Tydzień solidarnego głodowania
piątek,
4 października 2019
„Dziękujemy Kościołowi, który udzielił nam dachu nad głową, księżom i siostrom zakonnym, którzy okazali nam serce (…) Dziękujemy wszystkim, którzy przychodzili powiedzieć nam, że zamawiają mszę i przystępują do komunii św. w intencji głodujących i w intencji wypełnienia się sensu podjętej przez nich głodówki” – pisali na zakończenie protestu działacze opozycji. Byli wśród nich m.in.: Adam Michnik, Jacek Kuroń, Jan Lityński i ks. Stanisław Małkowski.
Czterdzieści lat temu, w dniach 3-10 października 1979 r., w kościele św. Krzyża w Warszawie została zorganizowana głodówka. Był to protest w obronie aresztowanych opozycjonistów w Czechosłowacji i Polsce i druga tego typu wspólna akcja środowiska Komitetu Obrony Robotników (KOR) i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
Głodówka w obronie uwięzionych działaczy czechosłowackiej opozycji, sygnatariuszy Karty 77 była początkowo planowana na lato 1979 roku. Została nawet zapowiedziana w drugoobiegowej prasie.
Zatrzymani w Podkowie Leśnej
15 sierpnia w „Komunikacie KSS »KOR«” ukazało się oświadczenie, sygnowane przez muzyka Karela Soukupa, w którym pisał on m.in.: „Jestem zwykłym obywatelem tego kraju, ale życie związało mnie blisko z większością owych niesłusznie uwięzionych. Jestem przekonany o ich uczciwości. Dlatego zwróciłem się do prezydenta Gustáva Husáka i do Komunistycznej Partii Czechosłowacji z apelem o niezwłoczne zwolnienie tych ludzi. Dlatego też zwracam się do światowej opinii publicznej z apelem o solidarność i zorganizowanie protestacyjnej akcji podpisów”.
Jednocześnie zapowiadał: „Dnia 20 sierpnia 1979 r. o godzinie 6.00 rozpocznę, wspólnie z obrońcami praw człowieka w Polsce, ośmiodniową głodówkę na znak poparcia walki o prawa człowieka i obywatela we wszystkich krajach świata – od Wietnamu po Brazylię”.
Autor tego oświadczenia oraz dwaj studenci Uniwersytetu Karola w Pradze, David Němec i Tomaš Liška, przyjechali w połowie sierpnia (16 lub 17) do Krakowa i nawiązali kontakt z działaczami Studenckiego Komitetu Solidarności i Komitetu Obrony Robotników. Wspólnie uzgodnili z szczegóły głodówki, która miała rozpocząć się jednocześnie w Czechosłowacji i Polsce.
W naszym kraju miało w niej – według ustaleń czujnej Służby Bezpieczeństwa – uczestniczyć około 20 osób, „głównie z Warszawy i Krakowa”. Ale do udziału zaproszono również „aktywnych działaczy” Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela: Andrzeja Czumę i Kazimierza Janusza.
Początkowo protest miał odbyć się w Krakowie (w kościele św. Wojciecha), ale później zdecydowano się na Podkowę Leśną, pod Warszawą.
20 sierpnia gościom z Czechosłowacji udało się dotrzeć do polskiej stolicy, a stamtąd na miejsce głodówki. W Podkowie Leśnej zostali jednak zatrzymani przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, a następnie – w porozumieniu z SB – odtransportowani do granicy i przekazani władzom czechosłowackim.
Prokurator straszył, że to co robię to obalanie ustroju przemocą i grozi mi kara śmierci – Romuald Szeremietiew wspomina powstanie Konfederacji Polski Niepodległej.
zobacz więcej
Oczywiście wypłynęło to także na plany Polaków. Ci jednak – zwłaszcza osoby związane z KOR – nie chcieli zrezygnować z protestu. 23 sierpnia 1979 r. Aniela Steinsbergowa, Ludwik Cohn i Jan Kielanowski podjęli próbę osobistego przekazania swego listu w tej sprawie ambasadorowi CSRS w Warszawie. Kiedy to się nie udało, oświadczenie wysłano pocztą.
