Tak jest z generacją młodych iberyjczyków, którzy załapali się na zamachy terrorystyczne, bezrobocie, separatyzmy. W Polsce ich rówieśnicy w tym czasie pławili się w rekordowym nad Wisłą dobrobycie i o mało co nie zostali świadkami bodajże pierwszej w naszej historii równowagi budżetowej. A od karczemnych awantur politycznych uciekali w świat socialmediów, kultury, sportu, zainteresowań.
Różne światy, mniej konfliktów
Także skok technologiczny nad Wisłą wyglądał u nas inaczej. Z wielkim opóźnieniem. Amerykańscy, a potem zachodni odbiorcy już w latach 80. korzystali z ogromnego wyboru mediów, telewizji satelitarnej, kablowej, dopiero potem internetu. Powodowało to szybsze rozmywanie się niektórych elementów tradycyjnego kodu kulturowego. Przede wszystkim jego spójności.
W Polsce do końca lat 80. całe społeczeństwo było skazane na jedną telewizję. Mogło się kłócić o jej przekaz, ale żyło tą samą agendą. Potem ta oferta też się wcale tak szybko nie rozszerzała, bo dwie prywatne telewizje i jedna publiczna nie różniły się zanadto od siebie.
Dopiero Facebook i jego następcy spowodowali rewolucję. O ile przypominam sobie grupę studentów dziennikarstwa, moich koleżanek i kolegów z lat 1997-2002 to mogła się ona spierać, ale wiedzę czerpała ze zbliżonych źródeł. Miała wspólne tematy.
Dziś grupa studentów jest zatomizowana, bo żyje w innych światach zamkniętych w grupach społecznościowych. Mniej się konfliktuje, bo i pól konfliktu mniej. Pochodzi z różnych aeropagów. Ale o grupie trzydziesto– czy czterdziestoparolatków już niekoniecznie można powiedzieć to samo. Zresztą nie tylko w Polsce.
Niedawne badanie instytutu Capgemini przeprowadzone przede wszystkim wśród mieszkańców państw wysokorozwiniętych wykazało, że „wykluczenie internetowe” występuje najczęściej wśród… starszych milenialsów. Jak widać w przypadku globalnych procesów społecznych metki i definicje są nader nieprecyzyjne, a pomiary niedokładne.
Przytulanie konstytucji
„Zarówno zdobyta wiedza, jak i zebrane doświadczenia są prawdziwe, lecz rzeczywistość przyjmuje tak wiele form i kształtów, że pozostaje tajemnicą” – uczy chińska filozofia taoizmu. To precyzyjnie charakteryzuje problem, z którym borykają się twórcy kampanii marketingowych i politycznych kierowanych do omawianych tu grup pokoleniowych. Szczególnie, że w Polsce nie sposób wyznaczyć granicy między generacjami, a w dodatku ich reakcje mogą być o sto procent odmienne.