Cywilizacja

Miało być radio, a nie prywatny folwark… Stary Nowy Świat

To miała być lepsza wersja radiowej Trójki, ale wyszło jak zawsze, i to wyjątkowo szybko: pół roku od startu w stacji nie ma już jej założycieli. Oto kronika pychy, po której może kroczyć tylko upadek.

Jak zwykle nowy świat powstawał na zgliszczach starego. Program Trzeci Polskiego Radia wpadał w kolejne tarapaty po błędach kadrowych i wizerunkowych. Zdaniem fanów gnicie zaczęło się już w 2016 roku, gdy ze stacji odeszła szefowa Magdalena Jethon – co prawda na własną prośbę i za porozumieniem stron, ale podniósł się rwetes, że biją naszych i dobra zmiana czyści media publiczne z platformerskich złogów.

Wierna słuchaczka Patrycja Macjon – absolwentka łódzkiej Politechniki, pracownica zachodniego koncernu, zapalona szachistka – założyła wówczas facebookowy profil „Ratujmy Trójkę”, który zgromadził 100 tysięcy sympatyków radia i kanalizował ich niezgodę na zmiany w stacji zwanej dla przekory Trujką. Tym bardziej, że zapaść trwała dalej, bo z Myśliwiecką rozstawali się kolejni dziennikarze i słuchacze, czego ukoronowaniem była afera związana z blokowaniem na antenie piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”.

Największe na świecie

Dla odszczepieńców był to sygnał do przyspieszania budowy Nowego Świata. Działano szybko i według planu: 8 kwietnia – umowa założycielska spółki z o.o. „Ratujmy Trójkę”, 15 kwietnia – rejestracja sądowa, 16 kwietnia – założenie konta na Patronite, 18 kwietnia – ogłoszenie zbiórki pieniężnej na radio. Udziałowcami zostały Macjon i Jethon, do tego Anna Krakowska (była wiceszefowa Trójki), Krzysztof Łuszczewski (były naczelny Czwórki), Jan Chojnacki, Wojciech Mann, Jerzy Sosnowski (byli dziennikarze Trójki) i Piotr Jedliński z coworkingowego biura Clockwork, który przygarnął siedzibę nowej firmy i został jej prezesem. W przedmiocie aktywności wpisano nadawanie programów radiofonicznych, także działalność artystyczną, kulturalną i wydawniczą, nawet „restauracje i inne stałe placówki gastronomiczne”. Za sterem stanęła trójkowa weteranka Magdalena Jethon.

„Trójkofanom” i „nowoświatowcom” zapowiedziano rozgłośnię muzyczno-publicystyczną, która przywróci dawną jakość: będzie otwarta, tolerancyjna i nieupolityczniona; zarazem stworzy „azyl dla tych, którzy nie godzą się na cenzurę mediów publicznych”. „Naszym celem jest stworzenie pierwszego radia komercyjnego z misją” – mówiono i obiecywano trzymać pion i poziom, jak głosi slogan reklamowy. I nadawać bez reklam, o ile – deklarowała Jethon – uda się zebrać od patronów deklaracje miesięcznych wpłat w wysokości 250 tysięcy złotych. Udało się znacznie więcej: niebawem na koncie stacji było 1,85 mln zł i deklaracje darowizn ponad 600 tys. zł co miesiąc! Pieniądze pozwoliły działać z rozmachem: zespół RNŚ to 80 redaktorów, reporterów, wydawców i techników. Siedziba nie mieści się w garażu, lecz w 300-metrowym domu na warszawskim Wilanowie ze studiem z prawdziwego zdarzenia i sceną muzyczną na korytarzu (stąd nazwa Koncert Hol), choć pandemia zastopowała koncerty.
Siedziba Radia Nowy Świat w willi na warszawskim Wilanowie. Fot. printscreen/youtube
Koronawirus opóźnił także wyczekany start: Nowy Świat miał nadawać od 26 czerwca, ale jeden ze współpracowników zachorował i cały zespół udał się na kwarantannę. Wreszcie – po przepisowych dwóch tygodniach – 10 lipca 2020 roku o godzinie 6:00 w eterze pojawiła się audycja „Poranna Manna”, prowadzona przez Wojciecha Manna, poniekąd twarz radia. Słuchało jej rekordowe 450 tys. osób, z tego powodu wystąpiły problemy z odbiorem. Najwyraźniej stacja padła ofiarą własnego sukcesu mimo tego, że sygnał był dostępny na stronie internetowej, w serwisach streamingowych (milion użytkowników) i aplikacji Nowy Świat (200 tys. pobrań), także na Platformie Canal+ i w serwisach sieci kablowych. Trzeba przyznać: sukces! Prezes „Ratujmy Trójkę” Piotr Jedliński mówił, że RNŚ to największe radio internetowe na świecie, bo wyprzedziło sieciową wersję BBC1!

