Historia

Dwa dworce i cztery lokomotywy. Dyneburg wzięty

Wspólna operacja pod Dyneburgiem ma się rozpocząć 3 stycznia, dowodzić będzie generał Rydz-Śmigły, na czele sztabu stanie Łotysz, płk Aivars Veiss. Ze strony łotewskiej dodatkowo podpisuje ją naczelny dowódca wojsk łotewskich, Janis Balodis. „Mała, ale sprawna armia”, uprzejmie określał Łotyszów Rydz-Śmigły.

O uroku bitew toczonych w zimie (widocznym, to inna rzecz, głównie dla scenarzystów) mowa była ostatnio choćby przy okazji „wojny fińskiej”. Ale choć batalii toczonych na śniegu i lodzie najwięcej znaleźć można, siłą rzeczy, w orężnej tradycji Skandynawów i Rosjan, to i Rzeczpospolita ma się czym pochwalić.

Są zagony „elearów”, czyli lisowczyków, cwałujące w lodowatym powietrzu aż pod Kazań, są partie powstańców styczniowych, brodzące w głębokim śniegu w nie trzymających ciepła tużurkach. Ale warto też pamiętać o triumfie polskim sprzed stulecia, o piechocie i artylerii sunących przez zamarzniętą Dźwinę, bo jest w tym zwycięstwie i odwaga manewru, i szelest hasła „Za wolność naszą i waszą”.

Wielka gra o ziemie porozbiorowe

W pamięci zbiorowej wzięcie Dyneburga (łotewski Daugavpils) 3 stycznia 1920 roku jest do pewnego stopnia obecne: na Grobie Nieznanego Żołnierza widnieje stosowna tabliczka (zdjęta w PRL, przywrócona w III RP), muzyk folkowy Dawid Hallmann, jeden z wielu „bardów prawicy” rymuje o lodowym marszu, wydano kilka monografii. Mało kto pamięta natomiast fakt, że wzięcie Dyneburga stanowiło „domknięcie” operacji wojskowej, rozpoczętej przez Front Litewsko-Białoruski już pod koniec lata 1919 roku – i jeszcze dłużej trwającej operacji dyplomatycznej, w której gra toczyła się między Litwą, Łotwą, Polską, Wielką Brytanią, Niemcami a Sowietami.
Na czerwono zaznaczono linię frontu polsko-bolszewickiego w grudniu 1919 r. Czarne linie wyznaczają granice po wojnie polsko-bolszewickiej. Fot. CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=101352
Jeden wymiar tej gry dla polskiego czytelnika jest zrozumiały niemal intuicyjnie: to tocząca się między Warszawą a Moskwą rywalizacja o ziemie, które bardzo nieprecyzyjnie określić można jako „porozbiorowe”, o próżnię polityczną i militarną, jaka pozostała po wycofaniu się z tych ziem okupacyjnej armii niemieckiej na przełomie 1918 i 1919 roku.

Oba państwa – Rzeczpospolita i Sowiety – mają związane z tymi obszarami ambicje, oba obserwują powstawanie nowych podmiotów i zalążków państwowości na tym obszarze, przy czym Moskwa okazuje się znacznie bardziej kreatywna, usiłując stworzyć łańcuszek kolejnych „pogranicznych” republik radzieckich, począwszy od Litewsko-Białoruskiej (tzw. LitBieł) po Ukraińską Socjalistyczną Republikę Rad.

Nie ukrywa też ambicji, jeśli idzie o tworzenie bratnich republik nadbałtyckich: Łotewską Socjalistyczną Republikę Radziecką organizowano już od grudnia 1918 roku, a wraz z nią – Armię Czerwonej Łotwy. Bitność Łotyszów była w końcu legendarna: nie przypadkiem oddziały „łotewskich strzelców” pełniły rolę gwardii pałacowej i bolszewickich bodyguardów najpierw w Piotrogrodzie, a potem na Kremlu, nie przypadkiem też w Armii Czerwonej, która nie uznawała formacji jednolitych etnicznie i posiadających „narodowościowy” charakter jedyny wyjątek uczyniono właśnie dla strzelców łotewskich…

Równie istotne były jednak podziały polityczne wśród samych Łotyszy i pojawiające się w związku z tym orientacje. Wszyscy badacze najnowszej historii tego kraju (wśród polskich – zarówno Piotr Łossowski, jak i Bohdan Cywiński) podkreślają, że Łotysze pod koniec XIX wieku zaczęli się definiować, a następnie organizować przede wszystkim przeciw niemieckim latyfundystom, de facto kolonizującym tamtejsze ziemie za zgodą Petersburga.

