Klęska katolicyzmu w wersji light
piątek,
8 stycznia 2021
Katolicyzm „lekkostrawny” ponosi ewangeliczną i duszpasterską klęskę w całej Europie Zachodniej, podobnie jak w Ameryce Północnej, Ameryce Łacińskiej, Australii i Nowej Zelandii. Natomiast żywymi i pełnymi energii częściami światowego Kościoła są te, które uznały za swój priorytet głoszenie Ewangelii. Dotyczy to rozmaitych instytucji katolickich, parafii, diecezji wspólnot zakonnych, seminariów oraz świeckich ruchów odnowy.
Następny papież musi rozumieć, że doktryna wyzwala, a katolicyzm może i musi być wyznaniem zarówno cechującym się przejrzystą doktryną, jak i objawiającym Boże miłosierdzie.
(…) Istnieje wyraźna korelacja między zanikiem katolickiej doktryny i praktyk w Europie Zachodniej a trwającą w tym regionie próbą stworzenia katolicyzmu w wersji light – cechującego się nieokreślonymi przekonaniami i brakiem wyraźnych granic, jeśli chodzi o postępowanie – który ma być specyficzną dla XXI wieku metodą duszpasterską. Zjawisko to jest najbardziej wyraźne w europejskich krajach niemieckojęzycznych, ale się do nich nie ogranicza.
Katolicyzm „lekkostrawny” ponosi ewangeliczną i duszpasterską klęskę w całej Europie Zachodniej, podobnie jak w Ameryce Północnej, Ameryce Łacińskiej, Australii i Nowej Zelandii.
Lekkostrawny kontra radykalny
Natomiast żywymi i pełnymi energii częściami światowego Kościoła w trzecim dziesięcioleciu obecnego wieku są te, które uznały za swój priorytet głoszenie Ewangelii, twórczo i ze współczuciem nauczają pełni wiary katolickiej oraz oferują katolikom, którzy odeszli ze wspólnoty, niezadowolonym protestantom oraz ludziom niewierzącym odmienny i bardziej satysfakcjonujący styl życia, zakorzeniony w przyjaźni z Jezusem Chrystusem.
To nie wypełnianie religijnego Prawa, lecz łaska Boża zbawia człowieka. Może on ją przyjąć lub odrzucić.
zobacz więcej
Prawidłowość ta jest najlepiej widoczna w młodych Kościołach lokalnych Afryki Subsaharyjskiej. Uwidacznia się również w rozrastającej się części katolicyzmu w Ameryce Północnej, jak i w pędach jego nowego życia, jakie przebijają się przez twardą, zeświecczoną glebę Europy.
Ta prawidłowość ma zastosowanie także, jeśli chodzi o rozmaite instytucje katolickie. Obowiązuje w przypadku parafii, diecezji, wspólnot zakonnych, seminariów oraz świeckich ruchów odnowy.
Być może jej najbardziej dramatycznego przykładu dostarczają żeńskie wspólnoty zakonne na Zachodzie. Te z nich, które zrezygnowały z habitów oraz typowego dla siebie stylu życia i których członkinie regularnie sprzeciwiają się autorytatywnemu nauczaniu Kościoła, wymierają; te zaś, które przyjęły reformę życia zakonnego wprowadzoną przez Sobór Watykański II dekretem Perfectae caritatis według obowiązującej interpretacji sformułowanej w 1996 roku przez papieża Jana Pawła II w adhortacji apostolskiej Vita consecrata , rozrastają się – nawet mimo tego, że społeczeństwo proponuje kobietom coraz więcej możliwości posługi i przewodzenia.
Podobny wzorzec występuje też w przypadku świeckich ruchów odnowy w Kościele: w ostatnich dziesięcioleciach kwitły te, które są wierne pełni katolicyzmu.
Ich atrakcyjność ukazana została również przez zaskakujący fakt, że w Stanach Zjednoczonych rekrutacja do seminariów nie załamała się pod presją skandalu wywołanego przez nadużycia seksualne księży. Młody człowiek rozeznający dzisiaj, czy ma powołanie kapłańskie, nie tylko zastanawia się nad bardzo wymagającym stylem przeżywania wiary katolickiej, lecz także podejmuje wielkie ryzyko potępienia społecznego. Jednak w XXI wieku, jak Stany Zjednoczone długie i szerokie, seminaria zapełniają młodzi mężczyźni, którzy pragną przyjąć Ewangelię w całej pełni i nie są zainteresowani katolicyzmem w wersji light .