Oparto się na przyjaciołach z dawnej Trójki: Wojciech i Bartosz Waglewscy, Piotr Bukartyk, Artur Andrus, Jan Młynarski, Andrzej Poniedzielski, Marcin Kydryński, Maciej Orłoś, Michał Nogaś; których uzupełniły nowe nabytki: Grzegorz Markowski, Eliza Michalik. Zapowiedzi do programów nagrał Zbigniew Zamachowski, którego głos znany jest z dżingla radia przy Myśliwieckiej – on również dostał własną audycję na antenie. Rozgłośnia zaczęła też wspierać młodych i zdolnych, sprawdzono półtora tysiąca osób, najlepsi dostali swoją szansę przed mikrofonem. Ramówkę złożono głównie z autorskich programów muzycznych z wyśmienitymi nagraniami z całego świata, trzeba to sprawiedliwie oddać, a także audycji publicystycznych o tematyce społecznej i politycznej oraz serwisów informacyjnych.

Warunkiem deklarowanej apolityczności Nowego Świata miał być brak polityków w studiu, choć ich wypowiedzi od początku były cytowane na antenie, również komentowane przez dziennikarzy i ekspertów. Tak też można robić politykę: o Donaldzie Trumpie mówić z kpiną, o ministrze edukacji z wyższością, o Strajku Kobiet i przebudowie opozycji pod szyldem Szymona Hołowni z sympatią, chętnie o nierówności kobiet i mężczyzn, podobnie o ataku na LGBT przez kuratorów oświaty, o czym pisał „Nasz Dziennik”, przy okazji z politowaniem drwiąc ze źródła. W loży komentatorów brak reprezentantów „Gazety Polskiej” czy wpolityce.pl, mamy za to ludzi z „Newsweeka”, „Polityki” i OKO.press. Krótko mówiąc: wolność słowa à rebours – i jakże podobna do tej, którą krytykowano w zdeformowanej Trójce!

Korepetycje z wolności

Tymczasem kwota darowizn wciąż rosła: jesienią 30 tysięcy patronów deklarowało co miesiąc 730 tys. zł! Wszak słuchacz Nowego Świata to nie tylko były fan Trójki, któremu jej obecna wersja nie odpowiada. To także przeciwnik dobrej zmiany, co sprytnie wykorzystała rozgłośnia w budowaniu wizerunku, bo w micie założycielskim tradycja nie była niewystarczająco dobrym kapitałem na przyszłość. Z podobnym składem dinozaurów pod rządami Jethon Trójka miała solidne 8% udziału w rynku radiowym (teraz: najgorszy wynik w historii – 2,1%). I nic dziwnego, że w sieci Nowy Świat zebrał równie wielkie audytorium. Najwyraźniej nie chodziło o samo radio, ale światopogląd i jednak politykę. Czy mogło być inaczej z panią Magdą, która działała w Komitecie Obrony Demokracji i tworzyła kodowane media? Wreszcie się udało z nawiązką! Majstersztyk biznesowy! Mateusz Kijowski w spódnicy! Szkoda tylko, że słuchaczy mamiono wizją apolitycznego radia… Romantykom chodziło o starą Trójkę, Jethon o walkę z PiS i bogobojnym ciemnogrodem.

Ludzie w euforii otwierali okna i wystawiali radioodbiorniki na parapety...

...a teraz potrafią dzwonić w trakcie transmisji mszy z krzykiem: „Czterdzieści lat słucham i czegoś takiego nie było”.

zobacz więcej
Kpię, bo czekam na kończący dyskusję argument, że radio komercyjne może 24 godziny nadawać ciszę i nic mi do tego. Jasne, tylko po co udawać Wolność wiodącą słuchaczy na barykady, które się wcześniej samemu sypało? A kto sieje wiatr, ten zbiera burzę i test przyszedł szybko. Zarzewiem byli aktywiści LGBT, którzy latem zeszłego roku tęczowymi flagami omotali warszawskie pomniki, w tym figurę Chrystusa przed kościołem św. Krzyża. Zatrzymano wówczas m.in. Michała Sz., zwanego Margot, który został posądzony o zniszczenie samochodu Fundacji Pro-Prawo do Życia, oklejonego hasłami przeciw LGBT, choć tłum próbował nie dopuścić policji do aktywisty. Sąd zdecydował o aresztowaniu go na dwa miesiące. Idealny temat dla mediów, co radio szeroko relacjonowało: o Margot mówiono jednak z użyciem zaimków męskich, mimo tego, że sam zainteresowany używał żeńskich i mienił się „osobą niebinarną”.

