Na środek wkroczył człowiek w amerykańskiej, zielonej kurtce, otworzył wolno zamek błyskawiczny i wyjął transparent z napisem: „Ruch Młodej Polski”.
zobacz więcej
Jednak w naszej wspólnej pamięci mało miejsca zajmują ci, którzy stanowili źródło siły Solidarności, czyli setki i tysiące zwyczajnych, anonimowych dzisiaj ludzi, którzy genialnie zachowali się w 1980 r. Doskonale rozumieli, że w Porozumieniach Sierpniowych nie chodzi o wczasy i marchewkę, lecz o zbudowanie niezależnej od PZPR, silnej i sprawnej struktury związkowej.
To ogólnopolska forma organizacji oraz solidarność przez małe „s” pozwoliły stworzyć namiastkę niepodległego państwa. Miliony ludzi znakomicie rozumiały, że do statutu NSZZ „Solidarność” nie można wpisać „kierowniczej roli PZPR”, nawet jeśli taki zapis istniał w obowiązującej w PRL Konstytucji. Więc wymusili pod groźbą strajku rejestrację Związku po przeniesieniu tego zapisu do załącznika.
Siłą Solidarności była związkowa struktura i niepodległościowy duch. W pismach związkowych publikowano więcej tekstów o Katyniu czy Jałcie niż o marchewce i wczasach pracowniczych. Nic dziwnego, że natychmiast po rejestracji miliony sympatyków Solidarności domagały się pomnika Poległych Stoczniowców. A na I zjeździe Związku najważniejszym dokumentem okazało się prorocze „Posłanie pierwszego Zjazdu Delegatów NSZZ »Solidarność« do ludzi pracy Europy Wschodniej”.
Zdajemy się także nie pamiętać, że pierwsze po 1945 r. demokratyczne wybory odbyły się w roku 1981, kiedy to 9 milionów członków NSZZ „Solidarność” wybrało swoich przedstawicieli, począwszy od komisji zakładowych po delegatów na I Zjazd.
Solidarność była niezwykłą wspólnotą republikańskiej Polski, tworzoną przez zwykłych ludzi, którzy mimo stanu wojennego, mimo represji, wierzyli w jej powrót. Nawet jeśli, jak w latach 1985–1989, zdawali się bierni, nadal płacili nielegalne składki związkowe, kupowali nielegalną bibułę, pomagali rodzinom represjonowanych działaczy i poważnie traktowali opinie i apele „podziemnej Solidarności i jej liderów”.
W wielu opracowaniach poświęconych wydarzeniom z lat 1980–1989 dominują analizy roli, jaką odegrali poszczególni liderzy Solidarności, przywódcy PZPR, a nawet Michaił Gorbaczow. Dlatego przypominam, że kluczową rolę w odzyskaniu niepodległości odegrały miliony zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem Polaków, którzy w sierpniu 1980 r. odkryli siłę narodowej wspólnoty i solidarności.
Klasowe i zawodowe podziały straciły znaczenie; ludzie należący do „klasy robotniczej”, rolników indywidualnych i „pracującej inteligencji” okazali się przede wszystkim Polakami szukającymi swoich korzeni i swojej tożsamości pod biało-czerwoną flagą, w mszach św. odprawianych w zakładach pracy, w krzyżach i portretach św. Jana Pawła II wieszanych na ścianach związkowych pomieszczeń i płotach okalających tysiące zakładów pracy.
Pamiętajmy o roli milionów zwyczajnych ludzi, bo to oni zadecydowali o sukcesie fenomenu, jakim był Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.
– Barbara Fedyszak-Radziejowska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Tytuł od redakcji