Historia

Przyjaźń zakończona na moście Poniatowskiego

Zakup papieru w kilku sklepach, zdobycie farby, redagowanie korespondencji z terenu, pisanie artykułów, składanie pisma, wreszcie jego druk to minimum dwa tygodnie intensywnej pracy, po 8-10 godzin dziennie. Aby uniknąć hałasu „maszynka była wszędzie, gdzie się jej części stykały, oklejona gumą, rzemykami i suknem”. A gdy pismo było gotowe, towarzysze „Wiktor” i „Adaś” pakowali je do walizek i ruszali w świat dystrybuować „bibułę” po całym imperium rosyjskim. W ciągu czterech lat wyszło 25 numerów „Robotnika”.

Najważniejsza rozmowa II Rzeczpospolitej, a z pewnością jedna z najważniejszych? Dialog Piłsudski-Wojciechowski na moście Poniatowskiego, który zadecydował, że demonstracja polityczna Marszałka przerodziła się w zamach stanu.

Jednak 12 maja 1926 roku spotkali się nie tyle były naczelnik państwa z urzędującym prezydentem i były naczelny wódz ze zwierzchnikiem sił zbrojnych, ile wieloletni przyjaciele. Bliscy sobie do tego stopnia, że swego czasu Józef Piłsudski potrafił robić wyrzuty Stanisławowi Wojciechowskiemu, że chodzi po Wilnie „w lichym, letnim paltociku”.
Prezydent RP Stanisław Wojciechowski przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Fot. IKC/NAC
W 1926 roku zaś Marszałek o dawnym kompanie z Polskiej Partii Socjalistycznej wyraził się jako „starej gromnicy”, którą zapalił i którą zgasi.

Szkolna konspiracja

Pokolenie Piłsudskiego i Wojciechowskiego doczekało się w historii miana „niepokornych”. Urodzeni tuż po upadku powstania styczniowego już w latach szkolnych organizowali konspiracyjne kółka samokształceniowe. Najczęściej o socjalistycznym charakterze – wtedy socjalizm jawił się uczniom i studentom jako ideologia czynu, dynamiczna odpowiedź na społeczną bierność i ugodowość wobec zaborców.

Mało kto z socjalizującej młodzieży naprawdę zgłębiał marksistowskie teorie – liczył się fakt, że doktryna głosi równość wszystkich ludzi, jest skierowana przeciw caratowi i obiecuje zniesienie ucisku, w tym ucisku narodowego.

Józef Piłsudski zetknął się z socjalizmem w wileńskim gimnazjum – w ramach tajnego koła „Spójnia” razem z bratem Bronisławem wymieniali się z kolegami lekturami, w tym pismami robotniczymi. Potem przyszła pora na konspiracyjne spotkania z kolegami-studentami w Wilnie i dyskusje o biedzie wśród robotników.

Człowiek bez życia prywatnego

Walery Sławek mawiał, że „zdrowiej czasem połamać kości jednemu posłowi, niż doprowadzić do konieczności użycia karabinów maszynowych”.

zobacz więcej
Myliłby się jednak ten, kto widziałby wówczas w Piłsudskim zawziętego lewicowca – Ziuk traktował socjalizm jako ciekawostkę, atrakcyjną z uwagi na duch buntu. Wydaje się, że dopiero z Syberii powrócił przekonany o słuszności sprawy robotniczej, ale tylko w powiązaniu z walką o niepodległość Polski. W związku z tym, zaczął szukać kontaktu z polskimi socjalistami.

Droga Stanisława Wojciechowskiego do socjalizmu wiodła przez korytarze Uniwersytetu Warszawskiego. Student z Kalisza szybko dołączył do grona członków uniwersyteckiej konspiracji, a ideologię robotniczą poznał bliżej dzięki „Historii ruchów społecznych XVIII i XIX wieku” Bolesława Limanowskiego. Zaangażował się również w działalność Związku Młodzieży Polskiej „Zet”. Jako członek ZMP organizował m.in. manifestację upamiętniającą 100-lecie Konstytucji 3 Maja.

Nie zapomniał przy tym o robotnikach – jako działacz Zjednoczenia Robotniczego, tworzył zalążki związków zawodowych wśród tkaczy, piwowarów i sezonowych robotników budowlanych.

Gdy Wojciechowski sięgał po książkę Limanowskiego, zapewne nie przypuszczał, że kilka lat później osobiście spotka się z nestorem polskiego socjalizmu.

Zanim jednak do tego doszło, w 1892 roku, zagrożony aresztowaniem przez władze rosyjskie, zdecydował się na emigrację. Najpierw trafił do Szwajcarii, ale nie zagrzał tam długo miejsca – wraz z druhem ze Zjednoczenia, Edwardem Abramowskim wzięli udział w zjeździe socjalistów polskich, który odbył się w listopadzie 1892 w Paryżu.

