Kultura

17 mgnień wojny. Bitwa Warszawska w powieściach, wspomnieniach i political fiction

Bolszewicy zajmują Warszawę. Miastem włada terror, księży, ziemian, przemysłowców i inteligentów poddaje się w więzieniach wymyślnym torturom, płoną kościoły, zdobywcy dopuszczają się masowych gwałtów. Na ich czele stoją Żydzi, kładący podwaliny pod „Rosję zachodnią, nową kolonię bolszewicko-litwacką.” Ale w polskiej stolicy wybucha bunt…

Piętnastego lipca 1920 r. Komisja Mobilizacyjna Związków Artystycznych i Literackich apelowała: „Żołnierzom naszym, którzy dotąd podtrzymują ociekającymi krwią barami zagrożone zręby, musimy dodać ducha. (…) Na front!” Posłuchali m.in. Józef Czechowicz, Józef Czapski, Stanisław i Józef Mackiewiczowie, Julian Przyboś, Stanisław Rembek oraz Władysław Broniewski. Do pionu propagandy dołączyli Bolesław Leśmian z Karolem Hubertem Rostworowskim.

Wiersz tego ostatniego:

Na ramię broń, na piersi krzyż,
I naprzód w imię Boże!
Wolę narodu mieczem pisz,
A gdyby zawiódł miecz i spiż,
Niech Ducha wróg nie zmoże!


i poezja Jana Kasprowicza:

Kiep i tchórz, kto w tej chwili nie chce wroga bić.
Ja zaś wolę ruszać w pole niż w chałupie gnić!


nawoływały do stawienia czoła agresorowi. Edward Słoński alarmował: Z nahajem kozackim zbliża się wolność sowiecka, Benedykt Hertz indagował retorycznie bolszewików: I wy nas chcecie uczyć swobody – Wy, nie mogący żyć bez tyrana…?
Kawaleria czasów wojny polsko-bolszewickiej. Fot. NAC/Instytut Józefa Piłsudskiego
Poniżej subiektywna lista książek, dla których inspiracją była wojna bolszewicka.

Stanisław Rembek „W polu” (1937)

Opus magnum autora. Odrzucił obowiązującą wcześniej, za sprawą romantyków oraz Henryka Sienkiewicza, symbolikę wojny bogoojczyźnianej. Miast nieskalanych herosów obcujemy z mięsem armatnim w osobach podkomendnych generała Lucjana Żeligowskiego, powstrzymujących bolszewików na rubieżach Białorusi.

Plastyczność narracji – autor wykorzystał własne doświadczenia frontowe, bronił Polski, jako 19-letni ochotnik – gwarantuje czytelnikowi przeżywanie wojennej apokalipsy. Znaczonej atakami, odwrotami oraz prymitywną egzystencją w okopach, skutkującą epidemiami i dezercją.

Fabułę śledzimy oczyma porucznika Paprosińskiego, zastępcy dowódcy kompanii. Jej 60-osobowy skład, obrazujący ówczesny przekrój społeczny Polaków, systematycznie się zmniejsza. Nacierająca gawiedź przypomina następców: „tyranii azjatyckiej, nowych Temudżynów i Tymurów”

W tej sugestywnej prozie strach zazębia się odwagą, heroizm graniczy z tchórzostwem, brutalność sąsiaduje z poświęceniem, a obowiązek z nikczemnością. Stylistykę Rembeka uosabia werbalna lapidarność, wyzuta z patosu dramaturgia, batalistyczna wierność realiom oraz analiza wpływu wojny na człowieczeństwo: „tylko na niej ma się sposobność poznać granice swego ducha i zepchnąć w parę miesięcy żywot, który inaczej wlókłby się z pół wieku może”.

W 1939 roku ekranizacji powieści podjął się reżyser Jerzy Gabryelski. W obsadzie widnieli m.in. Witold Zacharewicz, Mieczysław Cybulski i Zbigniew Rakowiecki. Pierwszy klaps zaplanowano na jesień...

