Mamy więc już rosyjskie służby specjalne (któż bowiem inny trułby rosyjską opozycję) i „skomplikowane koktajle”. Wspomniany „Nowiczok” był przygotowany już u schyłku istnienia sowieckiego imperium w miejscowości Szichany w okolicach Saratowa. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że to nie było jedyne miejsce, w którym tworzono trucizny.
Tym bardziej, że w ZSRR (do którego tradycji tak chętnie odwołują się obecnie rządzący Rosją) były sprawnie działające laboratoria trucizn, naukowo zajmujące się usuwaniem przeciwników socjalizmu i testujące swe preparaty na więźniach. W latach 50. zarządzał nimi Ławrentij Beria, stąd wzięło się istniejące do dziś przekonanie wśród części historyków, że to on kazał otruć Stalina.
U schyłku imperium taką działalnością zajmował się między innymi istniejący do dzisiaj Naukowy Instytut Roślin Aromatycznych i Leczniczych (obecnie bardzo zasłużony w badaniu leczniczych właściwości roślin – co chyba można uznać za jakiś rodzaj pokuty). Po rozpadzie imperium przez pewien czas główną działalnością instytutu było opiekowanie się truchłem Władimira Lenina i wypychanie go odpowiednimi ziołami – zajmuje się tym do dzisiaj.
Ale we współczesnej Rosji istnieją już inne „naukowe instytuty”, testujące różne trucizny. Prawdopodobnie własnych naukowców w tej dziedzinie posiada każda z kremlowskich służb specjalnych. Prawdopodobnie, bowiem temat jest słabo zbadany, w przeciwieństwie do powiedzmy takich „instytutów” zajmujących się hackerstwem i różnego rodzaju szpiegostwem internetowym. Eksperci uważają, że na przykład rosyjski wywiad wojskowy znany pod starą nazwą GRU „posiada dziesiątki instytutów naukowych”. Na pewno nie wszystkie siedzą w internecie.
O największej rosyjskiej służbie, czyli następcy KGB – kontrwywiadzie FSB – wiadomo, że posiada dwa własne „instytuty naukowe”, oba jednak oficjalnie zajmują się komputerami, programowaniem i właśnie internetem. Co nie znaczy, że FSB nie posiada innych naukowców, powiedzmy – chemików i biologów. Na pewno Łubianka nie pozwoliła, by spadek po Berii poszedł w zapomnienie,
W czasie swej syberyjskiej podróży zakończonej otruciem Nawalny był też w Nowosybirsku. Trzecie największe miasto Rosji i nieformalna stolica Syberii jest też intelektualną stolicą przemysłu zbrojeniowego. Pełno tam instytutów naukowych pracujących na potrzeby wojska. W pobliżu miasta ma na przykład siedzibę firma „Wektor”. Wyrosła ona z sowieckiego „instytutu naukowego” zajmującego się tworzeniem „ofensywnych broni biologicznych”.