26 tys. zabitych Finów, 130 tys. Sowietów. Znacząca wojna, o której Zachód zapomniał

Osiem scen i terminów wojny zimowej, które proszą się o kamerę.

zobacz więcej
Pierwotnym zagrożeniem dla Łotyszów, mimo, że żyli w granicach Imperium Rosyjskiego, była germanizacja, nie rusyfikacja, i towarzyszący jej wyzysk ze strony niemieckich klas posiadających. Tym tłumaczyć można zresztą lojalność przeważającej części Łotyszy wobec tronu Romanowów w pierwszych latach I wojny światowej – i ich początkową przychylność wobec bolszewickiej propagandy, obiecującej wyrównanie krzywd ludu pracującego.

Latyfundyści niemieccy też nie zamierzali oddawać pola. To na ziemiach Łotwy bałtyccy Niemcy zamierzali stworzyć swoisty bastion, pozwalający im inaczej spojrzeć na katastrofę Wielkiej Wojny. Jeszcze w latach wojny Berlin rozważał stworzenie łańcucha państewek inflanckich. Po listopadzie 1918 roku nie mógł już oficjalnie wspierać takich planów, ale życzliwie śledził poczynania Gustava Adolfa Joachima Rüdiger Graf von der Goltza, dowódcy Dywizji Bałtyckiej, który w początkach lutego 1919 r. zjednoczył pod swoją komendą jednostki Bałtyckiej Landeswehry, złożonej z łotewskich Niemców, oddziały „białych Rosjan” różnego autoramentu oraz resztki niemieckiej „Żelaznej Dywizji”, na serio planując utworzenie na ziemiach od Niemna po Zatokę Fińską „Królestwa Bałtyckiego”.

Żeby obraz tej rywalizacji wszystkich ze wszystkim uczynić pełniejszym, warto pamiętać o trzech współistniejących w lecie 1919 roku łotewskich rządach: proniemieckim Andrievsa Nievdy, niepodległościowym Karlisa Ulmanisa i prosowieckim Pēterisa Stučki.


Wspomnieć trzeba o lękach i ambicjach Litwy, która nade wszystko obawia się odbudowy polskiego dominium oraz o Wielkiej Brytanii chętnej do uczestnictwa w budowaniu ładu na wschodnich brzegach Bałtyku – i już można wrócić nad zimny brzeg Dźwiny, gdzie ścierali się nie tylko Polacy, Łotysze i Sowieci, ale też ambicje generała Stanisława Szeptyckiego (w tym czasie dowódcy polskiego Frontu Litewsko-Białoruskiego) i Edwarda Śmigłego-Rydza.

Na lewym brzegu Dźwiny

W bitwie o Przedmoście Dyneburskie, toczącej się na dobrą sprawę przez cały wrzesień 1919 roku, zginęło 268 polskich żołnierzy. Zmagania były nowoczesne, co się zowie: do akcji wkroczyły polskie czołgi w liczbie pięciu, pociąg pancerny „Śmiały” i samoloty zwiadowcze, a saperzy zniszczyli mosty kolejowe (Sowieci też dysponowali pociągami pancernymi, których zasięg chciano ograniczyć). Sowietów wyparto na prawy brzeg Dźwiny. Na lewym ulokowały się pułki piechoty Legionów i Łotysze, przedzieleni wąskim pasmem ziemi pod kontrolą Litwinów.
Chluba dźwińskiej flotylli bolszewików. Fot. Materiały własne autora
Na samej rzece królowała bolszewicka zaimprowizowana flotylla, w której skład wchodziły takie krążowniki, jak parostatek o dumnej nazwie „Nawe Kapitalismam!”, czyli „Precz z kapitalizmem”.

