Historia

Ojciec dał mu wiarę i charakter. Od matki nauczył się cierpienia. Rodzice papieża

Jan Paweł II nie byłby tym samym człowiekiem, tym samym kapłanem, aktorem i poetą, biskupem i filozofem, wreszcie papieżem, gdyby nie jego rodzice. To w rodzinie uczył się kochać i rozumieć świat.

Abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski 11 marca podjął decyzję o rozpoczęciu procesów beatyfikacyjnych Służebnicy Bożej Emilii Wojtyły z d. Kaczorowskiej oraz Sługi Bożego Karola Wojtyły – seniora, rodziców św. Jana Pawła II.

Prorok na polskiej ambonie. Jan Paweł II z Bogiem się nie wadził, chociaż – jak wszyscy – nie potrafił Go pojąć i wyrazić

Karol Wojtyła „dzielił się tym, co odkrył, co przeżył, czym się zachwycił, czego się przestraszył”.

zobacz więcej
„Miłość moich najbliższych dawała mi poczucie bezpieczeństwa i mocy, nawet wtedy, gdy przychodziło zetknąć się z doświadczeniem śmierci i trudami codziennego życia w niespokojnych czasach" – mówił Jan Paweł II na wadowickim rynku w czasie pielgrzymki do ojczyzny w 1999 roku.

Ci najbliżsi to: matka, ojciec i brat (miał jeszcze siostrę, ale jej nie znał, umarła przed jego narodzeniem). Kim byłby Karol Wojtyła, gdyby nie oni? Jak potoczyłyby się jego losy? Jak bardzo dom rodzinny w Wadowicach ukształtował jego osobowość, powołanie, duchowość?

O tym wszystkim papież mówił wielokrotnie przez cały swój pontyfikat. Także fakty z życia jego rodziny wskazują na wyraźny wpływ domu Wojtyłów na przyszłego świętego. Domu, który znajdował się w Wadowicach i którego okna wychodziły na zegar słoneczny z zachowanym do dziś napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”.

Matka

Jak podkreślał Jan Paweł II, duszą domu rodzinnego była matka.

Emilia Wojtyłowa, z domu Kaczorowska, rocznik 1884 to rodowita krakowianka, wychowana u schyłku Młodej Polski, panna z dobrego domu i absolwentka żeńskiej szkoły zakonnej, biegle władająca językiem niemieckim.

„Jeżeli w ogóle żyję na świecie to dlatego, że była ona, która mi to życie dała" – podkreślał papież.

Urodziła go, mimo że donoszenie ciąży stanowiło zagrożenie dla jej życia i lekarz proponował aborcję, tłumacząc, że aby ratować siebie, powinna usunąć poczęte dziecko (podczas zbierania materiałów do biografii Wojtyłów natrafiłam na nowe świadectwa na ten temat).
Ślubna fotografia Emilii i Karola Wojtyłów. Fot. Wkimedia
W dzieciństwie otoczyła go bezgraniczną miłością. „To dziecko będzie kimś wielkim!” – powtarzała sąsiadkom. Niemal oszalała na punkcie syna. Bez przerwy lulała go w drewnianej kołysce, śpiewała mu do snu, nosiła na rękach. Nie mówiła do niego „Karol”, tylko zawsze – zdrobniale – „Loluś”.

To matka nauczyła go znaku krzyża i pierwszej modlitwy. „Tajemnicy owej uczyły mnie ręce matki, która – składając małe dziecięce dłonie do pacierza – pokazywała, jak kreśli się krzyż – znak Chrystusa, który jest Synem Boga żywego" –wspominał po latach Jan Paweł II.

Emilia czytała w domu na głos Pismo Święte, co w epoce przedsoborowej nie było powszechną praktyką. Marzyła o tym, by jeden jej syn został księdzem, a drugi lekarzem.

Jan Paweł II to zapamiętał. Wspominał André Frossardowi: „Moja matka chciała mieć dwóch synów: lekarza i księdza; mój brat był lekarzem, a ja mimo wszystko zostałem księdzem".