Jednocześnie kontynuowano przygotowania do głodówki. Jej termin co prawda kilkukrotnie przekładano ze względu na trudności zsynchronizowania jej z kolegami z Czechosłowacji. Ale wybrano już nawet męża zaufania planowanego protestu – miał nim być prof. Kielanowski. Ance Kowalskiej z kolei powierzono gromadzenie materiałów i informacji na temat jego przebiegu.
Jak informowała Służba Bezpieczeństwa, 22 sierpnia Jacek Kuroń miał nawet stwierdzić, że „KSS »KOR« ma zgodę kardynała Wyszyńskiego na organizowanie głodówki w kościele”.
„Tylko Kościół może udzielić schronienia”
W kolejnych tygodniach protestu nie udało się jednak zorganizować. W końcu, 3 października 1979 r. o godz. 19.00 – podobno ku zaskoczeniu Służby Bezpieczeństwa – głodówka rozpoczęła się w kościele św. Krzyża w Warszawie.
Argumentowali: „Wierzymy, że solidarność ludzka jest władna skutecznie bronić praw i godności człowieka”. Na koniec zaś tłumaczyli, dlaczego wybrali takie, a nie inne miejsce swego protestu. „Wybraliśmy katolicką świątynię, ponieważ w PRL jedynie Kościół może udzielić schronienia ludziom różnych przekonań, ludziom występującym w obronie niezbywalnych praw osoby ludzkiej”.
5 października 1979 r. głodówkę solidarnościową w kościele w Zbroszy Dużej podjęli dwaj działacze chłopscy związani z Komitetem Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej: Jan Grób (ze wsi Wola Gułowska) i Janusz Lorenc (ze wsi Model), a 7 października również dysydenci w Pradze.
Dystans biskupa
Stanowisko Kościoła wobec protestu było ostrożne. Nie wszyscy hierarchowie poparli głodówkę. Mało tego, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Bronisław Dąbrowski – jak później informowało MSW – „pod nieobecność kard. S. Wyszyńskiego podjął szereg przedsięwzięć zmierzających do przerwania głodówki. Polecił, by nie dopuszczano jej uczestników do pomieszczeń kościelnych, zakazał służbie kościelnej udzielania jakichkolwiek informacji o tej sprawie”. A także „pochwalił ks. [Alojzego] Henela [proboszcza parafii – GM] za przeniesienie głodujących do sali katechetycznej w głębi kościoła”.
Bp Dąbrowski w drugim dniu protestu przeprowadził rozmowę z Andrzejem Czumą i Haliną Mikołajską, bezskutecznie próbując namówić ich do przerwania głodówki. Jak stwierdzano przy Rakowieckiej powiedzieli oni, że „w tej sytuacji z kościoła może ich usunąć jedynie milicja”.
Z kolei w rozmowie z korespondentami zachodnimi Sekretarz Episkopatu miał – według esbeków – tłumaczyć, że „Kościół nie jest odpowiednim miejscem do tego rodzaju inicjatyw”, które zresztą utrudniają jego „pracę”, gdyż księża mają w tej sytuacji związane ręce i „nie mogą wezwać milicji dla zaprowadzenia porządku”.
Nieco inaczej jego stanowisko biskupa przedstawiały media zachodnie. Jak informował Józef Ptaczek w audycji RWE: „Według doniesień agencyjnych biskup Dąbrowski oświadczył, że Kościół udziela tradycyjnie schronienia w świątyni i że wobec tego głodówka może być kontynuowana, chociaż władze kościelne nie mogą udzielić jej poparcia, gdyż – jak dodał – jest to protest o charakterze politycznym. I dodał: „Kościół zawsze występował w obronie tych, którzy walczą w obronie praw i godności człowieka”, ale też, że „nie zawsze aprobuje wszystkie formy tej walki”.
Setki osób u głodujących
Zachodnie media – szczególnie Radio Wolna Europa – obszernie informowały o przebiegu głodówki w kościele św. Krzyża.
Ostatnia rozmowa z byłym premierem.
zobacz więcej
4 października RWE powołując się na Jana Józefa Lipskiego, którego błędnie określano mianem „rzecznika KSS »KOR«”, stwierdzało: „Pierwotną przyczyną” głodówki było aresztowanie przez władze PRL Wojciechowskiego i Zadrożyńskiego.