Czy wojska polskie uzyskają zgodę na przejście litewskich pozycji? Czym je żywić? „Daje się odczuwać zupełny brak przygotowań na zimę. Znaczna część wojsk stoi w terenie bagnistym, gdzie już panują przemrozki. Jaknajszybsze wyposarzenie (sic!) całego frontu w płaszcze, swetery (sic!), buty (po dwie pary dla żołnierza) i koce niezbędne. W razie niespełnienia tego postulatu zostanie armja w jaknajkrótszym czasie przez chory zdziesiątkowana i stanie się niezdolną do dalszych operacji” – alarmował Józefa Piłsudskiego gen. Szeptycki (pisownia oryginału).

Intendentura gromadziła płaszcze, Belweder głowił się – jak uderzyć na Dyneburg, twierdzę pozwalającą na kontrolowanie Inflant tak, żeby nie zantagonizować Łotyszów i nie sprowokować Litwinów do oskarżania Warszawy o ambicje imperialne.

Piłsudskiemu marzyło się to samo, co na Ukrainie: powstanie podmiotu politycznego, z którym można by prowadzić poważne negocjacje, który kontrolowałby terytorium na tyle, by posiadać tam własną siłę zbrojną.

Z tą nadzieją ruszali na Łotwę kolejni emisariusze: adwokat Władysław Sołtan, czynny w początkach XX wieku w Rydze, chociaż sympatyzujący z ruchem narodowym, ale cieszący się zaufaniem Naczelnika Państwa; legionista kpt. Aleksander Myszkowski, związany z II Oddziałem i jego współpracownicy, wreszcie osobiście emisariusze Piłsudskiego: Walery Sławek i Stanisław Radziwiłł.

Sowietyzacja w ratach. Jak Związek Radziecki zniewolił kraje nadbałtyckie

„Inaczej mogłoby z wami stać się to, co z Polską” – pochwalił rozsądek Estończyków Józef Stalin, gdy w 1939 r. podpisali z Sowietami porozumienie o wzajemnej pomocy, naciskani groźbą agresji Armii Czerwonej.

zobacz więcej
W międzyczasie miały też miejsce dwa spotkania Łotyszy z polskimi dyplomatami: we wrześniu 1919 z ministrem Leonem Wasilewskim, a w październiku o szczebel wyżej: szef łotewskiej dyplomacji Zigfrīds Meierovics spotkał się z Ignacym Paderewskim i z Piłsudskim. A w tle – negocjacje z bolszewikami (estońskie – w Tartu, polskie – w Mikaszewiczach), zakupy amunicji na egzotycznych rynkach, bolszewiccy agitatorzy w zmarzniętych okopach.

Wreszcie – sukces! 30 grudnia kpt Myszkowski oraz jego rozmówca ze strony łotewskiej ppłk Pēteris Radziņš uzgadniają tekst konwencji wojskowej. Wspólna operacja pod Dyneburgiem ma się rozpocząć 3 stycznia, dowodzić będzie generał Rydz-Śmigły, na czele sztabu stanie Łotysz, płk Aivars Veiss. Ze strony łotewskiej dodatkowo podpisuje ją naczelny dowódca wojsk łotewskich, Janis Balodis.

„Mała, ale sprawna armia”, jak uprzejmie określał Łotyszów Rydz-Śmigły, przegrupowuje się na polskie prawe skrzydło.

