Nacjonaliści w krajach, gdzie Żydzi byli zasymilowani całkowicie, także odczuwali ich obcość. Oprócz Niemiec coś zrobić ze swoimi Żydami chciano we Francji, Belgii i Holandii. Wszędzie w Europie pisało się i mówiło o „kwestii żydowskiej”. Także na warszawskiej ulicy, którą tak nieostrożnie przemierzał Piszczyk. Ale skąd w oenerowskich głowach wziął się akurat Madagaskar?
600 tysięcy Arabów
Pod koniec 1894 roku wybuchła we Francji tzw. afera Dreyfusa. Kapitan Alfred Dreyfus, oficer sztabu generalnego został niesłusznie oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Wiarę w winę Dreyfusa ułatwiało jego żydowskie pochodzenie. Ulica paryska krzyczała nie tylko „Śmierć Dreyfusowi”, ale także „Śmierć wszystkim Żydom”.
Obserwujący to żydowski dziennikarz Theodor Herzl doszedł do wniosku, że pełna asymilacja i pełnia praw dla Żydów w krajach ich osiedlenia nie będzie nigdy możliwa. We Francji niby od stu lat byli pełnoprawnymi obywatelami, a wystarczyła byle iskra, aby obnażyć słabość tych gwarancji.
Jedynym wyjściem było własne żydowskie państwo. Naturalnym wyborem była Palestyna, czyli biblijne ziemie ludu Izraela, na których starożytne państwo Żydów zlikwidowali Rzymianie na początku naszej ery.
Powrót do kraju praprzodków nie był jednak prosty. W momencie konstytuowania się ruchu syjonistycznego, kiedy to Herzl zwołał do Bazylei w 1897 roku Pierwszy Kongres Syjonistyczny, Palestyna stanowiła część Imperium Osmańskiego, a od 1922 roku było to terytorium mandatowe brytyjskie (administrowane przez Zjednoczone Królestwo na mocy uchwały Ligi Narodów).
Na Pierwszym Kongresie Syjonistycznym – z myślą o Palestynie – przyjęto hasło: „Ziemia bez ludu, dla ludu bez ziemi”. Tyle, że na tej „ziemi bez ludu” mieszkało 600 tysięcy Arabów i słusznie obawiano się, że napływ Żydów z Europy może doprowadzić do dramatycznych konfliktów.
Przystanek do Ziemi Obiecanej
Zdawali sobie z tego sprawę także syjoniści – ich kongresy odbywały się co roku i początkowo zgadzano się, że państwo żydowskie może powstać także gdzie indziej. Na którymś z kongresów obradujących podzielił „projekt Uganda” – przyjęta początkowo przychylnie przez część delegatów propozycja brytyjska.
A co z Madagaskarem? Niemiecki filozof Paul Anton de Lagarde, jeden z pionierów europejskiego nowoczesnego antysemityzmu, zaproponował tę wyspę już w 1885 roku jako miejsce przesiedlenia Żydów z Europy. Światowy ruch syjonistyczny potraktował propozycję poważnie, podobnie jak pomysł zasiedlenia Ugandy, ale raczej jedynie jako przystanek na drodze do Ziemi Obiecanej, Palestyny. Innymi przystankami miały być Cypr, Nowa Gwinea czy Gujana.