Józef Mackiewicz „Lewa wolna” (1965)

Autor tak umiejętnie połączył fikcję z faktami, że nie widać szwów. Nic dziwnego, skoro brał w tym starciu udział (będąc gimnazjalistą!) i wiele zdaje go wiążąc z głównym bohaterem powieści, Karolem Krotowskim. W usta postaci autentycznych m.in. Piłsudskiego, Trockiego, Lenina, Marchlewskiego, Tuchaczewskiego, Mackiewicz włożył słowa, które rzeczywiście wypowiedzieli.

Pozostaje zagadkę jak mógł dotrzeć do tych tekstów, skoro nie miał dostępu do sowieckich archiwów? Nie wiemy też, czy wykorzystany w tytule rozkaz, przekazywany z szeregu do szeregu w kolumnie marszowej dla ustąpienia pierwszeństwa innym jednostkom, miał wyrażać metaforę otwarcia świata na komunizm.

Przyszły pisarz dwa lata służył w kawalerii, wspomaganej przez kozaków kubańskich i dońskich oraz rosyjskich przeciwników bolszewizmu. Obcowanie z nimi zdeterminowało jego światopogląd. Czuł do Piłsudskiego uraz, gdyż Komendant nie wszedł w alians z „białymi” przeciwko „czerwonym”: „Nie rozumiał, ze bolszewizm może też być polski”.

Niepiśmienni chłopi stali się Polakami. Inny Cud nad Wisłą

Osamotnione, wyniszczone państwo, po 123 latach nieistnienia, dokonało czegoś, co nie miało prawa się udać.

zobacz więcej
Kończący tę wojna Traktat Ryski kwituje, wedle Mackiewicza, naszą porażkę. „Nie przywróciliśmy na wschodzie granicy przedrozbiorowej, pozostawiając na pastwę barbarii rodaków, którzy przez półtora wieku baz mała kultywowali tam polskość”. Decyzja Marszałka o wstrzymaniu ofensywy antybolszewickiej miała także katastrofalne konsekwencje dla Europy.

„Podczas gdy panowie Denikinowie, Piłsudscy, ukraińscy, jacyś tam Litwini i inny drobiazg, operują po staremu pojęciami interesów narodowych, bolszewicy pojęciami interesów międzynarodowych. Gdy tamtym panom chodzi tylko o język i sypanie kopców granicznych, bolszewikom chodzi o zlanie języków i zrównanie kopców granicznych.” – trzeźwo ocenia sytuację jeden z bohaterów książki.

Opublikowana premierowo w Londynie wzbudziła spory. Stowarzyszenie Kombatantów Polskich w broszurze pt. „W obronie prawdy historycznej” protestowało ostrymi słowami gen. Tadeusza Pełczyńskiego: „Obraz lat 1919-20 zarysowany przez Mackiewicza musimy całkowicie odrzucić jako nieprawdziwy, tendencyjnie wypaczony i uwłaczający nam (…) Kawalerzyści polscy występujący w tej powieści, a reprezentujący żołnierza polskiego w ogóle, to ludzie bez żadnej busoli ideowej. (…) Kobiety biorące udział w walce – to według Mackiewicza nierządnice i lesbijki rozwydrzone seksualnie. Przedstawia on je wszystkie w sposób poniżający Polki w ogóle".

Edytor „Lewej wolnej”, Juliusz Sakowski replikował równie bezpardonowo: „Generał Pełczyński niesłusznie chce widzieć w postaciach powieściowych symbole czy prototypy Polaków i Polek. Zgodny w tym poglądzie jest z teorią (i praktyką) socrealizmu, który domaga się od literatury bohaterów pozytywnych i najchętniej widziałby ich w młodej parze pracującej dla ojczyzny sowieckiej, jeżdżącej na traktorze i śpiewającej pieśni rewolucyjne".