(…) Niepowodzenia katolicyzmu w wersji light stają widoczne już od pewnego czasu i trzeba żywić szczególnego rodzaju arogancję lub po prostu zwykły upór, by nie dostrzegać faktów dotyczących współczesnej sytuacji tego wyznania. Jego „lekkostrawna” wersja może być w stanie zachować przez pewien czas istniejące instytucje, ale nie wykazuje żadnych możliwości ich rozwijania ani, co ważniejsze, przekształcenia ich w byty, które dadzą nowy impuls ewangelizacji i misji.
Sugeruje to, że w niedalekiej przyszłości doprowadzi ona do powstania katolicyzmu w wersji „zero” czy też czegoś, co będzie go niepokojąco przypominało – wyznania, które utraciło wszelkie poważne możliwości misji oraz publicznego świadectwa.
Przykłady tej transformacji można odnaleźć zarówno w Europie, jak i w Ameryce Północnej, w niegdyś tętniących życiem katolickich ośrodkach kulturalnych i społecznościach, takich jak Quebec, Hiszpania, Portugalia i Irlandia.
Społeczeństwa te opisuje się obecnie trafnie jako „postchrześcijańskie”. W kilku zaś wypadkach społeczeństwa „postchrześcijańskie” szybko redukują się do „antychrześcijańskich”, z Kościołem niezdolnym do przeprowadzenia jakiejkolwiek obrony niewinnych przed kulturą śmierci ani do zareagowania na antychrześcijańską propagandę w polityce, kulturze i środkach przekazu, które usiłują wyprzeć go z życia publicznego.
Środki przymusu – państwowego czy niepaństwowego – nie zastąpią modlitwy, postu, jałmużny i sakramentów.
zobacz więcej
Powtórzmy i podsumujmy: nigdzie na całym świecie nie istnieje żaden przykład katolicyzmu w wersji light , który by spełnił oczekiwania co do jego obietnicy „adekwatności”. W miejscach, gdzie zakaził on Kościoły lokalne, słabnie zarówno zapał ewangeliczny, jak i zdolność wiary do kształtowania społeczeństw. (…)
Lekarstwem na to jest tryskający życiem katolicyzm w wersji pełnej, proponujący przyjaźń z Jezusem Chrystusem oraz włączenie do wspólnoty Jego przyjaciół jako drogę do szczęścia, spełnienia i zbawienia człowieka.
Następny papież musi znać te prawdy i kierować Kościołem w oparciu o nie.
Miłosierdzie i prawda
(…) Żywe części światowego Kościoła ofiarowują zarówno miłosierdzie, jak i prawdę. Jednocześnie uznają, że przejawem największego miłosierdzia, na jakie chrześcijanin może się zdobyć wobec cierpiących czy zbłąkanych dusz, jest zaofiarowanie im prawdy o tym, że w Jezusie Chrystusie napotykamy oblicze miłosiernego Ojca, oraz o nas samych, a więc obraz Ojca witającego powracających synów marnotrawnych, kiedy przyznają, że roztrwonili swoją ludzką godność, oraz tej, że godność człowieka dzięki Chrystusowi wzrasta.
Kiedy papież ukazuje własnym życiem moc Bożego miłosierdzia, uzdalnia katolików do stania się jego narzędziami w świecie.
Następny biskup Rzymu musi żyć i nauczać w taki sposób, aby jasno ukazywać wzajemne relacje miłosierdzia i prawdy, oraz musi to czynić tak, żeby miłosierdzie (często mylone przez świat z będącym celem terapii zapomnieniem) nie przechodziło w sentymentalizm. Miłosierdzie Boże oczyszcza, ale i pociesza, a z biegiem czasu okaże się, że to, co może wydawać się pocieszeniem, nie jest nim naprawdę, jeśli jest oderwane od oczyszczenia.
Rozwój życia chrześcijańskiego jest u każdego człowieka procesem trwającym całe życie, w ramach lekcji obejmującej zarówno prawdę, jak i miłosierdzie. Katolicy przyswajają ją z żywotów świętych, począwszy od historii św. Piotra.
Następny papież musi wykładać tę lekcję gubiącemu się czasem w intymnych relacjach między miłosierdziem a prawdą Kościołowi oraz powinien ukazywać jej sens, świadcząc o Chrystusie własnym ogołoceniem.
Zagubiony klucz
W ciągu dwóch tysiącleci historii Kościoła pojawiali się kaznodzieje i nauczyciele twierdzący, że znaleźli długo zapomniany lub ukryty klucz do Ewangelii, a nawet całego gmachu chrześcijańskiej wiary. Jednak wskutek nadmiernego akcentowania tej czy innej prawdy wiary ci potencjalny reformatorzy w ukryty lub jawny sposób deprecjonowali pozostałe. Czyniąc to, zniekształcali to, co chcieli poprawić, i nie potrafili zreformować tego, co wymagało reformy.