Od urodzenia Lolka Emilia czuła się źle. Wyczerpana trudną ciążą, nie wróciła do formy, a jej życie naznaczone było chorobą i słabością. Od 1927 roku choroba Emilii mocno postępowała (na co chorowała i dlaczego tak cierpiała, nie wiadomo. Nie zachowały się żadne dokumenty na ten temat, nie wie tego nikt z rodziny Kaczorowskich ani Wojtyłów). Emilia już nie wychodziła z domu, w słoneczne dni mąż wynosił ją na krześle na balkon, gdzie lubiła szyć albo cerować ubrania synów. Potem tylko leżała w łóżku.

Czy Franciszek pozbawi Jana Pawła II świętości? Nadchodzi „dewojtylizacja” Kościoła

Wierność nauczaniu polskiego papieża coraz częściej jest w Watykanie uznawana za akt nieposłuszeństwa wobec obecnego biskupa Rzymu.

zobacz więcej
Taki obraz matki zachował w pamięci Jan Paweł II. André Frossard zanotował: „Swoją matkę znał właściwie wyłącznie jako osobę chorą”. Nic więc dziwnego, że papież powie później, iż „nauczył się cierpienia od matki".

Emilia Wojtyłowa zmarła 13 kwietnia 1929 roku. Miała 45 lat. Jej syn Lolek, przyszły papież – 9.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż to właśnie choroba matki sprawiła, że Karol Wojtyła, a później Jan Paweł II miał w sobie tak ogromną wrażliwość na ludzkie cierpienie, że tak wiele o nim mówił i pisał (np. encyklika „Salvifici doloris"). Być może też, heroiczna postawa Emilii, która objawiła się decyzją o urodzeniu dziecka nawet kosztem własnego życia, przyczyniła się do tak intensywnego nauczania papieża o poszanowaniu życia dzieci poczętych.

Renzo Allegri, słynny dziennikarz, pisarz i krytyk muzyczny, autor znanych pism o Janie Pawle II i Fatimie oraz o ojcu Pio, ma osobną teorię na ten temat. W swej książce pod intrygującym tytułem „Dwie »matki« papieża Wojtyły: Emilia Kaczorowska i Joanna Beretta Molla” życie matki Jana Pawła II Allegri zestawił z losami św. Joanny Beretty Molla.

Obie kobiety, jak zaznacza włoski autor, „przeżyły wielki dramat macierzyństwa. Musiały wybierać między własnym życiem i życiem dziecka, które nosiły w sobie. I obie wyraźnie wybrały ocalenie dziecka, poświęcając własną egzystencję. To matki heroiczne, męczennice, święte".

Natomiast bliski przyjaciel Jana Pawła II, polski kardynał Andrzej Maria Deskur był przekonany, że życie i śmierć Emilii Wojtyłowej wyzwoliły w duszy jej syna potężne siły, które stały się źródłem jego działań jako papieża, i w efekcie wywarły wpływ także na życie milionów kobiet.

Ojciec

Więcej wspomnień niż o matce Jan Paweł II miał o ojcu. Mówił o nim: „Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło.

Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków. Mojego Ojca uważam za niezwykłego człowieka".
Karol Wojtyła senior, zawodowy wojskowy. Fot. Wikimedia
Karol Wojtyła senior, rocznik, 1879, pochodził z Lipnika (dziś dzielnica Bielska-Białej). Ukończył pięć klas niemieckiej szkoły ludowej, by później rozpocząć naukę w niemieckim gimnazjum państwowym w Bielsku. Kiedy ukończył 21 lat, osiągnął wiek poborowy. Mieszkał na terenie zaboru austriackiego, gdzie mężczyźni mieli obowiązek służby wojskowej w cesarsko-królewskiej armii, więc otrzymał przydział do 56. Pułku Piechoty, tzw. Wadowickiego, w którym rozpoczął służbę. Szybko podjął też decyzję, że pozostanie w wojsku na stałe.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w odrodzonym Wojsku Polskim został mianowany na naczelnika kancelarii Powiatowej Komendy Uzupełnień w Wadowicach. To on utrzymywał rodzinę.