Eugeniusz Małaczewski „Koń na wzgórzu” (1921)

Zbiór opowiadań zmarłego przedwcześnie (27 lat, gruźlica) prozaika. Walczył o wolną Polskę pod Murmańskiem (co udokumentował nowelami o wspomagającej polskich żołnierzy... niedźwiedzicy imieniem Baśka), następnie przez Francję trafił razem z armią generała Józefa Hallera do kraju. Zostawszy jego adiutantem, działał „na odcinku” propagandy, potem mężnie bronił przed bolszewikami Warszawy, za co awansowano go do stopnia porucznika.

Tytułowe opowiadanie zapowiada schyłek cywilizacji. Wizerunek drobiazgowo dewastowanej przez współczesnych wandali szlacheckiej sadyby oraz wymyślnej eksterminacji zamieszkałych tam ludzi i zwierząt dowodzi, iż komunizm jest ideologią masowej zbrodni. Opowieść snuje żołnierz – kaleka. Dotarłszy do rodowego dworu, bezmyślnie zniszczonego przez bolszewików, odnajduje okaleczone ciało zgwałconej siostry. Pogrążony w rozpaczy rusza w chaotyczny pościg za oprawcami, przerwany widokiem napotkanego konia. Dogorywającego po odarciu ze skóry.
Odpoczynek żołnierzy polskich na froncie pod Warszawą. Fot. PAP/CAF-reprod.Henryk Rosiak
Stefan Żeromski „Na probostwie w Wyszkowie” (1920)

Wydarzenie frontowe na bieżąco relacjonowali korespondenci wojenni. Pośród nich Karol Irzykowski, Kornel Makuszyński oraz autor „Popiołów” właśnie, opisujący swe wrażenia z miejsca, gdzie kwaterował rząd polski powołany przez Kreml: „Krew polska nie płynęła w ich żyłach. Ci rodacy, dla poparcia swej władzy przyprowadzili na nasze pola, na nędzne miasteczka, na dwory i chałupy posiedzicieli, na miasta przywalone brudem i zdruzgotane tyloletnią wojną – obcą armię, masę, złożoną z ludzi ciemnych, zgłodniałych, żądnych obłowienia się i sołdackiej rozpusty”.

Inny głośny cytat z tej arcydzielnej miniatury: „Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła." Te słowa powracają do mnie ilekroć przechodzę Aleją Zasłużonych wojskowych Powązek obok grobu Juliana Marchlewskiego et consortes.

Ale Żeromski nie tylko piętnował: „Jakim się to mogło stać sposobem, że jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki. Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam, znaleźli posłuch u naszego ludu? Trzeba wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy”.

Stanisław Rembek „Nagan” (1928)

Ten debiut powieściowy zauważyła krytyka, mniej czytelnicy. Zapewne z powodu prekursorskiego postrzegania wojny. Okrutnej, bezwzględnej, tragicznej, pozbawionej choćby cienia szlachetności: „Żołnierze automatycznie rzucili się do swoich karabinów i zamienili się momentalnie w cząstki jakiejś morderczej machiny, strzelające, repetujące i ładujące w sposób zupełnie jednakowy” – szkicował walczących Rembek.

Śmierć, przedstawiona nader naturalistycznie, zbierała obfite żniwo. Zabity wróg to: „drgająca w agonii, szara, krwawiąca plama na śniegu”, ranny polski wojak: „zaczął się przeciągać leniwie jak wydobyta na powierzchnię glista ziemna”, cyniczny sierżant Gołąbek: „wojnę pojmuje (…) jak artysta: jako sztukę zabijania dla zabijania”

Główny bohater, porucznik Konrad Pomianowski, obserwuje jesienią 1919 roku podwładnych w okopie nad Berezyną: „Cóż w was jest pięknego? Zamiast zbroi rycerskich macie na sobie łachmany skradzione trupom waszych towarzyszy; wasze oczy błyszczą nie ogniem zapału, tylko gorączką głodu i podłą żądzą życia”.