Nowoświatowcy zaprotestowali przeciw odwiecznym prawom natury i szlachetnej gramatyce języka. Ale Piotr Jedliński, prezes „Ratujmy Trójkę”, komentował, że Margot według dokumentów nosi imię Michał, więc uznaje go za mężczyznę, nie kobietę. Dodał, że na siłę narzuca mu się sposób postrzegania świata przez zmuszanie do określania kogoś, kogo odbiera jako mężczyznę, zaimkami żeńskimi: „Używanie form gramatycznych zgodnych z identyfikacją płciową osób niebinarnych i transpłciowych ogranicza moją wolność słowa. Zapraszam opluwających na korepetycje z wolności. Bo to, co robicie, z wolnością nie ma nic wspólnego”. Oczywiście wywołało to burzę w szklance wody: pisarka Sylwia Chutnik nazwała Jedlińskiego transfobem, dziennikarz Mike Urbaniak rzucił (mięsem): „Wstydźcie się, k...a, wstydźcie się! Zmieńcie sobie nazwę na Stary Świat, bo nieustannie w nim tkwicie”.

W istocie takimi komentarzami można by się nie przejmować, ale – co gorsza – bunt podnieśli również patroni radia i zagrozili wycofaniem finansowania, zaś Nowy Świat ich wsparciem stoi… W obawie przed mnożącymi się renegatami – widać płacący słuchacz może być skuteczniejszym cenzorem niż politruk! – po kilku godzinach Jedliński skasował swój wpis i zamieścił stosowną samokrytykę: „Miałem na celu obronę niezależności naszego radia także przed naciskami opinii publicznej. Jednak dalsze działania władzy wobec Margot, zwłaszcza osadzenie jej [sic!] w areszcie dla mężczyzn, ze skandalicznym komentarzem jednego z polityków, istotnie zmieniło w moich oczach kontekst całej sprawy. Nie zamierzałem i nie zamierzam bronić prześladowania mniejszości przez władze. Nie zamierzałem dołączać do prześladujących”.

To jednak nie wystarczyło i Nowy Świat zdystansował się od prezesa. „To był błąd. Zastosowana przez nas forma męskoosobowa (‘aktywista’) w odniesieniu do Margot była nieintencjonalnym błędem, który w żadnej mierze nie definiuje stanowiska Radia Nowy Świat wobec wspomnianych osób i wydarzeń. Pragniemy podkreślić, że wpis Piotra Jedlińskiego jest jego prywatną opinią. Robimy wszystko, by tworzeniu Radia Nowy Świat przyświecała idea obiektywizmu i neutralności” – przyznali udziałowcy spółki: Macjon, Jethon, Krakowska, Chojnacki, Łuszczewski, Mann i Sosnowski. W osobnym komunikacie sygnowanym przez członków zarządu: Jedlińskiego, Krakowską i Łuszczewskiego, poinformowano zaś – bez podania powodów – o rezygnacji prezesa. On sam milczał, bo „zła atmosfera nie służy radiu”. Dopiero Jethon w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” zdradziła, że prezes zrezygnował z własnej woli: „Nie był zmuszany do dymisji. Przeciwnie, gdy podjął taką decyzję, prosiliśmy, żeby tego nie robił, ale on nie chciał ustąpić. Prosiłam go o to osobiście, wiem, że robili to jeszcze inni. Sprawa nadal jest otwarta”.
Piotr Jedliński, pierwszy prezes Radia Nowy Świat, Fot, printscreen/youtube
Jedliński stanowczo zaprzeczył i oskarżył Jethon o tuszowanie sprawy: „Dosyć. Ta wypowiedź, to bezczelne kłamstwo, mające najwyraźniej zdjąć jakąkolwiek odpowiedzialność z osób, które wymusiły na mnie dymisję”. Na dowód cytował wiadomość od Sosnowskiego: „Dla wizerunku RNŚ, dla ucięcia wątpliwości patronów i dla zamknięcia ust nieżyczliwym krytykom byłoby wg mnie optymalne, żebyś, Piotrze, nie obrażając się na nas, tylko rozumiejąc delikatną sytuację całego przedsięwzięcia, podał się do dymisji...”. Zwrócił się też do pracowników RNŚ: „Jesteście profesjonalistami w każdym calu, tworzycie wspaniały zespół, naprawę kocham was, jednak są granice upadlania człowieka. RNŚ stało się skrzywionym ideologicznie medium, którego udziałowcy, zamiast sikać pod wiatr, robią pod siebie. (…) Jak widać, pani Magda Jethon, która przeniosła do nas wszystkie najgorsze wzorce Trójki, ufna w swoją umiejętność mataczenia, które do tej pory było tolerowane, wiedząc, jak bardzo mi zależy na Radiu Nowy Świat, była pewna, że nawet widząc tak bezczelne kłamstwo, obciążające mnie w pełni za sytuację, 'zamknę pysk'. (…) Wydawało mi się, że w ciągu dwóch dni, po wichurze emocji, udało się porozumieć. Ustąpiłem z funkcji prezesa, usunąłem się w cień, w imię dobra radia. Zgodziłem się, mimo ogromnych wątpliwości, na dalszą współpracę, pomoc, działanie, byle to nasze dziecko, radio wszystkich słuchaczy, istniało, rozwijało się”.

