Choć wizerunek zdecydowanie nie pasuje stylem do wysmakowanego wystroju świętokrzyskiej bazyliki, wisi do dzisiaj tuż przy ołtarzu głównym, jako wielki znak – nie tylko tamtych czasów. Próbowaliśmy z ks. Robertem Berdychowskim, obecnym proboszczem kościoła Świętego Krzyża, odpowiedzieć na pytanie o początki tego wizerunku, ale nam się nie udało. A może czytelnicy coś o nim wiedzą?
Intencje Borusewicza
Transmisja mszy świętej w Polskim Radiu była najszybciej zrealizowanym punktem porozumień podpisanych 31 sierpnia 1980 w Gdańsku. Brzmiał on: „Korzystanie ze środków masowego przekazu przez związki wyznaniowe w zakresie ich działalności religijnej będzie realizowane w drodze uzgodnienia problemów natury merytorycznej i organizacyjnej między organami państwowymi a zainteresowanymi związkami wyznaniowymi. Rząd zapewni transmisję radiową niedzielnej mszy w ramach szczegółowego uzgodnienia z Episkopatem”.
Autorem tego zapisu był Bogdan Borusewicz, który miał zaproponować, aby wśród 21 postulatów spisanych w Stoczni Gdańskiej pod numerem 3. znalazł się punkt: „przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”.
Teraz, w 40. rocznicę, autor tego postulatu mówi „Gazecie Wyborczej” (dodatek „Historia” z 9 września 2020): – Obawiałem się zdystansowania Kościoła od strajków. Pod wpływem władzy, z którą Kościół jakoś współpracował, z naturalnego lęku, który był wtedy oczywisty i wynikał z obaw przed interwencją sowiecką, największym straszakiem za PRL-u, katolicka hierarchia i wielu księży mogło się od nas odwrócić. Dlatego do 21 gdańskich postulatów wpisałem transmisję mszy w radio, czemu Kościół nie mógł być przeciwny. Wiedziałem, że tak jest w NRD, więc władza powinna to łyknąć. Lecz szło mi bardziej o neutralizację niechęci i dwuznacznego stanowiska Kościoła.
Przykra to deklaracja, tym bardziej, że głosi ją absolwent KUL: wszak dla katolika msza święta nie jest po prostu wydarzeniem społecznym, którym można tak lub inaczej manipulować, bo jest – zawsze i w każdych okolicznościach – uosobieniem Ofiary Jezusa Chrystusa. Jeśli więc dziś Borusewicz odżegnuje się od duchowych – obmyślonych na gruncie wiary, jak się nam może wydawało – źródeł swego pomysłu, to i tak ma to niewielkie znaczenie wobec planów Pana Boga.
Pomysł wyrósł wysoko ponad swego „ojca” i przyniósł niezwykłe owoce. Duch tchnie, kędy chce! Pokazuje to choćby historia z białoruskich Baranowicz, jaką przypomniał teraz o. Jacek Salij OP, który do Redakcji Radiowej Mszy Świętej przy kościele pw. Świętego Krzyża należy od 1984 roku, a pierwsze kazanie radiowe wygłosił 15 marca 1987 r.