Jak uczestnik wojny bolszewickiej w 1939 roku przeżył najazd Sowietów

W pamiętnikach opisuje z przerażeniem zachowanie ubogich żołnierzy rosyjskich, którzy nagle znaleźli się w kraju burżuazyjnym.

zobacz więcej
Prologiem wyróżniającego się konstrukcja klamrową „Nagana” jest suchy komunikat sztabu generalnego, zaś zwieńczeniem – stwierdzenie: „Nikt w tej huczącej od wielu lat wojną okolicy nie zwrócił uwagi na samotny, głuchy wystrzał...", puentujące życie por. Pomianowskiego, przytłoczonego żołnierskim znojem i pozbawionego nadziei.

Melchior Wańkowicz „Strzępy epopei” (1923)

Czy współczesnego czytelnika poruszy ów pełen językowych archaizmów zbiór szkiców wojennych? Król polskich reporterów kreśli z polotem dzieje kresowego ziemiaństwa walczącego o utrwalenie wschodnich granic II Rzeczpospolitej. W tryptyku „Budionny idzie”, „Odwrót”, „Zwycięstwo!” ze swadę opowiada o rozprawie naszych ułanów z Konarmią.

Niczym na paradzie defilują przed czytelnikiem kolejne formacje: „14 Jazłowiecki Pułk Ułanów pułkownik (...) Plisowski przeprowadził w ciągłych utarczkach spod Odessy do Bobrujska, robiąc tysiąc kilkaset wiorst (…) Trafił w sam czas na bitwę! (...) Pułk Krechowiecki! Krechowce i Dukta. Lwów i Wołyń – jedno pasmo walk, jedna złota nić tradycji ułańskiej. (...) Na swoich czarno-amarantowych proporcach bateria 1 Dywizjonu Artylerii Konnej kapitana Mirzy-Sulkiewicza ma zapisane przede wszystkim Wilno (…) Znała (...) Dźwinę i Berezynę i zmienne koleje bezustannych dwuletnich walk”.

Perłą w koronie zbioru stanowi jednak „Szpital w Cichiniczach”, dramatyczna relacja zaczerpnięta z pamiętnika kuzynki autora – Zofii Wańkowicz, pielęgniarki opiekującej się zimą roku 1918 – chorymi w zaimprowizowanym lazarecie nieopodal Rohaczewa nad Dnieprem. Zajmujący teren bolszewicy przypominają nieokiełznaną dzicz. Za medycznym personelem i jego podopiecznymi krok w krok podąża kostucha.

Epilog ma gorzki posmak: „W roku 1920 wojska nasze dotarły do Cichinicz, by cofnąć się z nich wkrótce. Grób, niezdarnie zasypany pod jesionem w parku, pozostał. I dotąd tam tkwi w dalekich Cichniczach, jak krwawa pieczęć kanclerska Rzeczpospolitej. Wiele tam w krąg tych grobów… „.

31 lat temu na kanwie tego opowiadania powstał film Jerzego Wójcika pt. „Wrota Europy”. W rolach głównych wystąpili: Alicja Bachleda-Curuś, Agnieszka Sitek, Kinga Preis, Magda Teresa Wójcik i Henryk Boukołowski.

Stefan Żeromski „Przedwiośnie” (1925)

Triumf pod Radzyminem staje się czołobitnie pielęgnowanym symbolem. Zwycięzcy osiadają na laurach. Mit rozbicia bolszewików wprowadza Polaków w samozachwyt, zwalniając zarazem z troski o przyszłość. Powszechną popularność zyskuje postawa zawierająca się w zdaniu: „Nie bójmy się o swój los, bo przecież Opatrzność czuwa nad narodem wybranym”. Hołdują jej Szymon Gajowiec, mentor Cezarego Baryki, jak również jego frontowy kompan Hipolit Wielosławski.
Pociąg pancerny PP 20 "Bartosz Głowacki" w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Na pierwszym planie wagon artyleryjski z armatą "Maryś". Fot. PAP/IKC
W tle czai się bolszewizm, bezlitośnie obnażony ciętym piórem Żeromskiego na kartach szkicu „Snobizm i postęp”, który w Polsce Ludowej doczekał się zaszczytu obecności na liście lektur zakazanych.

„Przedwiośnie” od lat figuruje w kanonie lektur szkolnych i doczekało się kilku ekranizacji: Andrzej Strug wraz z Anatolem Sternem napisali scenariusz do wersji niemej – w reż. Henryka Szaro z 24-letnim wówczas Zbyszko Sawanem (młody Baryka), Stefanem Jaraczem (jego ojciec) oraz debiutującym w filmie młodziutkim Tadeuszem Fijewskiem.

73-letni Sawan przemknął przez szklany ekran także w adaptacji „Przedwiośnia” autorstwa Wojciecha Solarza, zrealizowanej na scenie Teatru TVP w roku 1981, gdzie postacie wiodące odtwarzali: Tomasz Stockinger (C. Baryka), Tadeusz Łomnicki (S. Baryka) i Zbigniew Zapasiewicz (Gajowiec).

Już w naszym stuleciu (2001) powstał kolejny film i serial według tej powieści w reżyserii Filipa Bajona. Mateusz Damięcki (Cezary) terminował w aktorskim rzemiośle obok Janusza Gajosa (Baryka senior) i Daniela Olbrychskiego (Gajowiec), a plan zdjęciowy w Łazienkach wizytował ówczesny premier, Jerzy Buzek.

Adam Grzymała-Siedlecki „Cud nad Wisła” (1921)

Czołowy krytyk literacki epoki tytuł swej książki „zapożyczył” od terminu wymyślonego przez posła Narodowej Demokracji Stanisława Strońskiego, ale rozumiał go trochę inaczej: „Z otchłani klęski wydobyliśmy się na wierzch, aż ku szczytom triumfu. Sprawiły ten cud: armia, rząd i naród” konkludował pisany „na gorąco” reportaż.

I przypominał: „Nie było wśród nas ani jednego, któryby się nie oddał do dyspozycji władz wojskowych. (…) Przywdzialiśmy mundury na znak, że od tej chwili gotowiśmy robić wszystko, co każą władze wojskowe. Młodzi spośród nas zaciągnęli się do boju. My, starsi, na rozkaz ministerium spraw wojskowych pozbieraliśmy się w instytucje propagandy. Literatura umilkła”. Kiedy dzieła ucichły odżyła, często odwołując się do niedawnych chwil grozy i chwały.

Stanisław Rembek „Dziennik. Rok 1920 i okolice” (1997)

„Literata uczyniła z niego wojna z bolszewikami, toteż w Polsce Ludowej należał do ścisłej czołówki pisarzy tępionych i przemilczanych” – prezentował Rembeka Krzysztof Mętrak.

Pisarz – rocznik 1901 – zasilił ochotniczo 10. Kaniowskiego Pułku Artylerii Polowej. Walcząc nad Dźwiną, pod Warszawą oraz Zamościem zaczął prowadzić diariusz. Obroty koła historii opóźniły jego druk o ponad półwiecze (sic!). Nie trafił w swój czas, bo akurat „wybieraliśmy przyszłość”.

Armia niezbyt liczna, ale szczerze antybolszewicka. Zapomniany sojusznik

Wojsko URL przyczyniło się do sukcesu ofensywy znad Wieprza, decydującej w Bitwie Warszawskiej, powstrzymując armię konną Budionnego w Zamościu i okolicach.

zobacz więcej
Lakoniczne zapiski kadrują wojnę wyjątkowo niefotogenicznie. Diarysta określa ją mianem „piekła” i „śmietnika”, szokując czytelników frontowymi detalami: „Z domu naprzeciw wyleciał oknem z pierwszego piętra trup jakiegoś czerwonego oficera w brunatnym ubraniu. Podobno został on zakłuty bagnetami przez naszą piechotę. Gdy leżał w rynsztoku, podbiegł do niego jakiś pies bezpański i zaczął zlizywać krew.”

