Facet jest ewidentnym ekscentrykiem, ponadto snobem i megalomanem. Nosi krzykliwe garnitury, obwiesza się biżuterią, publicznie cytuje Szekspira, chociaż nie ma dowodów, że skończył jakąś szkołę. Jednak najbardziej jest oszustem.
1980 roku Muhammad Ali pozwał go o milion dolarów, lecz odzyskał jedynie 50 tysięcy. Mike Tyson próbował odzyskać 100 milionów, ale sąd zasądził zwrot tylko 14 mln. Opinia oszusta i gangstera nie przeszkadza Kingowi w pracy zawodowej.
Organizuje wielkie widowiska, które ściągają wielkie widownie, generują potężne emocje i przynoszą bajeczne zyski. To się liczy w tej robocie, i to się ceni. Cała reszta pozostaje w sferze plotek lub zamiatana jest pod dywan.
Ciemne sprawki Dona Kinga są dobrym tworzywem medialnym, co tylko zwiększa jego popularność i pomaga mu w karierze. Bo jak dotychczas ( a człowiek dobiega do 90 lat) chyba mu to nie przeszkadza.
Trener na procencie…
Tajemnice kontraktów menedżerów ze sportowcami wypływają publicznie zazwyczaj przy ostrych konfliktach. Przeważnie w związku ze słynnymi gwiazdami oraz odpowiednio dużymi kwotami.
Powszechnie dostępne dane raczej nie zachęcają do uprawiania tego zawodu. Zarobki menedżera w Polsce wyglądają skromniutko (jak na ten fach oczywiście). Wahają się między 3800 a 4800 zł brutto. Ponoć najlepsi dostają nawet 5200 zł brutto.
Pewną nadzieją jest dopisek do przeciętnego wynagrodzenia, który wspomina o grupie liczącej 10 procent menedżerów zarabiających powyżej kwoty maksymalnej. Niestety dopisek nie wspomina o sumach.
W sportowym realu nie istnieje górna granica zarobków menedżera. Gaże zależą od funkcjonowania sportowego rynku w danym kraju, od rodzaju dyscypliny, od jej stażu bycia sportem zawodowym i wyceny marketingowej wartości gwiazd.
Najlepszym rynkiem są USA, gdzie wiele dyscyplin uzyskało status zawodowy dawno temu. W skali świata ten proces następował wolniej. W boksie, futbolu amerykańskim czy w piłce nożnej górną granicą zarobków jest suma, którą udaje się uzgodnić.
Nie zawsze do końca świata i jeden dzień dłużej, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak wysoko zawiśnie gwiazda oraz ile przypadnie menedżerowi. To może podlegać kolejnym negocjacjom, które nie muszą być łatwe ani miłe.
Krótko i na temat: relacje biznesowe w tym obszarze częściej bywają burzliwe i pokrętne niż poukładane, a zwłaszcza zgodne z kodeksem menedżera. Tym bardziej, że istnieje silna konkurencja dla zawodowców w osobach amatorów.
Amatorami w tym fachu bywają trenerzy, najczęściej w sportach indywidualnych, którzy pozostają na tzw. „procencie” od zarobków podopiecznych. Zwykle jest to 10 procent od imprezy, czasem 15 lub 20.
W tych przypadkach nie ma umów na piśmie, obowiązują wyłącznie ustne ustalenia, tak długo jak obowiązują. Bywa, że zawodnik próbuje oszukiwać trenera. Bywa, że trener staje się zbyt chciwy. Mnóstwo słynnych duetów rozpada się z tych przyczyn.