Niezwykła, dziwnie afektowana i przez to aż tajemnicza jest niania Anfisa Anny Chodakowskiej, nie widzianej od kilku lat na scenie w nowych rolach. Jacek Różański w roli woźnego Fieraponta jest bardziej chodzącą metaforą niż realną soczystą postacią, ale znów – taki był zamysł. To on okaże się zaskakującym komentatorem zdarzeń. A my będziemy się zastanawiali, co znaczy przeciągana przezeń w tle lina, poza tym, że nawiązuje do opowiedzianej wcześniej anegdoty.
Takich tajemnic, czasem do końca nie całkiem odkrytych znaczeń, jest w spektaklu Englerta więcej. Nie będę ich podpowiadać, zobaczcie.
Na koniec uwaga wykraczająca poza sam spektakl. Bez wątpienia Englert mniej się interesuje społecznym, rosyjskim kontekstem. Ale go samym podaniem tekstu, nie bardzo pociętego, jednak przypomina. Ile by się nie zżymać na rozmemłaną, wypaloną „inteligenckość” bohaterów, rodziła ona jednak choć niejasne nadzieje, takie z rojeń Wierszynina i Tuzenbacha o świecie za 200 lat, na sublimację rosyjskiego ducha.
Potrzaskanie tego inteligenckiego ducha oznaczało kres tych nadziei. To pokazuje dobrze Sławomir Mrożek w „Miłości na Krymie”, także w innej całkiem tonacji Janusz Głowacki w „Czwartej siostrze”. Skutkiem okazało się gigantyczne moralne spustoszenie Rosji współczesnej, wobec którego rozterki i frustracje cywilizowanych oficerów Czechowa, ich córek i przyjaciółek wydają się przyjemną idyllą.
Zarazem pojawiły się już głosy recenzentów konserwatywnych, że Englert wykreował metaforę współczesnej, polskiej inteligencji jęczącej pod rządami obecnej władzy. Zawsze gdy pojawiają się wątki inteligenckiej niemocy, pojawia się też pokusa współczesnych skojarzeń. Może są to nawet i skojarzenia reżysera. Ale nie ma w spektaklu cienia aktualizującej publicystyki. Jeśli prorodzinna, szalejąca na scenie Natasza to dzisiejsza polska konserwatystka, to ja przypomnę, że raczej to współcześni liberalni inteligenci mają kłopot z „ludźmi zbędnymi”. Zabawa w takie analogie ma zawsze sens tylko do pewnego stopnia. Mnie nikt tanich analogii w Narodowym nie narzucał.
– Piotr Zaremba
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy