Indro Montanelli przyznał w 1998 roku na łamach tego samego „Corriere”, że wszystko dokumentnie zmyślił, choć podkreślił, że intencje miał jak najlepsze. Nie był jedyny. O ile na pewno wiadomo, że jego artykuł w „Corriere” wyprzedzał publikację o Krojantach w magazynie „Der Wehrmacht”(13 września), to nie wiemy, co i gdzie zdążył napisać William L. Shirer, amerykański korespondent w Berlinie, przed ujawnieniem grobów katyńskich, także dowieziony przez Niemców na pole pod Krojantami. W jednej z jego powojennych książek czytamy: „Konie przeciwko czołgom! Długie ułańskie lance przeciwko długim działom czołgów! Niezależnie od tego, jak odważni, mężni i lekkomyślni byli Polacy, zostali po prostu zmiażdżeni pod naporem niemieckiego ataku”.
Wracając do „Lotnej”, to użyte w filmie czołgi były radzieckimi T-34, ważącymi 30 ton. Gdyby ułani spotkali pod Krojantami czołgi, byłyby to najprawdopodobniej Panzerkamfwagen I, ważące 1,3 tony, w wieżyczce mające nie działo tylko dwa karabiny maszynowe. Rzadziej występujące Panzerkamfwagen II były tylko nieco cięższe i miały wersję z działkiem o krótkiej lufie. Pełniące obowiązki maszyn niemieckich T-34 (czołgi tej klasy były wtedy co najwyżej na deskach kreślarskich), wyglądały na cięższe niż były, bo oryginały obłożono tekturą, by zakamuflować znany kształt, dodając tym samym wrażenie większej masy żelastwa. Przy takiej potędze koń tym bardziej był konikiem, a szabla szabelką.
Dla pełnego obrazu kariery szarży, której nie było, trzeba wspomnieć obraz Jerzego Kossaka „Kutno”, namalowany w 1945 roku. Tytuł sugeruje jakiś epizod bitwy nad Bzurą. Dwa ciężkie czołgi niemieckie, nieznanego, zapewne imaginalnego typu, są atakowane lancami przez polskich ułanów. Jeden z nich ma z boku takie jakby piwniczne, wąskie okienko, akurat po to, by pchnąć tam lancę. Nasi wygrywają tymi lancami. Jeden właz jest otwarty, a w nim dwóch Niemców z podniesionymi rękami.
Ta sama bitwa nad Bzurą wydała podanie ludowe o czarnym diable Borucie na koniu i z widłami, który tą piekielna lancą rozpruwa pancerze niemieckich czołgów. Podobno opowiadali to chłopi wieczorami w okolicach Mokrej.
Szarży, której nie było, rzeczywiście nie było, ale powinna była się zdarzyć. Widać, lud jej potrzebował.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy