Inni z kolei próbują tchórzliwy brak naukowego zainteresowania tym miejscem przedstawić w kategoriach niezajmowania się zbyt często mniejszościami etnicznymi, choć wcześniejsze partie książki ukazywały nam środowisko naukowe zajmujące się właśnie nimi chętnie i często. Badacz i sekundujący mu młody doktorant ukazują fałsz takiej narracji: „Na Békásmegyer jest potworna bieda, a nie mniejszości”, i wyjaśniają, że Romów jest tam nie więcej, lecz mniej niż gdzie indziej, i że choć wśród pariasów są także oni, to lokalna frustracja i wkurzenie przekraczają granice podziałów etnicznych. A konkluzja, wyrażona ironicznie, brzmi: „Że tak powiem: prawicowe opakowanie kryje lokalno-patriotyczną zawartość […]. Teraz mają swój szlagier, że Békásmegyer jest najprawdziwszym sercem Ziemi i że w całym basenie Karpat tam jest najlepsze powietrze”.
Za tą ironią i przerysowaniem kryje się, jak sądzę, poważna diagnoza i trafny wgląd w rzeczywistość. Skoro potransformacyjnych pariasów niemal wszyscy mieli w nosie, w tym także, ci którzy na sztandary wzięli wrażliwość i tolerancję, to upomniała się o nich prawica, a „wyklęty lud ziemi” zaufał właśnie jej, zamiast deklaratywnym postępowcom. Nie wynikało to wcale z jakichś wrodzonych czy naturalnych predyspozycji, z nieusuwalnego skażenia „ciemnogrodzkim” charakterem tych grup i społeczeństw, jak lubi to sobie tłumaczyć postępowo-liberalna elita. Wystarczyło tych ludzi dostrzec, wysłuchać ich, upomnieć się o ich interesy. W tym o ich godność, bo jej głód jest tu ukazany jako nie mniej dotkliwy niż głód chleba.
Książka pozostawia wiele do życzenia pod względem literackim. Część postaci jest naszkicowana dość topornie, wątki fantastyczne nie wnoszą niczego poza chaosem, wiele tematów i cała narracja nie są w zasadzie domknięte, a wspomniany zabieg sportretowania dzielnicy nędzy jako rezerwatu, który trudno opuścić bez zezwolenia, służy nie wiadomo czemu. Ale cóż z tego, skoro ta sama książka daje nam lepszy wgląd w rzeczywistość i ważne zjawiska społeczne niż czyni to wiele, literacko znacznie dojrzalszych opowieści, traktujących zupełnie o niczym.
– Remigiusz Okraska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Réka Mán-Várhegyi (ur. 1979) jest węgierską pisarką urodzoną w Rumunii. Dorastała w Târgu Mureș w Rumunii. Obywatelką Węgier została w 1992 roku i mieszka w Budapeszcie.
Jej pierwszy zbiór opowiadań „Nieszczęście na osiedlu Aurora” (Boldogtalanság az Auróra-telepen) ukazał się w 2014 roku. Pisze również książki dla dzieci i dla młodzieży. Jest laureatką wielu węgierskich nagród literackich.
Obecna powieść Réki Mán-Várhegyi „Magnetyczna góra” (Mágneshegy) otrzymała Nagrodę Literacką Unii Europejskiej w 2019 r. Książka, w przekładzie Elżbiety Sobolewskiej, ukazała się nakładem wydawnictwa Biuro Literackie w 2020 roku.