– Nasz ksiądz nigdy nie powie, żeby osobno ustawić się do Komunii udzielanej na rękę, a osobno – do ust! A przecież pomieszanie tych porządków to bardzo skuteczny sposób na przekazywanie wirusa – mówi młoda lekarka, parafianka ważnej stołecznej parafii. – Ale ksiądz całkowicie ignoruje nasze głosy. Przecież nie tylko on jest Kościołem – konstatuje z rozgoryczeniem.
– Poszedłem do księdza, bo jestem wirusologiem i wiem, o czym mówię w temacie pandemii – opowiada z kolei profesor, który wprawdzie nie jest postacią telewizyjną, ale też nie jest w parafii anonimowy i sądził, że będzie od razu wysłuchany. – Ksiądz patrzył na mnie jak na jakiegoś bojówkarza, który maluje po ścianach. Przypomniałem więc, że był u nas po kolędzie i że jestem ojcem ministrantów, wskazałem których i dopiero wtedy zaczął ze mną rozmawiać. Ale i tak nic z tego nie wynikło. Jak było, tak jest. Są msze, na których nawet nie ma zapowiedzi, że w ogóle będzie udzielana komunia na rękę. Przestaliśmy więc chodzić do naszego kościoła i chodzimy gdzie indziej – dodaje.
Jeśli w pierwszej, wiosennej, fazie pandemii nie byliśmy w żaden sposób przygotowani do sytuacji, która na nas spadła dosłownie jak grom z jasnego nieba, to teraz już tak mówić nie można. Teraz naprawdę nikt nie może udawać, że nie wie, co się stało: tu na Covid-19 umarł jeden proboszcz, tam inny, tu zamknięto klasztor na kwarantannę, tam cały kościół.
– Byłam w swoim kościele kilka dni po pogrzebie proboszcza i ze zgrozą patrzyłam, jak księża idą do konfesjonału bez maseczki, jak idą z tacą bez maseczki. Poszłam potem upomnieć się o to do zakrystii, ale mieli mnie w nosie – opowiada młoda dziennikarka.
Takie przykłady można mnożyć, dlatego trzeba przytoczyć i inne: kościołów, gdzie za każdym razem przypomina się o zaleceniu, aby przyjmować Komunię świętą na rękę, a nawet dodatkowe płyny dezynfekcyjne umieszczone są w miejscu, gdzie zaczyna się formować kolejka komunijna.
Ale ponieważ nie o pandemię tu chodzi, poprzestanę tylko na tej małej adnotacji, aby oddać sprawiedliwość.
Chodzi bowiem nie o koronawirusa i nie o spór komunijny, ale o zwyczajnych wiernych Kościoła, czyli o świeckich. Chodzi – mówiąc oficjalnie – o Lud Boży, bo to on wraz ze swymi duchownymi, księżmi i biskupami tworzy Kościół. Dziś jednak tenże lud często jest pozbawiony poczucia współtworzenia Kościoła. Nie jest dla duchownych podmiotem, nie jest nawet partnerem.
Kim jest lud wierny?
„Czy wy wiecie, że jesteście Kościołem?” – śpiewają dzieci w radosnej piosence, która ma w nie wlać świadomość wspólnoty. Czy wy wiecie? Otóż dzieci może wiedzą, ale czy na pewno wiedzą to księża, a zwłaszcza biskupi?