Śledczy z Europolu od pierwszych tygodni pandemii i zakazów wprowadzanych w kolejnych krajach przeczuwali, że w tym roku apetyt na treści pedofilskie w internecie przekroczy dotychczasową skalę. I faktycznie, wiosną 2020 r. ruch na serwerach zawierających filmy z przemocą wobec dzieci i pornografią dziecięcą był o 100 proc. większy niż rok wcześniej.
Znacznie większa aktywność, a może i nieostrożność, siatki pedofili z Münster pomogła policji rozbić grupę. Materiały, jakimi dysponowali przestępcy to 500 TB nagrań przemocy i gwałtów na dzieciach, część nagrywana przez sprawców. Ujęto 11 osób, ale sieć kontaktów może prowadzić do tysięcy.
Gdyby chcieć obejrzeć całość nagrań, choćby tylko na potrzeby dochodzenia, przed ekranem trzeba by spędzić ponad 300 tys. godzin, to ponad 34 lata ciągłego odtwarzania! Treści te były udostępniane w tzw. Dark Web, szyfrowanej przestrzeni internetu, do której nie mają dostępu zwykli użytkownicy, a częściowo nawet służby specjalne i policja.
Śledczy podkreślają, że pedofile nie tylko wymieniali się materiałami do oglądania, ale także tworzyli społeczność wspierającą się wzajemnie w realizowaniu popędów: dzielili się doświadczeniami, pomagali sobie w uzyskiwaniu dostępu do miejsc, gdzie bez kontroli przebywają najmłodsi i wreszcie – co brzmi najbardziej przerażająco – „wymieniali” się ofiarami.
27-letni oskarżony z Münster Adrian V. nie dość, że zgwałcił swojego 10-letniego pasierba, to zainstalował w ogródku kamery udostępniające nagranie innym, a w końcu „zaoferował” dziecko pedofilowi z innej części Niemiec.
Inna szajka została rozbita we Francji, gdzie policja chwali się ujęciem jednego z 10 najbardziej poszukiwanych dostarczycieli treści pedofilskich na świecie. Z kolei w Australii przestępcy działający dla klientów rozsianych po różnych kontynentach, pozwalali na odpłatny dostęp do nagrań z okropnych aktów seksualnych z dziećmi.
Nie mniej przerażająco brzmią doniesienia z Tajlandii czy Filipin, gdzie seksbiznes oferujący pedofilom-turystom usługi nieletnich w sytuacji ograniczenia podróży już całkiem przeniósł się do Dark Web i nadaje materiały w formie płatnego streamingu.
Poza państwem i prawem
Jak to możliwe, że w czasach wszechobecnego monitoringu internetu komukolwiek jeszcze udaje się utrzymywać i udostępniać – latami – tego rodzaju materiały, do tego na serwerach znajdujących się poza kontrolą państwa i jego instytucji?