Antoni Ferdynand Ossendowski „Najwyższy lot” (1928)

Literacki wagabunda nr 1 międzywojennej Polski bolszewizm poznał na własnej skórze uciekając z ogarniętej pożogą rewolucji Rosji, co udokumentował w swej pisarskiej wizytówce pt. „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. 28 nowel tworzących „Najwyższy lot” oddaje część Polakom poległym na polu chwały.

Autor skupia wzrok na zarastających zielskiem niepamięci grobach żołnierzy nieznanych. Częstokroć nastoletnich ochotników, obrońców ojczyzny. Usiłuje rekonstruować koleje ich losów, Popularność książce zapewniło Polskie Radio, na antenie którego czytano w międzywojniu jej fragmenty.

Janusz Meissner „Eskadra” (1928)

Powieść z pietyzmem podkreślająca brawurę, opanowanie i dzielność rodzimych asów przestworzy dających łupnia „burzy ze Wschodu”. Autor był lotnikiem po fachu, toteż doskonale poradził sobie ze opisami skomplikowanych zmagań podniebnych, względnie bombardowania jednostek nieprzyjaciela.

Na marginesie bitew powietrznych obcujemy z galerią cywili rozmaicie, na ogół bojaźliwie, postrzegających bolszewików. W triumf „biało-czerwonego” oręża wierzy Irena Bielska, pielęgniarka i siostra poległego w wojnie pilota, perorując: „Nie może być, aby tyle ofiar, tyle krwi i tyle zgaszonych istnień ludzkich nie przeważyło szali. Zwyciężycie ich: nie pozwoli Bóg, aby się stała zbrodnia”.

Próba adaptacji filmowej tej wysoce poczytnej w latach trzydziestych książki zakończyła się fiaskiem z przyczyn finansowych.

Władysław Broniewski „Pamiętnik” (2014)

W tym przypadku de facto mamy do czynienia z dziennikiem Jego legenda zrodziła się na skutek prewencji peerelowskiej cenzury. Publikację „Pamiętnika” wstrzymywano, zamieszczając tu i ówdzie jedynie starannie wyselekcjonowane akapity prawomyślne, bowiem zawierał także takie uwagi: „Rozmawialiśmy o stosunkach ukraińsko-bolszewickich. Nasłuchałem się o najokropniejszych mordach, o dobijaniu rannych, o rozstrzeliwaniu karabinem maszynowym, o rzeziach chłopskich. Zaczynam się przekonywać, że bolszewicy i Petlura operują rzeczywiście najniższymi instynktami ludzkimi”.
Grupa polskich żołnierzy w okopie w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Widoczny ciężki karabin maszynowy Schwarzlose wz. 07/12.. Fot. NAC/ IKC
Niekiedy wyłania się pacyfizm kronikarza: „Przed nami, za nami trupy.(...) Im dłużej jestem na wojnie, tym pewniej dochodzę do wniosku, że wojna w imię czegokolwiek jest niedorzecznością”. By bronić ojczyzny rzucił dopiero, co rozpoczęte studia, zachęcony objęciem władzy przez darzonego admiracją Brygadiera: „Można bezpiecznie wstąpić do wojska i nie obawiać się, że będzie ono narzędziem w niepowołanych rękach”.

Broniewski wykazuje się odwagą – co owocuje orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych – czterokrotnie! – oraz szarżą kapitańską – ale korzysta też z łatwo dostępnego alkoholu „w licznych dawkach” oraz z wdzięków „pań i panien, lubiących życie i użycie”. „Zaspokajanie popędu płciowego – wyznaje – uważam za rzecz konieczną dla każdej płci i daleki jestem od traktowania tego jako jakąś niemoralność”. Kwestia czy w piersi bił się na trzeźwo („Jestem próżny jak wszystkie wypite przeze mnie butelki”) pozostaje nierozstrzygnięta.