Szkody nie do cofnięcia

W sierpniu poprosiłem Jedlińskiego o rozmowę, nie dostałem jednak odpowiedzi, gdy okazało się, że planowany tekst ma powstać dla Tygodnika TVP. To jest ta wolność słowa? Jolanta Hajdasz, szefowa Centrum Monitoringu Wolności Prasy, po rezygnacji prezesa również zaapelowała do szefostwa Nowego Świata o poszanowanie wolności, która jej zdaniem została naruszona, co uznała za „szczególnie bulwersujące i naganne”, bo RNŚ powstało „w proteście przeciwko rzekomej cenzurze w programie III Polskiego Radia. Obecny spór i jego przebieg świadczą o nadużyciu zaufania słuchaczy Radia Nowy Świat przez jego twórców i właścicieli oraz ujawniają mechanizmy manipulowania opinią publiczną przez jego kierownictwo”. Jedliński dostał od niej propozycję darmowej pomocy prawnej.

Afera miała i wątki komiczne, jak artykuł w branżowym portalu Wirtualne Media, zawierający – cytuję zbulwersowanego Jerzego Sosnowskiego – „rzekome wypowiedzi na temat sytuacji, co tak zniekształca to, co rzeczywiście powiedziałem, że mogę z czystym sumieniem oświadczyć, że przypisuje mi słowa, których nie powiedziałem”. Prostował, że nie tyle „do końca tygodnia wyłonimy nowego prezesa”, ale „do końca tygodnia spróbujemy rozwiązać sytuację”, bo to nie to samo! Nie powiedział też, że zdecydują „co dalej z udziałami Piotra – bo o tym, co z udziałami Piotra, może zdecydować jedynie on sam”. „Treść moich wypowiedzi została (godz. 12:07) właśnie zmieniona. W wyniku awantury, jaką zrobiłem przez telefon autorowi – nie pamiętam, kiedy ostatni raz na kogoś się tak darłem. Ale tego typu internetowe szkody raczej są nie do cofnięcia” – pieklił się. Brawo, nader celna diagnoza.

Ludzie boją się mówić, co myślą. Wielkie zwycięstwo cancel culture

Nękani są nie tylko ludzie ze świecznika i nie tylko za przejawy transfobii, rasizmu czy białego suprematyzmu.

zobacz więcej
W zeszłym roku na antenie Jethon powiedziała o sobie: „redaktor naczelny”, używając końcówki męskiej – burzy z tego powodu jednak nie było. Ba, zdezorientowany Wojciech Mann, prowadzący piątkowy poranek, co było też trójkowym zwyczajem, dopytywał „zgubiony w nowych formach”, jak ma się zwracać do szefowej. Odpowiedziała, że może „redaktorka”. A redaktor naczelna? Oto do czego doprowadziło językowe szaleństwo pełne mielizn i pułapek, w które tak łatwo wpaść. Do tego Jethon, choć zbiórka internetowa przekroczyła wszelkie wyobrażenia, apelowała do słuchaczy o jeszcze i wyliczała, że z 700 tys. zł miesięcznie, po odjęciu prowizji (6,5% dla Patronite) i podatków (19%), zostaje nieco ponad 500 tys. zł. Mało? Dwa razy więcej niż szacowano na początku, lecz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po odejściu Jedlińskiego radiu wieszczono kryzys wizerunkowy, ubyło jedynie 600 patronów. Jesienią wydłużono ramówkę, teraz nadaje właściwie 24 godziny na dobę (z czego kilka godzin w nocy wypełnia tylko muzyka).

