymi, a nie religijnymi kategoriami.

W swoim Projekcie 2030 r., w którym przedstawił plan modernizacji królestwa i odejścia od gospodarki rentierskiej, opartej wyłącznie na ropie, przewiduje również otwarcie królestwa na turystów i promocję nieislamskiej spuścizny Arabii Saudyjskiej. To całkowita rewolucja w państwie, które wyrosło na wahabickiej ideologii odrzucającej nie tylko wszystko co nieislamskie, ale również to co jest co prawda związane z islamem, ale według tej fanatycznej ideologii stanowi niemonoteistyczne bluźnierstwo.

Za MBS-a złagodzono też niektóre restrykcje wobec kobiet, choć wciąż ich sytuacja jest nieporównywalnie gorsza nawet w stosunku do innych krajów regionu, w tym w szczególności Iranu.

Na trybunach kibice skandują: „Śmierć Arabom”. Ulubiony klub premiera Izraela

Tytuł „najbardziej rasistowskiego klubu świata” dzierży Beitar Jerozolima, w którym – jak deklarują kibice – żaden Arab nigdy nie zagra.

zobacz więcej
Ekstremizm na eksport

Z punktu widzenia Europy kluczowe znaczenie ma jednak problem eksportu wahabizmu, a nie rozgrywki wewnętrzne na saudyjskim dworze, czy też nawet to, jakimi metodami Saudowie walczą z sojusznikami Iranu i Bractwem Muzułmańskim.

Proceder eksportu fanatycznej ideologii trwa od lat 80-tych i ocenia się, że w latach 1987-2007 Arabia Saudyjska przeznaczyła 87 mld dolarów na promocję wahabizmu. Pieniądze te często trafiały w ręce organizacji bezpośrednio powiązanych z terrorystami, a kwestia związków niektórych osób i instytucji powiązanych z saudyjskimi władzami a zamachowcami z 11 września została potwierdzona w raporcie Kongresu. Tyle, że ta jego część była utajniona przez kilkanaście lat.

Zresztą ogromne szkody przynosiło nie tylko finansowanie organizacji terrorystycznych przez różnego rodzaju instytucje „charytatywne” ale również szerzenie samej ideologii. Była ona niczym ziarno, z którego wyrastał ekstremizm siejący spustoszenie wśród muzułmanów i skłaniający ich później do popierania takich organizacji jak Państwo Islamskie.

Tymczasem MBS wykazał już pewną skłonność do zmiany tej polityki lub przynajmniej jej ograniczania. Chodzi między innymi o przedefiniowanie zadań Światowej Ligi Muzułmańskiej, która dotychczas propagowała wahabizm, a także rezygnacja z kontroli Wielkiego Meczetu w Brukseli, również znanego z szerzenia ekstremizmu.

Zetrą go w pył?

Trudno powiedzieć jak daleko MBS jest skłonny pójść w odchodzeniu od wahabizmu, na którym przecież Arabia Saudyjska została ufundowana. Kwestią otwartą jest też to czy próba religijnej reformy kraju nie skończy się jego upadkiem.

Wiele osób i tak przewiduje, że po śmierci Salmana żądni zemsty książęta rzucą się na MBS-a i zetrą go w pył. Ale MBS ma z całą pewnością świadomość tego, że wielu jego kuzynów życzy mu upadku. I łatwo się nie da.

– Witold Repetowicz

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Książę Mohammad bin Salman w drodze na spotkanie z Theresą May na Downing Street w Londynie. Fot. REUTERS/Simon Dawson
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.