Żyjemy w czasach powrotu chorób zakaźnych. Natomiast całkiem nowego antybiotyku nie uzyskano od kilkunastu lat.
zobacz więcej
Białko ACE2 jest kluczowym elementem układu reninowo-angiotensynowego, który jest niezbędny dla utrzymania równowagi m.in. w naszych płucach. Brak tego białka sam w sobie jest śmiertelny. Proszę pamiętać, że to, co nazywamy receptorem dla wirusa, to jedno z białek produkowanych przez nasze komórki dla zupełnie innych celów – komunikacji, adhezji, czy obrony. Nie możemy „bezkarnie” się go pozbyć.
Rozumiem. Zatem nasza zróżnicowana wrażliwość na wirusa będzie raczej kwestią odporności, czyli działania własnego układu immunologicznego, niż oporności, czyli braku drzwi, przez które wirus wchodzi do naszych komórek. To teraz zapytam, czy to myśmy sobie wyhodowali tego nowego potwora? Nie pytam o teorie spiskowe, tylko o nasze ludzkie zachowania, obyczaje higieniczne, dietetyczne itp.
W mojej opinii, dzięki antybiotykom i szczepionkom trochę zapomnieliśmy, że choroby zakaźne w ogóle istnieją i są groźne, a nawet śmiertelne. Epidemie towarzyszą nam od dawna i stanowią nieodłączny element życia. W przypadku koronawirusów pojawienie się nowego, odzwierzęcego gatunku było tylko kwestią czasu, ponieważ historia uczy, że wydarza się to z zaskakującą regularnością. Popatrzmy na ostatnich 20 lat: pod koniec XX wieku problemem najpierw stał się wirus Zachodniego Nilu, później pojawił się SARS-CoV, następnie przyszła grypa pandemiczna w 2009 roku, później MERS-CoV, chwilę później wirus Zika, a teraz mamy kolejnego koronawirusa. Te wirusy będą się też pojawiać w przyszłości i będą się roznosić. Możemy ograniczać skutki, lecz nie możemy tego uniknąć. Ważne jest, abyśmy byli gotowi.
Czyli rozwiązaniem jest raczej gotowość na wypadek epidemii, a nie podjęcie jakiejś zmiany trybu życia?
Dokładnie tak.
Kiedy zatem, przy dzisiejszym stanie wiedzy na temat koronawirusów, możemy się spodziewać jakiegoś skutecznego leku lub profilaktycznej szczepionki? Skoro koronawirusy od dwóch dekad regularnie pukają do naszych drzwi, to raczej jacyś naukowcy nad tym pracują, a przeciw SARS czy MERS nie ma nic. A może takie środki medyczne nie są konieczne?
Oczywiście takie szczepionki by się przydały, natomiast moim zdaniem na szczepionkę w czasie bieżącej epidemii koronawirusa nie mamy co liczyć. Czas potrzebny do tego, aby ją opracować, sprawdzić czy działa oraz czy jest bezpieczna, jest bardzo długi. Co nie znaczy, że nie należy nad nią intensywnie pracować. Bo nawet jeśli SARS-CoV-2 okaże się wirusem sezonowym, to szczepionka będzie nam potrzebna przed kolejnym sezonem jesienno-zimowym.