Skład kolegium przestaje odzwierciedlać rzeczywiste podziały w Kościele, a to jest niebezpieczne.
zobacz więcej
(...) Podobne pokusy występują we współczesnej wspólnocie. Jedną z nich, odgrywającą znaczącą rolę w Ameryce Łacińskiej końca XX wieku, było uznanie za zagubiony klucz do Ewangelii ogłaszania przez Pana sprawiedliwości dla ubogich. Pokusa ta zredukowała kapłanów katolickich z ewangelizatorów i pasterzy do działaczy politycznych.
W trzecim dziesięcioleciu XXI wieku we wspomnianym charakterze jedynie słusznej wykładni często głosi się miłosierdzie Boże. Skłania to niektórych do wyobrażania sobie, że ten przymiot Boga, którego wszyscy potrzebują, można przeciwstawić nauczanym przez Kościół prawdom o tym, co służy sprawiedliwemu życiu i ludzkiemu szczęściu. Rezultatem jest kolejna wersja katolicyzmu light , w której prawdziwe wyzwolenie, polegające na radykalnym nawróceniu do Chrystusa i Ewangelii, zostaje zastąpione pewną formą pociechy.
Kiedy wybrana podstawowa prawda ewangeliczna staje się jedyną, Ewangelia ulega zniekształceniu, a jej głoszenie słabnie. Następny papież musi to rozumieć i musi uczyć Kościół sprzeciwu wobec pokusy upraszczania orędzia ewangelicznego, które to ostatecznie prowadzi do zniekształcającej Dobrą Nowinę redukcji.
Aby głosić Ewangelię i świadczyć o niej w całej pełni, jak również aby ułatwić Kościołowi na całym świecie zrozumienie, że nie można jej przeciwstawiać doktrynie, a miłosierdzia – prawdzie, następny papież musi dostrzec wielkie przemiany, jakie dokonały się w ostatnich dziesięcioleciach w katolickiej teologii moralnej.
Zaczyna się ona od błogosławieństw z Kazania na górze (zob. Mt 5,1–11), a więc podanego przez samego Pana opisu tego, co służy szczęściu człowieka. Zatem autentycznemu katolickiemu rozumieniu życia moralnego obcy jest legalizm (…).
Pogłębiona reforma katolickiej teologii moralnej, trwająca od Soboru Watykańskiego II, uczy żywe części światowego Kościoła wykraczania poza legalizm, twardy czy miękki, i przyjmowania etyki opartej na cnotach, w której celem życia moralnego jest dobro i szczęście wieczne. W reformie tej początkiem życia moralnego jest nawrócenie do Chrystusa (…).
Nawrócenie do Pana prowadzi zatem katolika do wniosku, że Bóg przewidział poręcze przydatne podczas wędrówki ku dobru i szczęściu wiecznemu. Znajdują się one w prawie moralnym zapisanym w ludzkim sercu, w tym nadanym ludowi Izraela w Księdze Wyjścia (Wj 20,1–17) oraz w nauczaniu moralnym Kościoła, które wyrasta zarówno z objawienia, jak i rozumu. „Zasady” życia moralnego uzdalniają nas do prowadzenia dobrego życia i ostatecznie doprowadzają do szczęścia wiecznego; nie są arbitralnymi ekspresjami woli Bożej ani dyktatem autorytarnego Kościoła.
(…) Następny papież musi rozumieć tę głęboką reformę katolickiej teologii moralnej i musi uczyć jej owoców Kościół, tak aby katolicy oraz ludzie zgłębiający to wyznanie zaczęli pojmować życie moralne jako osiąganie cnót i wędrówkę ku szczęściu wiecznemu.
Ekodewocja i towarzyszenie
Ostatni nakaz z Mt 28,19–20 poleca przyjaciołom Pana Jezusa, by nauczali wszystkie narody, ucząc je i udzielając im chrztu. Nie zawiera instrukcji dotyczących dialogu czy towarzyszenia. Te ostatnie mogą być użytecznymi narzędziami ułatwiającymi wypełnianie ostatniego nakazu Pana, przydatnymi w pracy duszpasterskiej, zachęcającymi wierzącego do głębszego przyjmowania wyzwalających prawd wiary. Mogą też pomagać chrześcijanom w pełniejszym doświadczaniu miłosierdzia Bożego. Są jednak tylko środkami, nie celami.
Orędownicy katolicyzmu w wersji light często wydają się sobie wyobrażać, że dialog i towarzyszenie są wszystkim, co Kościół może zaofiarować, nawet więcej – wszystkim, co Kościół powinien ofiarowywać. To zredukowanie katolicyzmu do dialogu i towarzyszenia może dla niektórych umysłów być jedyną możliwą katolicką reakcją na coraz bardziej zeświecczone czasy.