Edward Ligocki „Gdyby pod Radzyminem...” (1927)

Bolszewicy zajmują Warszawę i ruszają na podbój Europy. W polskiej stolicy wybucha jednak bunt. Jego przebieg śledzimy z perspektywy adiutanta rannego i ukrywającego się generała Józefa Hallera. Miastem włada terror, wrogów ludu (księży, ziemian, przemysłowców i inteligentów) poddaje się w więzieniach wymyślnym torturom, kościoły płoną, zdobywcy z lubością grabią wszystko, dopuszczając się masowych gwałtów. Na ich czele stoją Żydzi, kładący podwaliny pod: „Rosję zachodnią, nową kolonię bolszewicko-litwacką.”

Rebelianci sukcesywnie wypierają ze złupionej stolicy „bolszewicką tłuszczę oszołomioną rabunkiem i alkoholem” oczekując wojsk generała Józefa Dowbór-Muśnickiego, przybywających na odsiecz z Wielkopolski.

W owej fantastycznej wizji wiodące role kreują politycy prawicy (Roman Dmowski, Władysław Sikorski, ale też kawalerzyści płk. Władysława Andersa). Finałowa sekwencja zdumiewa: „Wtedy, pod Radzyminem, w dniach pamiętnych, myśmy byli tym, czym się stały drużyny d’Annunziowskie, walące na Fiume, czy scuadri fascisti, maszerujące na Rzym. Dobyliśmy miecz w walce z krwawym szatanem”

Sławomir N. Goworzycki, „Tamtego lata. Zatajona historia Polaków” (2006)

Wciągająca niczym wir opowieść porównuje konflikt polsko-bolszewickiego do... krucjat, chociaż: „To nie religijność Polaków była wtedy jakaś szczególna, to szokująca była owa antyreligijna agresja bolszewików”. Duet zgranych przyjaciół, maturzystów rodem z Mazowsza, zasila ochotniczo polską armię. Stanisław Kowłowski i Andrzej Oliwieński, nafaszerowani „patriotyczną żądzą przygody”, na własnej skórze przekonują się, iż „bolszewizm to straszne wynaturzenie, zrodzone w ludzkich pomylonych łbach”. Goworzycki stawia na piedestał generała Tadeusza Jordan-Rozwadowskiego.

Dlaczego Piłsudski nie pomógł rozbić bolszewików?

Carski generał podkreślał, że czuł się przez Polaków zdradzony.

zobacz więcej
„Piłsudski nie mógł przeboleć, że w rozstrzygającym tygodniu wojny dowodzenie już całkowicie oddał Rozwadowskiemu (...) Atoli Rozwadowski, zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, pozostawał po dawnemu lojalny, bo przecież bieg wypadków tak był zdarzył, że to Marszałek piastował stanowisko Naczelnego Wodza, a on sam był jego szefem sztabu, a nie odwrotnie. (...) Wielką batalię przygotował zatem i dowodził nią Rozwadowski. Miał już doświadczenie w przełamywaniu oporu nieprzyjaciela na skalę operacyjną, że wspomnę tu choćby bitwę gorlicką w roku 1915, czy zmagania z Ukraińcami z przełomu roku lat 1918/19. Gdy zagrożenie minęło, a bolszewicy już spod Warszawy uciekali, Piłsudski już go nie słuchał. Poskutkowało to gorszym, niż można było to uczynić, przeprowadzeniem operacji niemeńskiej”

Wacław Sieroszewski „Bolszewicy” (1921)

Lato 1920 roku. Majątek Miłowice na Litwie. Pośród zajmujących dwór bolszewików znajduje się Feliks Sypniewski, dezerter z Wojska Polskiego, eks-adorator dziedziczki, urodziwej Janiny Morskiej, dowodzący, że: „Jedynie komunizm może odnowić spleśniałą ludzkość. (...) Jesteśmy jedynie lontem, który zapali siły wybuchowe, nagromadzone w głębi społeczeństwa przez stare krzywdy i stare zbrodnie”. Trzyaktowa ramotka dramaturgiczna może dziś uchodzić za niepoprawną polityczną, gdyż zwraca uwagę na żydowską proweniencję „Hunów ze wschodu”. Czekista Sarnowski, czyli – jak informują didaskalia – Nuchim Grosberg, wyjaśnia lokalnej Żydówce Soni Krongold: „Pomyśl tylko, (...) co to za rozkosz odpłacić (...) tym przeklętym gojom, tam w tej ich ukochanej stolicy za wszystkie te odwieczne pogardy, prześladowania, bojkoty, pogromy: kiszyniowski, charkowski, odeski…”.

