– Pożegnałam się już ze swoimi najbliższymi. Siostrami i braćmi. Byłam przygotowana na odejście do domu Ojca Niebieskiego – tak dramatycznym wyznaniem rozpoczyna rozmowę z Tygodnikiem TVP s. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach.
Był to pierwszy w Polsce klasztor w drugiej fazie epidemii, który masowo musiał zmierzyć się z COVID-19. Zachorowało w nim 39 osób. Nie tylko siostry, ale także m.in. jedna z podopiecznych.
Zaraza uderzyła w zakonnice niemal jednocześnie. W związku z tym połowa z nich została całkowicie wyłączona z bieżącej działalności. Strona internetowa www.faustyna.pl przestała być aktualizowana. W pewnym momencie widzowie TVP3 dowiedzieli się, że także słynna koronka do Miłosierdzia Bożego nie może być transmitowana na żywo z Łagiewnik.
Koronawirusa „przyniósł” do zakonu zaprzyjaźniony kapłan. Gdy zachorował, a jak się okazało – już zarażony był w klasztorze, siostry zdały sobie sprawę, że trzeba spodziewać się najgorszego.
Zgromadzenie jest jednym z największych w naszym kraju. Mieszka tam aż 80 kobiet. Od najmłodszych nowicjuszek, po ponad 80-letnie emerytki.
Nowy adres w Domu Ojca…
Siostra Elżbieta Siepak od lat choruje na astmę. Do tego dochodzą duże problemy z układem pokarmowym. Ma specyficzną dietę, której ciężko jest wymagać od szpitalnej stołówki. Jakby tego było mało, jej organizm jest wyczerpany po wieloletniej walce z nowotworem. Był więc idealną ofiarą dla koronawirusa, prowokując układ immunologiczny do nadmiernej obrony, która mogłaby się okazać bitwą ostateczną.
Gdy zatem s. Elżbieta dowiedziała się, że wynik jej testu na obecność SARS-CoV-2 w organizmie jest pozytywny, pomyślała: po licznych walkach z chorobami, z tej może nie wyjść zwycięsko. To może być koniec życia.