Jedliński pozostał największym udziałowcem spółki Radio Nowy Świat (zmieniła nazwę z Ratujmy Trójkę). Posiada 30% kapitału, który zaproponował… słuchaczom, bo to „najwłaściwszy wspólnicy”, wszak na rzecz RNŚ przekazali już 7 milionów złotych. Zależało mu, by udziały „nie zostały objęte przez jedną, prywatną osobę, a przez większe grono zaangażowanych słuchaczy – zainteresowanych działaniem RNŚ i chcących mieć wpływ na jego rozwój. Patroni i Słuchacze mogliby powołać do życia stowarzyszenie, które objęłoby udziały. By tak się stało, po utworzeniu wspomnianego stowarzyszenia – zgodnie z formalną ścieżką – zwrócę się do Zarządu Radio Nowy Świat Sp. z o.o. o zgodę na zbycie udziałów” – pisał. Dodał, że nie chce tworzyć stowarzyszenia, bo „inicjatywa leży wyłącznie po Państwa stronie – jeśli chcą mieć Państwo realny wpływ na to, w jakim kierunku podążać będzie Radio Nowy Świat”. Kilka godzin później – znów pod wpływem krytyki – wycofał się z pomysłu, podtrzymując myśl o sprzedaży udziałów „osobom wyznaczonym przez zarząd”.

Jedlińskiego w zarządzie zastąpiła Patrycja Macjon. Nie na długo, bo w listopadzie – wraz z Krzysztofem Łuszczewskim – zrezygnowała z funkcji (jedynym członkiem została Anna Krakowska). Jedliński komentował po swojemu: „Pewnego dnia spotkały się dwie osoby, które miały marzenie. Zrealizowały je. Namówiły dziennikarzy. Namówiły słuchaczy do sfinansowania tego marzenia. Dziś nie ma już tych osób w radiu”. I wykrakał, bo w styczniu Macjon ogłosiła całkowite odejście z radia. Nagrała pożegnalny film do patronów, w którym wspomina „walkę o wolną Trójkę”, zakończoną utworzeniem „z potrzeby serca” Nowego Świata. „Nie tak ważne jest, kto zasiada na stanowisku prezesa, dyrektora. Ważne, by te osoby potrafiły ze sobą współpracować, by potrafiły współpracować z państwem. Udało nam się wspólnie zbudować fantastyczne radio. Podjęłam decyzję o odejściu z RNŚ. To jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. Zastanawiałam się nad nią długo, sądząc, że odsuwanie jej w czasie sprawi, że zdarzą się rzeczy, które ją zmienią. Tak się jednak nie stało” – mówiła. Ona również nie podała przyczyn odejścia, prosiła o uszanowanie prawa do niekomentowania decyzji.
Jerzy Sosnowski, wpółtwórca Radia Nowy Świat. Fot. printscreen/youtube
Pewnie dlatego na ponowioną prośbą o rozmowę – pierwszy raz napisałem do niej w sierpniu, aby opowiedziała mi historię Nowego Świata – teraz również nie odpowiedziała. „Wracam do bycia tym, kim jestem od zawsze: słuchaczem. Mam nadzieję, że przyjmą mnie państwo z powrotem w swoje szeregi” – ogłosiła. W pożegnalnym filmie Macjon dziękowała za pomoc Krzysztofowi Łuszczewskiemu, byłemu koledze z zarządu i dyrektorowi muzycznemu stacji, który 21 stycznia zmarł po zarażeniu koronawirusem. To kolejny i najsmutniejszy cios, gdy choroba XXI wieku uderzyła w radio. Dziennikarz został godnie pożegnalny na antenie. Pogrzeb odbył się w Poznaniu. Rodzina zamiast kwiatów prosiła o wpłaty na fundację Muzyka jest dla wszystkich.