Tadeusz Dołęga-Mostowicz „Ich dziecko” (1937)

Jedna z mniej udanych książek najpoczytniejszego prozaika dwudziestolecia międzywojennego. Zanim trafiła na księgarskie lady zamieszczano ją w odcinkach na łamach prasy. Traktuje o męskiej przyjaźni wystawionej na ciężką próbę. Silna więź spajająca bohaterów powieści, Justyna Kielskiego i Marka Domaszewicza narodziła się w czasie kampanii bolszewickiej, uwidocznionej w wyrazistych retrospekcjach, gdzie jeden drugiemu ratował życie. Czy współzawodnictwo o kobietę jest w stanie przeistoczyć serdecznych kumpli z wojska w zaciekłych adwersarzy?

Marcin Wolski „Jedna przegrana bitwa” (2011)

II Rzeczpospolita uległa bolszewickiej inwazji i w Bitwie Warszawskiej poniosła druzgocącą klęskę. Czerwona zaraza zalała Stary Kontynent. Polską Socjalistyczna Republika, weszła w skład Eurosocu – Europejskiego Związku Socjalistycznych Republik – taki jest punkt wyjścia tej książki przynależnej do gatunku political fiction.
Józef Piłsudski w roku 1922 odznacza Krzyżami Walecznych oficerów, którzy zasłużyli się podczas walk w Legionach Polskich i w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920. Fot. NAC/ Instytut Józefa Piłsudskiego
Marcina Wolaka – studenta historii na Uniwersytecie Warszawskim im. Feliksa Dzierżyńskiego! – wychowała matka, mąż rzekomo zostawił ją z dzieckiem dla innej kobiety. Tymczasem wychodzi na jaw, że ów mężczyzna był patriotą i bohaterem wojennym. Syn dowiaduje się o tym z jego niespodziewanie odnalezionych memuarów. Treść wspomnień kłóci się z tym, czym od najmłodszych lat karmili Wolaka komuniści, więc pragnie poznać prawdę.

Podobieństwo między personaliami bohatera narracji oraz jej twórcy kłuje w oczy nieprzypadkowo. Przytaczany w powieści pamiętnik powstał na bazie wspomnień ojca autora, mecenasa Jerzego Wolskiego, weterana heroicznych zmagań na przedpolu Warszawy.

– Zbigniew Tomasz Zapert

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Bibliografia:

• „Szlakiem zwycięstwa. Relacje literatów z wojny 1920 roku”, opracowanie i posłowie prof. Maciej Urbanowski.
• Ewa Pogonowska, „Dzikie biesy. Wizja Rosji sowieckiej w antybolszewickiej poezji polskiej lat 1917-1932”
• Maria Rostworowska „Szczery artysta. O Karolu Hubercie Rostworowskim”
• Joanna Siedlecka „Wypominki”
• Aleksandra Ziółkowska-Boehm „Wokół Wańkowicza”
• Zdzisław J. Adamczyk „Manipulacje i tajemnice. Zagadki późnej biografii Stefana Żeromskiego”
• Grzegorz Eberhardt „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu”
• Krzysztof Masłoń „Od glorii do infamii”
• Krzysztof Masłoń „W literackim czyśćcu”
• Witold Michałowski „Ossendowski. Podróż przez życie”
• Mariusz Urbanek „Broniewski. Miłość, wojna, polityka”
Zdjęcie główne: Marszałek Józef Piłsudski i gen. Edward Rydz-Śmigły podczas ofensywy znad Wieprza 16 sierpnia 1920. Fot. PAP
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.