Cywilizacja

Zyskuje sympatię młodych Francuzów. Marine Le Pen odczarowana?

Wiarygodność obozu, którego ucieleśnieniem jest Emmanuel Macron, została mocno nadszarpnięta przez kryzys wywołany epidemią COVID-19. Panuje przekonanie, że państwo katastrofalnie nie radzi sobie z wirusem.

Jeszcze niedawno pomimo zawirowań i kryzysów, przez które przechodzi prezydentura Emmanuela Macrona, wszyscy zgadzali się co do scenariusza na 2022 rok. W drugiej turze wyborów prezydenckich mieli zmierzyć się ci sami kandydaci, co poprzednio: urzędujący prezydent oraz Marine Le Pen. Wynik był z góry przesądzony. Przywódczyni Zjednoczenia Narodowego kolejny raz uderzy w szklany sufit – poparcie dla niej nie przebije się przez przewidywalny pułap. Zdania były podzielone jedynie co do przyczyny utrzymywania się tej bariery: jej ekstremalnych – zdaniem przeciwników – poglądów, braku wiarygodności i kompetencji czy może zwartego oporu „rozsądnych” partii.

Tak czy inaczej, jej zwycięstwo wydawało się niemożliwe. Niedawno przeprowadzono jednak sondaż, który zburzył spokój francuskiego establishmentu. Badanie przeprowadzone przez Harris Interactive pokazało, że w drugiej turze wyborów kandydatka Zjednoczenia Narodowego (ZN) otrzymałaby 48% głosów, a to oznacza, że przewaga obecnego prezydenta wynosi zaledwie cztery punkty procentowe. Co więcej, w pierwszej turze Marine le Pen mogłaby nawet pokonać Macrona.

Prognozy okazały się tak niepokojące, że prasa zastanawiała się, czy w ogóle podać te wyniki do wiadomości. Tyle że to nie jest jedyne badanie, które pokazuje zmianę postrzegania Marine Le Pen przez Francuzów. Jak zauważył politolog i dziennikarz Alain de Benoist, zaliczany do nurtu francuskiej Nowej Prawicy, „hipoteza szklanego sufitu nigdy nie została udowodniona”. Kandydatka ZN ma teraz dużą szansę, aby ją obalić.

Śmierć partii władzy

W 2017 roku we francuskim krajobrazie politycznym zaszły głębokie przeobrażenia. Nastąpił rozpad partii władzy, czyli ugrupowań, które przez pół wieku wymieniały się u steru rządów. Partia Socjalistyczna rozsypała się, a Les Républicains (Republikanie) – czyli kolejne wcielenie gaullistowskiej prawicy – ulegli znacznemu osłabieniu. Podział na prawicę i lewicę przestał odpowiadać rzeczywistym podziałom. W oczach wielu Francuzów formacje establishmentowe zlały się w jedno.
W 2017 roku Emmanuel Macron wygrał wybory prezydenckie, bo potrafił nadać swemu blokowi spójność polityczną, ideologiczną i socjologiczną. Fot. CHRISTOPHE PETIT TESSON/EPA/PAP.
W drugiej turze wyborów prezydenckich w 2017 roku naprzeciw siebie stanęło więc dwoje rywali spoza głównego, partyjnego nurtu: Marine Le Pen i Emmanuel Macron.

Kluczem do pokonania Macrona, który mógł liczyć na wsparcie wszystkich sił centrowych i lewicowych, miało być scalenie Zjednoczenia Narodowego oraz Republikanów, a także wszystkich pomniejszych ruchów prawicowych: suwerenistów i konserwatystów od Philippe’a de Villiers po Nicolasa Dupont-Aignana.

Nic z tego jednak nie wyszło. Wygrał Macron, a dziś Republikanie dogorywają, dzieląc los Partii Socjalistycznej, z tą różnicą, że umierają w zwolnionym tempie. Nicolas Dupont-Aignan ma nikły – jeśli nie żaden – ciężar wyborczy, a inni, jak Florian Philippot czy François Asselineau przeszli do kategorii politycznej egzotyki.