Zebrani, na czele z Limanowskim, utworzyli Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, a w ślady emigrantów wkrótce poszli przedstawiciele krajowej lewicy – na przełomie lutego i marca 1893 powstała Polska Partia Socjalistyczna.

Przyjaciele od „Robotnika”

Piłsudski w szeregi PPS wszedł jako członek litewskiej sekcji partii. Wtedy mógł się z bliska przekonać, jak krucha jest jedność polskiego ruchu robotniczego – przedstawiciele tzw. starej PPS zaczęli kontestować ideę wolnej Polski jako główny cel działalności socjalistów.
Delegaci PPS na kongres II Międzynarodówki w Londynie w roku 1896. Siedzą od lewej: Ignacy Mościcki, Bolesław Jędrzejowski, Józef Piłsudski, Aleksander Dębski. Stoją: Bolesław Miklaszewski, Witold Jodko-Narkiewicz. Fot. Wikimedia
Mediacji między nimi a niepodległościowcami podjął się Wojciechowski (deportowany w międzyczasie do Wielkiej Brytanii, przyjechał z Londynu), ale nie zdołał zapobiec rozłamowi.

3 lipca 1893 roku liderzy „starej PPS” utworzyli Socjaldemokrację Polską (później Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy) i porzucili biało-czerwoną flagę na rzecz czerwonego sztandaru.

Wojciechowski nie załamał rąk. A gdy poznał Piłsudskiego, uznał, że wraz z nim może pokusić się o odbudowanie partii. Oni dwaj, a także m.in. Aleksander Sulkiewicz, Stefan Bielak i Ludwik Zajkowski, zorganizowali w podwileńskim lesie zjazd PPS. Co ciekawe, 70 lat wcześniej zbierali się tam filareci.

„Narada […] trwała cały dzień. Posilaliśmy się chlebem i mlekiem przyniesionym od siostry Piłsudskiego, Kadenacowej, mieszkającej u podnóża Belmontu”.

Konspiratorzy ustalili m.in., że partia musi dysponować własnym pismem. Wydawanie „Robotnika” nie było jednak możliwe bez maszyny drukarskiej. Jej znalezienie wziął na siebie Wojciechowski.

Musiało jednak minąć kilka miesięcy, nim późniejszy prezydent wyszukał w Londynie właściwą drukarnię. Ale trud się opłacił – 12 lipca 1894 roku pierwszy numer „Robotnika” ujrzał światło dzienne.

Jak towarzysz Piłsudski został Naczelnikiem Państwa

Propagował marksistowskie idee, ale mieszkał w elegancko umeblowanym przestronnym mieszkaniu i zatrudniał służącą. Mówił, że wysiadł z „czerwonego tramwaju”, ale na pierwszych premierów powołał polityków lewicy i do końca życia zwalczał prawicę.

zobacz więcej
Wydawaniem pisma zajął się towarzysz „Wiktor” (Piłsudski), natomiast „Adaś” (Wojciechowski) wrócił nad Tamizę. Nie na długo – w marcu 1895 roku zameldował się w Wilnie i wespół z Ziukiem przystąpił do pracy nad kolejnymi numerami „chluby PPS”.

Prócz tego, Wojciechowski utrzymywał kontakty z robotnikami – osobiście lub za pośrednictwem innych działaczy (np. w Radomiu wspierali go urzędnicy kolejowi, a w Dąbrowie Górniczej sztygarzy). Z kolei Piłsudski regularnie podróżował w głąb Rosji, aby pozyskiwać od Polaków, zwłaszcza studentów, „monetę” na partyjną działalność.

Powiedzieć, że tropiony przez policję i żandarmerię duet Piłsudski-Wojciechowski musiał się nagimnastykować przy tworzeniu każdego numeru, to nic nie powiedzieć. Zakup papieru w kilku sklepach, zdobycie farby, redagowanie korespondencji z terenu, pisanie artykułów, składanie pisma, wreszcie jego druk – każdorazowo minimum dwa tygodnie intensywnej pracy, po 8-10 godzin dziennie.

Dla uniknięcia hałasu „maszynka była wszędzie, gdzie się jej części stykały, oklejona gumą, rzemykami i suknem”. A gdy już ponad 1000 egzemplarzy było gotowych, „Wiktor” i „Adaś” pakowali je do walizek i tak zaopatrzeni, ruszali w świat, aby dystrybuować „bibułę”. Dzięki temu „Robotnik” krążył po całym imperium rosyjskim – od Sosnowca i Warszawy po Moskwę i Kijów.