Pan, który opluł Patrycję

W lutym 2021 z radia odeszła Magdalena Rataj, była dziennikarka lokalnych rozgłośni i pracownica Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego. W Nowym Świecie, polecona przez Łuszczewskiego, pracowała od początku i zajmowała się – jak pisze – wszystkim po trochu: „szeroko pojętą promocją”, patronatami medialnymi, komunikacją wewnętrzną, organizacją koncertów; prowadziła sekretariat, opiekowała się gośćmi, wydawała Sobotni Brzask, przygotowywała materiały reporterskie, „a to tylko część zadań”. Zaznaczyła, że odejście było jej decyzją, zarazem sugerując, że jednak nie do końca. „Decyzja, proszę mi wierzyć, dużo mnie kosztowała i nie była dla mnie łatwa, ale nie mam innej możliwości. Musiałam dokonać takiego wyboru. Wygrał rozsądek: muszę bronić pewnych elementarnych granic, które zostały naruszone. Stąd ta łamiąca moje serce i głos decyzja” – zapewniała. Znów odezwał się Jedliński, który o Rataj napisał: „Kompletna wariatka, kochająca radio, doświadczona i wnosząca wiele dobrego”. W dyskusji o jej odejściu ostro skrytykował Nowy Świat, politykę kadrową i sposób zarządzania. „Ubyło sporo Patronów, kwota z 748 tys. skurczyła się do 666 tys. Jeden pan pokusił się nawet w komentarzach o stwierdzenie, że radio się rozwija? Mógłbym zapytać – jak się rozwija? Program – nie, strona – nie, aplikacja – nie, forum – nie, komunikacja wprost leży. Do 10 sierpnia, do dnia kiedy zniknąłem, było rozpoczęte kilka ciekawych ‘projektów’. Zdechły. Nie żalę się. Rozpaczam. Od ogłoszenia o powstaniu 357 [kolejne radio założone przez dziennikarzy, którzy odeszli z Trójki, co wiele mówi o nadzatrudnieniu przy Myśliwieckiej – red.] do rozpoczęcia nadawania minęło 3 miesiące. Co zrobiono w RNŚ, żeby nieco ‘odskoczyć’ konkurencji? Kompletnie nic. I nadal nic nie będzie się działo. Nikt mnie nie słucha. Jakiekolwiek słuchanie skończyło się, kiedy odnieśliśmy sukces”. Do tej wyliczanki ja dorzuciłbym jeszcze „długo wyczekiwany przez Patronów” sklep internetowy, który właśnie zamknięto.
Jedliński: „Miała być spółka, a nie prywatny folwark. I spółką powinny kierować osoby, mające pojęcie o przedsiębiorczości, a nie ‘zawodowcy’ radiowi. Ci ‘zawodowcy’ próbowali stworzyć radio przez 4 lata i jakoś im nie wyszło. Przyszli ‘romantycy’ i przez trzy miesiące to radio stworzyli. Jeszcze w dniu rozpoczęcia zbiórki, ci ‘zawodowcy’ byli bardzo sceptyczni i nie bardzo wierzyli w sukces. Teraz, kiedy osiągnięty został spektakularny sukces, wiedzą lepiej. (…) Zdaję sobie sprawę, jak jeden pan postrzega i traktuje ludzi. Dokładnie ten sam pan, który był dramatycznie oburzony moim podejściem do afery Margot. Ten pan pisze o zaangażowaniu z pozycji kogoś, który tego zaangażowania nie przejawiał i nie przejawia. Pan, który opluł Patrycję (Macjon), a kiedy to się wydało, powiedział, że nie będzie się tłumaczył ze swoich prywatnych rozmów. Pan, który apeluje o zaufanie i twierdzi, że wszystko jest super, choć jak widać, pieniędzy i Patronów ubywa” – chodzi o Jerzego Sosnowskiego.

Radio komentowało: „Konfliktu w redakcji nie ma. Nie odszedł też żaden dziennikarz związany z rozgłośnią. Pani Magdalena Rataj nie była dziennikarką. Natomiast w redakcji pracuje ponad 80 osób, które każdego dnia dokładają starań, by zapewnić słuchaczom doskonałą jakość audycji”. Co innego powiedzieć patronom? Wciąż trwa ich dopieszczanie, mogą zgłosić swój pomysł na audycję, czasem coś powiedzieć na antenie, a nawet zaśpiewać – w końcu zabawa toczy się za ich pieniądze. Niech żyje bal! I wszystkiego najlepszego z okazji Międzynarodowego Dnia Radia, który przypada 13 lutego!

– Jakub Kowalski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Magdalena Jethon i Wojciech Mann podczas benefisu dziennikarza w Studiu Muzycznym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej w 2010 roku. Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.