Macron abdykuje. „Żółte kamizelki” tworzą nowy ustrój

Mistrz uroku osobistego, który chciał być „królem” Francji. Okazał się okrutnym narcyzem mszczącym się za brak współczucia po śmierci babci.

zobacz więcej
W drugiej turze wyborów prezydenckich w 2017 roku elektorat François Fillona, kandydata Republikanów podzielił się: dwie trzecie zagłosowały na Marine Le Pen, reszta poparła Macrona.

Jednak większość, która za rok pozwoliłaby pokonać urzędującego prezydenta nie znajduje się na prawicy, lecz w „bloku ludowym” czy też „populistycznym”, jak ujął to politolog Jerôme Sainte-Marie. Jeżeli przywódczyni Zjednoczenia Narodowego stanie na czele tej większości, wtedy ma szanse wygrać w 2022 roku.

Sainte-Marie zbudował intelektualną busolę dla Marine Le Pen na kolejne wybory. W 2017 roku pracował dla Jean-Luca Mélenchona, innego populisty – tyle że lewicowego – który mógł skupić wokół siebie blok ludowy; zakończyło się to jednak fiaskiem, m.in. z tego powodu, że lider France Insoumise (Niepokorna Francja) postanowił porzucić temat imigracji i zagrożeń związanych z islamem.

Sainte-Marie to zdolny politolog o sporej wyobraźni teoretycznej. Nie zgadza się on z modnymi teoriami innego, znanego politologa Jerôme’a Fourqueta, jednego z dyrektorów instytutu badania opinii publicznej IFOP, dla którego Francja to archipelag złożony z wielu mniejszości, a każda z nich ma własny, odrębny układ odniesień. Według Sainte-Marie tymczasem Francja nie składa się z odizolowanych wysp, lecz dzieli się na dwa bloki. I to one zderzą się ze sobą w następnych wyborach.

Blok elit i bloku ludu

Blok, na którego czele stanął Macron to blok elit. Składa się, według Sainte-Marie, z trzech części. Po pierwsze, z najzamożniejszych Francuzów. To wąska warstwa dziedziców fortun i najlepiej zarabiających – słynny „jeden procent”. Do szerszego kręgu, otaczającego ten mniejszy, należą ludzie aspirujący do elity: menadżerowie, wyżsi rangą urzędnicy, część przedsiębiorców, studenci szkół handlowych. Ta grupa wyznaje ten sam światopogląd, co „jeden procent”, w uproszczeniu charakteryzuje go bezkrytyczne uwielbienie dla projektu europejskiego i dla globalizacji oraz kult indywidualnego sukcesu. Kolejny krąg to ci, którzy dołączyli do elit dzięki ubezpieczeniom, czyli przede wszystkim emeryci, dla których każda zmiana polityczna zagraża stabilności, ich jedynemu priorytetowi.
Wiarygodność Emmanuela Macrona została w czasie epidemii poważnie nadszarpnięta. Fot. Francois Pauletto/ Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM Dostawca: PAP/Abaca
Macron nadał blokowi spójność ideologiczną, polityczną i socjologiczną. Polityczną, bo połączył liberałów z lewa i z prawa; ideologiczną, bo połączył liberalizm gospodarczy z liberalizmem obyczajowym; socjologiczną, bo udało mu się pozyskać burżuazję, która wcześniej popierała partie lewicowe i prawicowe.

Natomiast blok ludowy czy populistyczny, w przeciwieństwie do bloku elit, jeszcze się nie skrystalizował. Według Sainte-Marie istotne tu będzie doświadczenie ruchu żółtych kamizelek, który, jak wykłada politolog, zyskiwał poparcie nawet 49% społeczeństwa. To właśnie blok ludowy jest do wzięcia przez Marine Le Pen, bo Mélenchon stracił wiarygodność.

Jerôme Sainte-Marie wskazuje też przeszkody, które kandydatka Zjednoczenia Narodowego będzie musiała przezwyciężyć, jeśli chce w 2022 roku wejść do Pałacu Elizejskiego: braki kadrowe, nieufność ostrożnych zazwyczaj emerytów – warto zwrócić uwagę, że stanowią oni nieproporcjonalnie duży odsetek chodzących na wybory – oraz nazwisko, które niektórych ciągle razi.

Proces dediabolizacji

Wszystkie chwyty dozwolone. Jak się broni elita

Cały establishment zorganizował się przeciwko Marine Le Pen, do czego publicznie wzywali nawet psycholodzy!

zobacz więcej
Coraz więcej wskazuje jednak na to, że „kordon sanitarny” (zmowa partii establishmentowych, by nie dopuścić polityków ZN, a wcześniej Frontu Narodowego do władzy) wokół Marine Le Pen może zostać przełamany. A przywódczyni ZN bardzo się stara, by nastąpiło to jak najszybciej. Starannie dobiera słowa, unika radykalnych haseł i na każdym kroku usiłuje przedstawiać siebie jako polityka umiarkowanego. Jednocześnie dowodzi, że wykreowany przez media obraz Zjednoczenia Narodowego jako partii faszystowskiej, która pragnie zniszczyć demokrację, jest daleki od prawdy.

Tę przemianę dziennikarze nazwali już „dediabolizacją”, a lewicowy dziennik „Le Monde” określił tę strategię mianem „permanentnej normalizacji”.

Philippe Olivier, bliski doradca kandydatki narodowców, poszedł krok dalej: – Proces dediabolizacji dobiegł końca, nadszedł czas „prezydencjalizacji” – zapowiedział. Chodzi w nim o to, by udowodnić Francuzom, że Marine Le Pen może być kompetentnym prezydentem.

Sondaż Ipsos pokazał, że Francuzi bardziej wierzą w jej skuteczność w takich obszarach jak obrona wartości Republiki i laickości oraz walka z nierównościami i dyskryminacją. Jej prowadzenie jest jednak wciąż niewielkie, różnica wynosi ledwie parę punktów procentowych, z tym że gdy pojawiają się takie tematy jak zahamowanie imigracji albo walka z przestępczością, to różnica zaczyna rosnąć na korzyść Le Pen.


Badania jasno pokazują też, że kampania „permanentnej normalizacji” przynosi skutki. Co prawda 65% ankietowanych wciąż uważa, że ZN to partia skrajnie prawicowa, ale to o 9 punktów procentowych mniej niż w ubiegłym roku. O 4% wzrosła za to liczba tych, którzy oceniają, że Zjednoczenie to formacja, która sprawnie rządziłaby krajem.
Sondaż mierzący sympatie polityczne wśród młodzieży przyniósł jeszcze bardziej zaskakujące dane. Według badania Elabe Marine Le Pen z 37% poparcia jest na pierwszym miejscu w grupie wiekowej 25-34 lata, a więc, z grubsza biorąc, wśród millenialsów. W 2017 roku w tym samym przedziale wiekowym poparcie dla Macrona wynosiło 28%, a dla przywódczyni narodowców 24%. Wzrost jest więc znaczący. Obecny prezydent ciągle prowadzi wśród najmłodszych – w grupie 18-24 lata.

Kandydatka ZN powoli zyskuje wiarygodność, której dotąd jej odmawiano. Zmiany nie są może rewolucyjne, ale są na tyle znaczące, by mówić o tendencji i jej się obawiać.

Czy COVID-19 zatapia Macrona?

Wiarygodność obozu, którego ucieleśnieniem jest Macron, została natomiast mocno nadszarpnięta przez kryzys wywołany COVID-19. Francja to jedyne państwo zasiadające w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, które nie stworzyło własnej szczepionki przeciw chorobie. Sanofi podobno dalej nad nią pracuje i zapowiada, że ruszy z testami w III kwartale 2021 roku.
Epidemia COVID-19 sprawiła, że we Francji przybyło bezdomnych. Na zdjęciu: namioty ustawione na moście Bercy w Paryżu. Fot. Chesnot/Getty Images
Panuje przekonanie, że państwo katastrofalnie nie radzi sobie z wirusem. Francję stać na to, aby powiększać zadłużenie kraju i kontrolować każdy niemal detal z życia obywateli, ale nie potrafi ani ich ochronić, ani opracować planu wyjścia z epidemii.

Warto przypomnieć, że ostatni zrównoważony budżet Francja odnotowała w 1974 roku i dług wynosił wtedy 15% PKB. Dzisiaj ten stosunek urósł do 121% PKB. Dla porównania w Niemczech dług publiczny osiąga poziom 80% PKB.

I na tym terenie kandydatka Zjednoczenia Narodowego też próbuje uzbierać nieco punktów. Już kilka lat temu usunęła z partii Floriana Philippota, który domagał się opuszczenia strefy euro. W tym roku opublikowała artykuł, w którym zapowiada, że sprowadzi Francję z powrotem na drogę wzrostu, inwestując w infrastrukturę i w technologię, a także że wywalczy dla kraju suwerenność przemysłową. Zagadnienie długu potraktowała ze szczególną uwagą: chce, aby dług wzorem Japonii był w rękach narodowych, francuskich, a nie zagranicznych inwestorów.

Na łamach prasy ukazał się również artykuł Le Pen o transformacji energetycznej. Przedstawia się w nim jako zwolenniczka energii jądrowej jako najlepszego i najszybszego rozwiązania problemu emisji CO2. W jej zamyśle atom zapewniłby nie tylko niezależność energetyczną, lecz stałby się technologią eksportową Francji. Zapowiedziała też budowę trzech nowych reaktorów oraz wznowienie prac nad eksperymentalnym reaktorem Astrid (Macron kazał zatrzymać prace, mimo 750 milionów euro wyłożonych dotychczas na to przedsięwzięcie).

Powtórka z wyborów

Kim jest Francuz, który broni Polaków?

– Od dwudziestu lat przyjmujemy ustawy, które tworzą oficjalną wersję francuskiej historii, a teraz dajemy lekcję Polsce? – pytał retorycznie Éric Zemmour.

zobacz więcej
Dla wyborców najbardziej zaskakująca może być jednak zmiana jej tonu wobec islamu. Gdy w czasie debaty telewizyjnej minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin zarzucił jej, że jest „miękka”, Marine Le Pen odpowiedziała, że przekonania religijne to prywatna sprawa każdego wierzącego. Problemem, stwierdziła, jest „islamizm” – w odróżnieniu od islamu – czyli „ideologia, wobec której trzeba być stanowczym”.

Wszystkim słabościom i potknięciom Le Pen przygląda się Éric Zemmour, znany publicysta „Le Figaro”, który tym razem nie wyklucza startu w wyborach. Podobno z ostateczną decyzją czeka na wyniki tegorocznych wyborów regionalnych. Gdyby jednak się zdecydował, byłby kandydatem spoza politycznej konstelacji, tak jak swego czasu Beppe Grillo we Włoszech, Donald Trump w USA czy sam Macron. I, tak jak oni, mógłby sprawić niespodziankę.

Zemmour w badaniu dla prawicowego tygodnika „Valeurs actuelles” uzyskał co prawda tylko 13% poparcia. Gdyby jednak przywódczyni Zjednoczenia Narodowego skompromitowała się w wyborach regionalnych i musiała ustąpić pod naciskiem swojego środowiska, wtedy przed Zemmourem otworzyłaby się jakaś szansa. Ale mimo wszystko wydaje się to mało prawdopodobne.
W 2016 roku Marine Le Pen spotykała się ze swoim ojcem Jean-Marie Le Penem (z prawej) i Bruno Gollnischem, dawnym członkiem Frontu Narodowego w Parlamencie Europejskim. Fot. Vincent Kessler/Reuters /Forum
Bardziej prawdopodobna jest za to powtórka scenariusza z poprzednich wyborów. W 2017 roku sędziwy twórca Frontu Narodowego (poprzednik Zjednoczenia Narodowego) Jean-Marie Le Pen wytykał córce, że już pierwszego dnia kampanii prowadziła ją tak, jakby była w drugiej turze, czyli od razu zabiegając o wyborców tradycyjnie wobec niej nieufnych. Jeżeli Marine znów zacznie walczyć przede wszystkim o wyborców centrowych, rezultat może być taki sam jak ostatnio.

– Krzysztof Tyszka-Drozdowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: 2019 rok. Marine Le Pen rozpoczyna kampanię przed wyborami do Parlamentu europejskiego. Fot. Chesnot/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.