O proteście informowała również brytyjska BBC. Dziennikarze oceniali, że „między polskimi a czechosłowackimi działaczami na rzecz praw człowieka nawiązuje się coraz bliższa współpraca i koordynacja”. I wyrażali nadzieję, że „strajk głodowy nie ujdzie uwagi społeczeństwa, ponieważ jak wiemy kościół św. Krzyża znajduje się w centrum Warszawy, a poza tym do kościoła często przybywają turyści, aby zobaczyć miejsce, w którym pochowane jest serce Chopina”. Zauważali też: „Mimo, że Kościół prowadzi politykę raczej unikania bezpośredniego udziału w jakichkolwiek manifestacjach na rzecz praw człowieka, w grupie głodujących jest ksiądz”.
Na Zachodzie informowano nie tylko o przebiegu głodówki, ale też o jej reperkusjach. I tak np. w obronie Edmunda Zadrożyńskiego wystąpiła Amnesty International, wysyłając z Londynu pismo w jego sprawie do I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR Edwarda Gierka oraz prokuratora wojewódzkiego w Toruniu.
W kraju solidarność z protestującymi wyrazili np. dwaj mieszkańcy Bielska Białej, Jacek Leszczyński i Zdzisław Mnich, którzy – jak relacjonowano – „chcieli przyłączyć się do głodówki, ale przeszkodziła im w tym Służba Bezpieczeństwa”. Cytowano też ich oświadczenie: „Drodzy Przyjaciele, solidaryzujemy się z Wami w Waszej walce o uwolnienie więźniów politycznych w Czechosłowacji i Polsce […] Przyjmijcie wyrazy solidarności”.
Protest w kościele św. Krzyża wspierali opozycjoniści w Polsce, np. Ośrodek Myśli Ludowej, przedstawiciele niezależnego ruchu chłopskiego czy redakcja „Placówki”.
Jak informowało 10 października Radio Wolna Europa: „Uczestników głodówki odwiedziły już setki osób. Przynoszą oni bukiety kwiatów, składane następnie przez głodujących przed ołtarzem w czasie mszy. Sympatyk z Warszawy ofiarował 5 tys. na KSS »KOR«. Były żołnierz Grupy »Polesie« gen. [Franciszka] Kleeberga, a następnie żołnierz AK pseudonim »Kmita« z olsztyńskiego ofiarował także na Komitet Samoobrony Społecznej »KOR« 2 tys. zł. Pani Janina z Warszawy 600 zł na KSS »KOR« i 600 zł na Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Głodujący otrzymują wiele listów”.
Zachodnie media informowały o reakcjach tych, w sprawie których prowadzono głodówkę. Powoływały się przy tym na „rzecznika” protestujących w kościele św. Krzyża, który miał ujawnić „treść pisma, jakie napłynęło od czechosłowackich działaczy wolnościowych”.
Dziękowali oni polskim kolegom za „odważny akt solidarności” i dodawali: „Jesteśmy z Wami w walce o respektowanie ludzkiej godności zawsze i wszędzie”. Autorami listu byli rzecznicy Karty 77:, Jiří Hájek, Ladislav Hejdánek i Zdena Tominová.
Na koniec nabożeństwo
Głodówka w kościele św. Krzyża trwała tydzień – zakończyła się 10 października, około godz. 17.00. Tego dnia nabożeństwo w intencji uwolnienia aresztowanych opozycjonistów z Czechosłowacji – w nawie bocznej kościoła – odprawili ks. Małkowski oraz dominikanin o. Jacek Salij.
W ocenie Służby Bezpieczeństwa wzięło w nim udział około 200 osób, w tym działacze i sympatycy opozycji (głównie KOR), krewni protestujących, a także „kilku korespondentów zagranicznych”, z których część nagrywała to wydarzenie lub robiła zdjęcia.
I rzeczywiście, telewizja zachodnioniemiecka wyemitowała film, na którym uwieczniono głodujących w kościele św. Krzyża i fragment ostatniej mszy świętej, w której brali udział.