Po śmierci Emilii Karol Wojtyła senior przejął obowiązki domowe. Najpierw jednak zorganizował synom, Edmundowi i Karolowi, pielgrzymkę do sanktuarium Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kiedy zabrakło rodzonej matki, wskazał im inną Matkę – Maryję, aby powierzyli Jej swe cierpienie, modląc się i uczestnicząc w drodze krzyżowej na słynnych dróżkach kalwaryjskich. W ten sposób ukierunkował ich myślenie.

Nie ożenił się po raz drugi. Pozostał wdowcem i skupił się na wychowaniu małego Lolka – przyszłego papieża. Starszy syn, Edmund był już dorosły i studiował w Krakowie.

Karol Wojtyła starszy z żelazną konsekwencją wypełniał rodzicielskie obowiązki. Nie prosił nikogo o pomoc. Sam przyrządzał śniadania i kolacje. Tylko na obiady chodził z synem do jadłodajni naprzeciw domu. Taką troskliwość o dom, jak opowiadali starsi mieszkańcy Wadowic, rzadko można było spotkać. W oczach sąsiadów stanowił wzór rodzica.


Mężczyzna silny, ale jednocześnie po macierzyńsku opiekuńczy kształtował charakter Lolka, dbał o jego wszechstronny rozwój, edukację, wychowywał patriotycznie. Sam uczył go nawet niemieckiego; stąd przyszły papież będzie mówił tym językiem z ojcowskim, austriackim akcentem.

Karol Wojtyła senior, jak przystało na wojskowego, uczył Lolka także przestrzegania regularnego rytmu dnia, który wyznaczały: posiłki, wspólne odrabianie lekcji, wieczorne spacery nad Skawą. Dbał o życie duchowe syna, stąd w plan dnia włączał systematyczną modlitwę, którą wspólnie odmawiali o określonych porach, a także przed każdym posiłkiem i po nim.

Ponadto, panowie codziennie razem chodzili na mszę świętą, odprawianą o godzinie siódmej rano po łacinie w parafialnym kościele. W tamtych czasach był to ewenement, udział w codziennej eucharystii nie był bowiem powszechną praktyką. W Wadowicach zresztą panowała powszechna opinia, że pan Karol jest wyjątkowo uduchowiony.

Jan Paweł II tak wspominał ojca z tamtych czasów: „Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym”.
Gdy przyszły papież miał 12 lat, usłyszał od ojca pamiętne słowa: „Nie jesteś dobrym ministrantem! Nie modlisz się wystarczająco do Ducha Świętego. Musisz się do niego modlić”. I Karol Wojtyła nauczył syna tej modlitwy.

Papież wspominał po latach: „To była dla mnie wielka lekcja duchowa, trwalsza i mocniejsza niż wszystkie, jakie potem miałem dzięki wielu lekturom i studiom. To w jakimś sensie jemu zawdzięczam napisanie encykliki do Ducha Świętego”.

Znów, padły jakże wymowne słowa syna o ojcu. O tym, że Karol Wojtyła polecił synowi modlić się do Ducha Świętego, Jan Paweł II mówił też przy innej okazji, podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny w 1979 roku w czasie spotkania z młodzieżą: „ Tak jak kiedyś mój rodzony ojciec włożył mi w rękę książkę i pokazał w niej modlitwę o dary Ducha Świętego, tak dzisiaj ja, którego również nazywacie ojcem pragnę modlić się (…) o dar mądrości, o dar rozumu, o dar umiejętności, czyli wiedzy, o dar rady, o dar męstwa, o dar pobożności, czyli poczucia sakralnej wartości życia, godności ludzkiej, świętości ludzkiej duszy i ciała, wreszcie – o dar bojaźni Bożej, o którym mówi psalmista, że jest on początkiem mądrości. Przyjmijcie ode mnie tę modlitwę, której nauczył mnie mój ojciec – i pozostańcie jej wierni".

Silna wiara ojca wywarła bardzo wielki wpływ na jego syna. Jan Paweł II miał tego świadomość.

