Hollywood wie najlepiej, że wszystkie historie zostały już wiele razy opowiedziane.
zobacz więcej
Szekspir pokazuje obraz zniszczonych relacji międzyludzkich. Siostra walczy z siostrą, ojciec z synem, brat z bratem. Nie ma w tym okrutnym korowodzie głębokiej filozofii, ale jest tempo, emocja, brak miłości i głęboki kryzys człowieczeństwa. Dziś może inaczej motywowany niż ten egzystencjalny, powojenny, Kottowski. Nieprzypadkowo autor umieścił akcję w czasach przełomu – to pierwsze kroki samodzielnej ludzkości, czas odrzucenia starych bogów. Ja patrzę na tę fabułę z perspektywy domniemanego końca, gdzie w świecie przyszłości człowieczeństwo upada – ludzie stają się podobni androidom, nie umiejąc zdefiniować miłości. Okrucieństwo tego tekstu daje do tego podstawy.
Ale sam Lear jest brutalny, okrutny. A Szekspir zdaje się jednak mu współczuć.
Nie wiem, czy mu współczuje. Lear i Gloucester zaczynają budzić litość, kiedy pojmują, że sami są sobie winni. To opowieść o ślepocie i otwieraniu oczu, zawsze jest trochę współczucia dla kogoś, kto zbyt późno zrozumiał własne błędy.
Udało się Panu powiedzieć to, co Pan chciał?
„Król Lear” jest szklaną górą, można z niej łatwo spaść. Niech to ocenią widzowie. Zrobiłem ten spektakl dla nich, nie dla krytyki.
U Pana Błazen i Kordelia są grani przez tę samą aktorkę. Buntuję się przeciw akurat temu zabiegowi, dla mnie Błazen to młody facet.
To tradycja teatru szekspirowskiego, obie postaci grał jeden aktor. Błazen i Kordelia, czyli zbuntowana „córka milionera”, tu bardziej bezczelna, niż szlachetna, pełnią tę samą funkcję, mówią Learowi prawdę i robią z niego błazna – córka ośmieszając go niszczy rytuał podziału królestwa, Błazen nieustannie przypomina Learowi o jego nowej, błazeńskiej roli. Ponadto w tym dystopijnym świecie Błazen to wizualnie klon Kordelii, który stale przypomina Learowi córkę i z tego powodu zresztą ginie uduszony w akcie szaleństwa.
Nie unikniemy dyskusji o płci aktorki grającej Leara. Dlaczego Halina Łabonarska?
Wiele razy już aktorki grały męskie postaci, także Leara…
To jeszcze nie jest argument.
Prawda. Lear jest dla córek zarówno ojcem jak i matką. Dobrze rozumie wrażliwość kobiecą, wykorzystuje to, żeby je ranić, wie, co zaboli. Ponadto Lear łączy w sobie starość i wynikające z niej niemęskość, kaprys, wampiryczność. Chciałem to podkreślić. Rozumiem, że ktoś może to przyjąć albo nie.
Ci którzy znają Halinę Łabonarską, przynajmniej na początku gorączkowo zastanawiają się: czy ona gra kobietę w męskich szatach czy mężczyznę. To nie odwraca trochę uwagi od walorów tej roli, od przesłania?
A może taki męsko-damski Lear podkreśla zasadnicze pytanie: o definicję człowieka? Jest w tym niesamowita uniwersalność, dlaczego tak na to nie spojrzeć? Poza wszystkim to wspaniała aktorka, grała już męskie postaci, formalne, abstrakcyjne. Dlaczego nie skorzystać z jej talentu?
– rozmawiał Piotr Zaremba
● Halina Łabonarska: Lear nie umiał ułożyć sobie relacji z córkami. Ja cieszę się z pracy z synami
● Piotr Zaremba: Pulsujący ciąg czystych emocji
● Wawrzyniec Kostrzewski: Szklana góra, z której łatwo spaść