Karol Wojtyła senior, rocznik, 1879, pochodził z Lipnika (dziś dzielnica Bielska-Białej). Ukończył pięć klas niemieckiej szkoły ludowej, by później rozpocząć naukę w niemieckim gimnazjum państwowym w Bielsku. Kiedy ukończył 21 lat, osiągnął wiek poborowy. Mieszkał na terenie zaboru austriackiego, gdzie mężczyźni mieli obowiązek służby wojskowej w cesarsko-królewskiej armii, więc otrzymał przydział do 56. Pułku Piechoty, tzw. Wadowickiego, w którym rozpoczął służbę. Szybko podjął też decyzję, że pozostanie w wojsku na stałe.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w odrodzonym Wojsku Polskim został mianowany na naczelnika kancelarii Powiatowej Komendy Uzupełnień w Wadowicach. To on utrzymywał rodzinę.
Po śmierci Emilii Karol Wojtyła senior przejął obowiązki domowe. Najpierw jednak zorganizował synom, Edmundowi i Karolowi, pielgrzymkę do sanktuarium Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kiedy zabrakło rodzonej matki, wskazał im inną Matkę – Maryję, aby powierzyli Jej swe cierpienie, modląc się i uczestnicząc w drodze krzyżowej na słynnych dróżkach kalwaryjskich. W ten sposób ukierunkował ich myślenie.
Nie ożenił się po raz drugi. Pozostał wdowcem i skupił się na wychowaniu małego Lolka – przyszłego papieża. Starszy syn, Edmund był już dorosły i studiował w Krakowie.
Karol Wojtyła starszy z żelazną konsekwencją wypełniał rodzicielskie obowiązki. Nie prosił nikogo o pomoc. Sam przyrządzał śniadania i kolacje. Tylko na obiady chodził z synem do jadłodajni naprzeciw domu. Taką troskliwość o dom, jak opowiadali starsi mieszkańcy Wadowic, rzadko można było spotkać. W oczach sąsiadów stanowił wzór rodzica.
Mężczyzna silny, ale jednocześnie po macierzyńsku opiekuńczy kształtował charakter Lolka, dbał o jego wszechstronny rozwój, edukację, wychowywał patriotycznie. Sam uczył go nawet niemieckiego; stąd przyszły papież będzie mówił tym językiem z ojcowskim, austriackim akcentem.
Karol Wojtyła senior, jak przystało na wojskowego, uczył Lolka także przestrzegania regularnego rytmu dnia, który wyznaczały: posiłki, wspólne odrabianie lekcji, wieczorne spacery nad Skawą. Dbał o życie duchowe syna, stąd w plan dnia włączał systematyczną modlitwę, którą wspólnie odmawiali o określonych porach, a także przed każdym posiłkiem i po nim.
Ponadto, panowie codziennie razem chodzili na mszę świętą, odprawianą o godzinie siódmej rano po łacinie w parafialnym kościele. W tamtych czasach był to ewenement, udział w codziennej eucharystii nie był bowiem powszechną praktyką. W Wadowicach zresztą panowała powszechna opinia, że pan Karol jest wyjątkowo uduchowiony.
Jan Paweł II tak wspominał ojca z tamtych czasów: „Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym”.