Krwawy rozwód

„Było ich dwu, niedoszły technik, i niedoszły lekarz [...]. Jeżeli nie oni dwaj stanowili całość groźnej „partii”, głośnej później „Pepees”, to niewiele więcej jednostek męskich i niewieścich dałoby się do nich w kraju przyłączyć” – pisał Stefan Żeromski.
"Robotnik” wydany w Londynie i dostarczony do kraju w lutym 1894 w nakładzie 2100 egz. Fot. Wikimedia
W ciągu czterech lat spod ręki Piłsudskiego i ręki Wojciechowskiego wyszło 25 numerów „Robotnika” i szereg innych druków, w tym blisko 50 odezw.

Nadszedł jednak czas, gdy konspiracja musiała ustąpić miejsca rodzinie. W 1899 roku „Adaś” wyjechał ze świeżo poślubioną małżonką Marią (również działaczką PPS, kurierką) na urlop do Wielkiej Brytanii. Miesiąc miodowy zamienił się w pięcioletni pobyt na wyspie i siłą rzeczy więzy Wojciechowskiego z partią uległy rozluźnieniu.

Kolejne lata to okazjonalne zaangażowanie przyszłego prezydenta w działalność PPS – przykładowo w 1900 roku Wojciechowski wydał trzy numery „Robotnika” (po aresztowaniu Piłsudskiego przez Ochranę), a w 1905 roku zakupił, w Londynie, karabiny i rewolwery dla partii. W tym czasie w PPS zaczęli przeważać zwolennicy porzucenia haseł niepodległościowych na rzecz autonomii Królestwa Polskiego i zniechęcony towarzysz „Adaś” wystąpił z partyjnych szeregów.

A „Wiktor”? Przeżył jeszcze jeden rozłam – w 1906 roku pod jego patronatem powstała PPS-Frakcja Rewolucyjna – a z czasem skoncentrował się na budowie ruchu strzeleckiego w Galicji.

Piłsudskiego widzimy więc jako Komendanta Głównego Związku Strzeleckiego, a podczas I wojny światowej jako lidera obozu antyrosyjskiego.

Z kolei Wojciechowski wziął się za propagowanie spółdzielczości (pełnił m.in. funkcję dyrektora Warszawskiego Związku Towarzystw Spożywczych), a politycznie zbliżył do prawicy – w 1917 roku został przewodniczącym Rady Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego, zrzeszającej formacje narodowe i chadeckie.
Rok 1919, Warszawa. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski (.z lewej), premier Ignacy Paderewski i minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski (trzeci z lewej) po uroczystym nabożeństwie w katedrze św. Jana. Fot. NAC
Gdy nastała II RP, politycy ponownie nawiązali współpracę – tym razem jako naczelnik państwa i minister spraw wewnętrznych – a w 1922 roku Piłsudski poparł Wojciechowskiego w wyborach prezydenckich.

Ufny w swój autorytet, Marszałek pozwalał sobie na wiele wobec głowy państwa. Zdobył się nawet na przedstawienie Wojciechowskiemu „czarnej listy” z nazwiskami kandydatów niegodnych objęcia teki ministra spraw wojskowych. Z punktu widzenia systemu demokratycznego była to rzecz naganna, ale Piłsudski po mordzie na Gabrielu Narutowiczu stracił wiarę w ten ustrój. Co smutniejsze, Marszałek – jeden z ojców polskiej demokracji – pogłębiał jej kryzys, określając polityków od prawa do lewa jako skorumpowanych, nierzadko z krwią na rękach.

Na reaktywowanie w 1926 roku rządu Chjeno-Piasta, Piłsudski zareagował „marszem na Warszawę”. Towarzyszyło mu przekonanie, że prezydent po raz kolejny ulegnie jego woli i zdymisjonuje centroprawicowy gabinet.

Spotkało go rozczarowanie, jeśli nie szok – Wojciechowski nie zgodził się na odwołanie rządu i zażądał od Piłsudskiego „powrotu na drogę legalną”.

Marszałek stanął przed wyborem: kapitulacja lub walka. I zdecydował się na to drugie.

Na szczęście, Wojciechowski oraz premier Wincenty Witos wykazali się odpowiedzialnością i gdy przedłużające się starcia zaczęły się przeradzać w wojnę domową (ostatecznie zginęło 379 osób), zrezygnowali ze stanowisk.

Prezydent Wojciechowski podobno powiedział, że woli, aby „Piłsudski objął władzę choćby i na dziesięć lat, niż żeby na sto lat Polskę zagarnęły Sowiety”…

–Tomasz Czapla

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z publikacji „Stanisław Wojciechowski – patriota, mąż stanu, propagator idei kooperatyzmu” Katarzyny Cwynar, „Stanisław Wojciechowski – działacz społeczny, prezydent, spółdzielca” Mariana Marka Drozdowskiego, „Józef Piłsudski 1867-1935” Andrzeja Garlickiego oraz „Mundur na nim szary… Rzecz o Józefie Piłsudskim (1867–1935)” Włodzimierza Sulei.
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.