Z drugiej jednak strony, niewątpliwy rewanżyzm historyczny muzyków wobec sąsiednich narodów (w omawianym dokumencie filmowym jedynie lider Romantikus Erőszak przyznaje, że ponowna zmiana granic byłaby trudna do wyobrażenia) wskazuje, że Węgrom bliższy jest raczej XIX-wieczny wzorzec nacjonalizmu wypracowany w Europie Zachodniej, oparty na związkach ziemi i krwi.
Droga na salony
Płyta Hungariki „Demokratúra” z 2008 roku była efektem szoku, jaki wśród węgierskiej opinii publicznej wywołało ujawnienie nagrania z narady kierownictwa rządzącej partii socjalistycznej, na którym urzędujący premier Ferenc Gyurcsány w nieparlamentarnych słowach przyznał, że nie mówił społeczeństwu prawdy w sprawie złej sytuacji gospodarczej. Afera skutkowała niespotykanymi po 1989 roku, a być może i od czasów epoki rządów Jánosa Kádára zamieszkami ulicznymi w Budapeszcie w 2006 roku. Czas zasadniczej zmiany politycznej jeszcze wówczas nad Balatonem nie nastąpił. Koalicja lewicowo-liberalna rządziła tam pełne dwie kadencje, zanim znów przyszedł czas Viktora Orbana.
Warto wspomnieć o tych okolicznościach historycznych nie tyle dla samego nakreślenia tła wzrostu popularności nemzeti rocka, ale dla faktu, że wszyscy wykonawcy tego gatunku pozycjonowali się w ostrej kontrze do ekip rządzących nad Dunajem w latach 2002-2010. Czy oznacza to, że sympatyzowali z FIDESZEM?
Nic bardziej błędnego – większość grup nemzeti rocka dość jasno wyrażała swoje poparcie dla nacjonalistycznego Jobbiku, który jako nowa generacja węgierskich polityków zdobył w momencie kryzysu rządów liberalnej lewicy spore poparcie społeczne, znacznie większe niż „senioralne” ugrupowanie MIÉP. Artyści bez oporów grali na imprezach tej partii, pokazując swój dystans zarówno do rządzącącego mainstreamu, jak również ich zdaniem zbyt „centrowego” Orbana.
Relacje nezmeti rocka z Jobbikiem można równocześnie określić jako swoistego rodzaju parosol impresaryjny nad muzykami. Jeden z późniejszych liderów partii László Toroczkai był w pierwszej połowie poprzedniej dekady organizatorem dużego festiwalu rockowego „Magyar Sziget”. Miał on w zamyśle stanowić przeciwwagę dla wielkiego, międzynarodowego festiwalu muzycznego Sziget pod Budapesztem, na którym od lat występują największe gwiazdy swiatowego popu i rocka. Sama nazwa – „Węgierski Sziget” wskazywała, że węgierscy muzycy zamierzają stworzyć alternatywę kulturową wobec mainstreamu. Patrząc na losy festiwalu, który od 2015 roku odbywa się w innym miejscu, raczej ten ambitny program nie został zrealizowany.