W wydanym oświadczeniu kończącym protest jego uczestnicy stwierdzili m.in.: „Przez cały tydzień głodowania otoczeni byliśmy życzliwością i troską przyjaciół i osób nam dotychczas nieznanych. Dziękujemy im za to. Dziękujemy Kościołowi, który udzielił nam dachu nad głową, księżom i siostrom zakonnym, którzy okazali nam serce. Dziękujemy wszystkim licznie odwiedzającym za kwiaty, wyrazy solidarności, serdeczne słowa. Dziękujemy wszystkim, którzy przychodzili powiedzieć nam, że zamawiają mszę i przystępują do komunii św. w intencji głodujących i w intencji wypełnienia się sensu podjętej przez nich głodówki”.
Przyznawali, że miało to dla nich duże znaczenie: „Dzięki Wam wszystkim ani przez jeden dzień nie czuliśmy się samotni i niezrozumiani”. I stwierdzali: „Jesteśmy głęboko przeświadczeni, że okazane nam uczucia świadczą o zrozumieniu motywów naszego wyrzeczenia. Jego cel został więc osiągnięty. Opuszczamy kościół św. Krzyża w nadziei, że w naszym przynajmniej kraju więcej będzie od dziś walczących o zachowanie godności, o sprawiedliwość i o wolność przekonań”.
15 października 1979 r. oddzielne, specjalne oświadczenie w sprawie głodówki wydał Komitet Obrony Robotników. Jego działacze wyrażali w nim wiarę, że „akty te [w oświadczeniu wspominano też o głodówce w Pradze – GM] uświadomią narodom i rządom Czechosłowacji i Polski, iż łamanie praw ludzkich i obywatelskich napotka zawsze solidarne przeciwdziałanie wszystkich ludzi dobrej woli”.
W krzywym zwierciadle
W związku z głodówką działania prowadziła oczywiście Służba Bezpieczeństwa. Jak się potem chwalono, nie bez powodzenia. „Udaremniono próby docierania do osób i środowisk oraz organizowania głodówek solidarnościowych w Krakowie, Wrocławiu i Szczecinie. Uniemożliwiono prowadzenie kolportażu materiałów (ulotek, oświadczeń, plakatów)” – stwierdzano, szczególnie w ostatnim przypadku, zdecydowanie na wyrost.
Najbardziej kuriozalna była jednak ocena samej głodówki. Według funkcjonariuszy SB rzekomo „celem głównym akcji była próba odzyskania przez KSS »KOR« utraconej pozycji i prestiżu w rywalizacji z ROPCiO (grupa L[eszka] Moczulskiego)”, a „celami pośrednimi” z kolei „zakłócenie stosunków Państwo – Kościół, doprowadzenie do osłabienia i dalszych rozłamów w grupie ROPCiO poprzez poróżnienie A. Czumy i L. Moczulskiego”.
Innym zamierzeniem przypisywanym przez esbeków jej organizatorom była chęć „stworzenia wrażenia jedności wewnętrznej grup antysocjalistycznych w kraju (SKS, T[owarzystwo] K[ursów] N[aukowych], TKSCh [chodzi o komitety samoobrony chłopskiej tworzone w kilku ośrodkach w Polsce – GM) pod przewodnictwem KSS »KOR«”.
Sukces czy porażka?
Protest głodowy stał się oczywiście przedmiotem komentarzy. Trzy dni po jego zakończeniu Zbigniew Romaszewski, członek Komitetu Obrony Robotników i kierownik Biura Interwencyjnego KOR miał – w rozmowie z żoną Zofią i Anielą Steinsbergową – stwierdzić, że „osobiście był przeciwny podjęciu głodówki”. Jego zdaniem tę formę protestu należało zachować na inną okazję, na moment, w którym „demonstracja tego rodzaju musi się odbyć”.
W jego ocenie, „chociaż z punktu widzenia oddziaływania międzynarodowego akcja ta miała duże znaczenie, to jednak tu, w kraju sprawa głodówki poniosła fiasko. Większość ludzi, którym rozdawano ulotki, nie wiedziała, o co chodzi”. I dodawał: „Przygotowanie tej akcji było fatalne”.