Książę Andrzej bagatelizuje wprawdzie swą znajomość z Epsteinem i związane z nią okoliczności, ale mało skutecznie. Do opinii publicznej przedostały się bowiem obciążające go zdjęcia. Rzecz sprowadza się do tego, że w 2001 roku miał on spędzić wieczór, zakończony intymnym spotkaniem, z niejaką Virginią Roberts, obecnie Giuffre, sprowadzoną przez Epsteina specjalnie w tym celu do Londynu. Panna Roberts miała 17 lat, a zatem w świetle prawa książę nie popełnił wówczas przestępstwa. Zdrada małżeńska też nie wchodziła w grę, bo książę był stanu wolnego, od pięciu lat rozwiedziony.
W czym więc, jeśli chodzi o dzisiejsze postępowanie księcia, kryje się problem? Wydaje się, że jest nim fatalny styl. Książę popełnił fundamentalne błędy: zamiast spokojnie wszystko wyjaśnić, a nawet, gdy trzeba, uderzyć się w piersi, wybrał drogę zasłaniania się niepamięcią, zaprzeczania, wreszcie wymyślania mało wiarygodnych wyjaśnień, takich jak to, że wspomniane zdjęcie może być fotomontażem. Nie lepiej tłumaczył się z przyjaźni z Epsteinem, podkreślając na domiar złego, że była ona bardzo użyteczna. To wszystko pozostawiło jak najgorsze wrażenie.
Sytuacja z pewnością nie była komfortowa, ale księcia w oczach opinii publicznej pogrążył raczej sposób, w jaki całą sprawę rozegrał. Zresztą okolicznością najbardziej go obciążającą wydaje się nie tyle znajomość z panną Roberts, ile raczej z jej patronem. Opinia publiczna chętnie śledzi wątki obyczajowe, zwłaszcza w dobie akcji MeToo, ale nie one są tu chyba najważniejsze. Jak to możliwe, że książę Andrzej zadawał się z kimś takim jak Epstein? „Ten amerykański cwaniak i hulaka jest żywym uosobieniem kogoś, od kogo człowiek taki jak książę powinien trzymać się z daleka” – słusznie dziwił się dziennik „Daily Mail”.
Dobre życie na cudzy koszt
Najbardziej chyba kompromitują księcia finansowe aspekty całej tej afery. Mówiąc, że znajomość z Epsteinem „była użyteczna”, Andrzej mimo woli powiedział szczerą prawdę. Była użyteczna – bo niosła z sobą kontakty i niemałe dochody. Przyjaźń z Epsteinem oznaczała same korzyści, poczynając od dobrego życia na cudzy koszt.