Marsz przez lód

A potem jest już batalistyka. O 4:15 rano żołnierze I Pułku Piechoty Legionów fasują amunicję, suchary i konserwy mięsne, po czym przez półtorej godziny klęczą, uszeregowani w tyralierę, na brzegu Dźwiny. O szóstej rozpoczynają marsz przez lód, okrążając twierdzę od wschodu; mróz dochodzi do – 27 stopni, nawet „Precz z kapitalizmem” zamarzł w lodach.
Cmentarz żołnierzy polskich poległych w bitwie pod Dyneburgiem. Lata 30. Fot. NAC
O 9.00 rozpoczyna się uderzenie na bagnety, polski karabin maszynowy rozpoczyna ostrzał z cerkiewnej wieży. To była „wojna kolejowa”: obie strony prowadzą ostrzał za pośrednictwem pociągów pancernych, najcięższe walki toczą się o dwa dworce kolejowe, a za najcenniejsze zdobycze polskiej piechoty uznano cztery lokomotywy i 47 wagonów opancerzonych. Bo też Dyneburg, w przyszłości drugie co do wielkości miasto niepodległej Łotwy, jest w tym czasie przede wszystkim prowincjonalną twierdzą.

„Wszystko jakieś przydławione, bojaźliwe, nienawistne…” – notował podporucznik Władysław Broniewski, legionista i poeta.

Kolejna ofensywa polsko-łotewska sięgnęła Dryssy, jeziora Oświeja i rzeki Swinuchy. Armia łotewska stopniowo przejmuje pozycje frontowe; Polacy zachowują jedynie (do czasu ofensywy bolszewickiej w lecie) stanowiska w dyneburskiej cytadeli. 27 stycznia do zdobytego miasta przybywa Józef Piłsudski, który na uroczystym obiedzie przepija do gen. Balodisa.

Zaledwie w trzy dni później Łotwa podpisuje rozejm z RFSRR: czy z obawy przed niesnaskami o kilka łatgalskich gmin, zdominowanych przez Polaków? Czy z poczucia, że osiągnęła swoje cele, docierając do historycznych granic?

Moskwa triumfuje nie po raz ostatni: 17 lipca 1940 roku wojska Armii Czerwonej wkroczyły doń po raz drugi, w sierpniu 1944 – po raz trzeci (wówczas miasto pełniło nawet przez półtora miesiąca rolę tymczasowej stolicy ŁSSR). I, oczywiście, zlikwidowała tych, którzy byli świadkami jej chwilowej porażki: w Katyniu został zastrzelony podpułkownik Józef Olszyna-Wilczyński, dowodzący operacją „Zima” na przedpolach Dyneburga. Premier, a następnie prezydent Łotwy Kārlis Augusts Vilhelms Ulmanis został aresztowany przez NWKD 21 lipca 1940 i dwa lata później zmarł w łagrze pod Krasnowodskiem. Dowodzący 15 Armią bolszewików, która zmuszona była wycofać się z miasta generał August Kork został rozstrzelany w nocy z 11 na 12 czerwca 1937 r. na dziedzińcu Łubianki.
Naczelny dowódca wojsk łotewskich Janis Balodis. Fot. https://lv.wikipedia.org/w/index.php?curid=303408
Najosobliwszy los spotkał generała Balodisa. Aresztowany po wejściu Sowietów, został skazany na 25 lat łagru, w rzeczywistości jednak został osadzony wraz z żoną Elwirą w tzw. specizolatorze (tajnym więzieniu) we Włodzimierzu nad Klaźmą, gdzie spędzili ćwierć wieku w niemal całkowitej izolacji: nawet służbie więziennej znani byli tylko pod numerami „9” i „10”.

Zwolniono ich i pozwolono wrócić na Łotwę w roku 1956, gdzie przydzielono im pół pokoju w komunałce. Balodis po kryjomu spisywał wydane po 1990 r. pamiętniki, podczas wycieczek do Dźwińska zerkał w okna pałacyku, gdzie przed 40 laty trącał się z Piłsudskim ocalałą z dworku w Turmonach starką. Czy stało się tak za sprawą solidarności łotewskich strzelców, czy niezrównanego zmysłu ironii Kremla?

– Wojciech Stanisławski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Pisząc tekst, wykorzystałem prace Tomasza Paluszyńskiego „Walka o niepodległość Łotwy 1914-1921” (Bellona, 1999) oraz Michała Klimeckiego „Dyneburg 1920” (Bellona. 2016).
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.