Wojna, śmierć i samotność

Kiedy w 1938 roku przyszły papież zdał maturę, ojciec przeprowadził się z nim do Krakowa, gdzie Karol młodszy zaczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. We wrześniu 1939 roku po wybuchu II wojny światowej obaj zaczęli uciekać na wschód. Dotarli do Sanu, za Tarnów, ale kiedy się dowiedzieli, że 17 września Polskę od wschodu zaatakowali Sowieci, wrócili do Krakowa, który był już pod okupacją niemiecką.

Jan Paweł II nie wzywał do powstania przeciwko komunistom

Prof. Antoni Dudek: Ludzie zrozumieli, że to katolicy w Polsce są w większości, a nie komuniści.

zobacz więcej
W 1940 roku młody Karol z kartą pracy (Arbeitskarte) w ręku zatrudnił się w Zakładach Chemicznych SOLVAY. Zaczął pracować jako robotnik w kamieniołomach. Utrzymywał siebie i ojca. Przynosił do domu pożywienie. Takie, jakie udało mu się zdobyć: trochę ziemniaków, fasolę, czasem kapustę.

Jak w Wadowicach, tak teraz w Krakowie ojciec prowadził dom jakby wciąż jeszcze pragnął zastąpić synowi matkę. Przygotowywał posiłki, cerował skarpety, reperował nawet buty. W niedzielę razem chodzili do kościoła, przeważnie na 12.00 do franciszkanów. W tym okresie między nimi wywiązała się głęboka przyjaźń.

Ojciec papieża zmarł nagle. Jan Paweł II wspominał: „W roku 1941 zmarł mój Ojciec, a było to 18 lutego. Wróciłem z pracy do domu i zastałem Ojca martwego".

I dodawał: „Nigdy nie czułem się tak samotny...”.

Okres żałoby był dla niego jednym z najtrudniejszych, ale i najważniejszych w życiu. Wtedy bowiem toczył wewnętrzne zmagania, które później, już jako papież nazwał „procesem odrywania od poprzednich własnych zamierzeń".

Jest znaczące, że Karol Wojtyła postanowił zostać księdzem właśnie po śmierci swego ojca. To ten moment w jego życiu był przełomowy. Odejście ojca zaważyło na jego życiowych wyborach. To ojciec w dużym stopniu ukształtował jego duchowość.

Jan Paweł to potwierdzał: „Nigdy nie mówiliśmy ze sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”.

Karol Wojtyła senior niejako „musiał" odejść w tym właśnie momencie. Tak, jakby dzięki temu jego syn mógł rozpocząć nowe, inne życie.

•••

Jan Paweł II nie byłby tym samym człowiekiem, tym samym kapłanem, aktorem i poetą, biskupem i filozofem, wreszcie papieżem, gdyby nie jego rodzice. To w rodzinie papież uczył się kochać i rozumieć świat. Zdobywał wiedzę i wiarę, uczył się patriotyzmu i miłości do ludzi. To rodzice przekazali mu wiarę.

Gdyby Jan Paweł II nie nosił w sercu domu rodzinnego w Wadowicach, gdyby nie nosił w sobie świata dzieciństwa, także całe jego przesłanie i jego świętość miałyby inny wymiar. Dlatego właśnie, gdy papież Benedykt XVI w 2006 roku przybył z pielgrzymką do Wadowic, mówił: „Wielki poeta niemiecki Johann Wolfgang von Goethe powiedział: Kto chce zrozumieć poetę, powinien udać się do jego kraju. Tak też, aby zrozumieć życie i posługę Jana Pawła II, trzeba było przybyć do jego rodzinnego miasta”. Do królewskich Wadowic – pierwszej szkoły świętości Papieża Polaka.

– Milena Kindziuk

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Książka wydana nakładem wydawnictwa Esprit
Autorka jest doktorem nauk humanistycznych, adiunktem w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim[6]. Pracowała jako dziennikarka m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej, dzienniku „Życie”, „Gościu Niedzielnym”, „Tygodniku Solidarność”, „Przeglądzie Katolickim”. W latach 2005 – 2011 była szefową warszawskiej edycji tygodnika „Niedziela”. W kwietniu w księgarniach ukaże się jej najnowsza książka „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II".
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.