Władysław Komar zdobył złoty medal olimpijski w 1972 roku. Wcześniej codziennie na obiad dostawał dwukilogramowy połeć pieczonej polędwicy wołowej.
zobacz więcej
Dzień po… na stadionie olimpijskim odbyła się uroczystość żałobna z udziałem zawodników, trenerów, działaczy i publiczności. Na trybunach siedziało 80 tysięcy widzów, na boisku stało 3 tysiące sportowców. Panowało przekonanie, że igrzyska zostaną zerwane.
Kiedy Avery Brundage, ówczesny prezydent MKOl., wygłaszał przemówienie, wszyscy czekali na słowa zamykające to pokojowe spotkanie narodów w obliczu tragedii. Zamiast tego Amerykanin zakończył swoją mowę słynną frazą – „Show must go on!”. Igrzyska kontynuowano.
Igrzyska olimpijskie nazywane są świętem sportu. Niosą radość i emocje miliardom widzów. Zasada przetrwania widoczna w działaniach MKOl. wychodzi ludziom naprzeciw. Jednak misja publiczna kosztuje. Kalkulacje finansowe coraz wyraźniej wpływają na wizerunek ruchu olimpijskiego.
Liczyć każdy może
W 2013 roku, gdy Tokio dostało igrzyska, ich koszt obliczano na 6,6 mld dolarów. Pięć lat później prognozy przewidywały już 12,6 mld, czyli sto procent więcej. I to mimo rezygnacji z budowy nowych obiektów na rzecz wykorzystania już istniejących.
Ten motyw to lejtmotyw stosunku Japończyków i MKOl. do igrzysk oraz reakcji na pandemię. Straty finansowe w przypadku przesunięcia terminu na jesień albo przełożenia na następny rok czy na rok 2022 będą duże i bardzo duże.
Nie dotkną wyłącznie tych dwóch podmiotów. Obejmą prawa telewizyjne, zyski z reklam, wydatki sponsorów, turystykę i transport lotniczy, wreszcie cały światowy sport, który zainwestował potężne środki na przygotowania olimpijczyków.
Raczej nie da się tego dokładnie policzyć, bo konstrukcję olimpijską składa się zbyt wiele elementów w skali globalnej i wymiarach regionalnych. I co z tego wynika? Na pewno oficjalny optymizm organizatorów, który sprowadza się niestety do zaklinania rzeczywistości.
UEFA także tego próbowała, lecz musiała odpuścić. A w Tokio liczą że to, wirus odpuści. No cóż, liczyć każdy może. Jeden lepiej, drugi gorzej. Niewiele czasu pozostało na decyzję. Każdy dzień przynosi informacje, jaka ona powinna być.
Hale i stadiony nie działają. Sportowcy nie trenują. Forma spada. Gorączka rośnie. Świat się zmienia. Warunki dyktuje wirus z Wuhan. Trudno tego nie zauważać, nie można tego lekceważyć.
Tymczasem MKOl. i partnerzy nadal klęczą w blokach startowych w pozycji – gotów! Ona jest niewygodna, bo można w niej zdrętwieć. Zresztą starter już wystrzelił, a pistolet wypalił nabojem Covid-19.
Wielu sportowców powtarza, że zdrowie jest ważniejsze niż sport. Głosu rozsądku nie da się zastąpić wiarą w cud. Dzisiaj decyzja jest prosta jak konstrukcja cepa: igrzyska należy przełożyć. To będzie kosztować, lecz na pewno mniej niż ludzkie zdrowie i życie.
– Marek Jóźwik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy