Z okazji 78. rocznicy tzw. krwawej niedzieli, która stanowiła punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej, w piątek, 9 lipca o godz. 17.25 TVP Historia pokaże dokument „Wołyń – zapis zbrodni” (powtórka w poniedziałek, 12 lipca o godz. 9.25). W niedzielę 11 lipca na antenie TVP Historia będzie można zobaczyć film dokumentalny „Ocalałam z rzezi” (godz. 17.25) oraz film fabularny Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń” (godz. 21.45). Obraz w poniedziałek, 12 lipca o godz. 20.00 pokaże też TVP Kultura.
TYGODNIK TVP: W niedzielę, 11 lipca w rocznicę tzw. krwawej niedzieli, przypada Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. Jaki stosunek do nacjonalizmu w pierwszej połowie XX wieku miał Ukraiński Kościół Greckokatolicki?
WŁODZIMIERZ OSADCZY: O niebezpiecznych tendencjach tkwiących w Kościele greckokatolickim, w nauczaniu duchownych, mówił metropolita lwowski obrządku łacińskiego św. abp Józef Bilczewski. To kwestia niezwykle ważna, ponieważ Kościół greckokatolicki formował świadomość i wrażliwość ludności ukraińskiej zamieszkałej w Małopolsce Wschodniej. Mieściły się na tym obszarze trzy diecezje greckokatolickie: lwowska, stanisławowska i przemyska.
Abp Bilczewski wskazywał na moralne wypaczenia wśród duchownych greckokatolickich. Potwierdziło się to w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy nacjonaliści ukraińscy zaczęli się formalnie organizować, prowadząc zarazem działalność sabotażową i terrorystyczną. Zdarzało się, że duchowni nie tylko popierali Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), ale także formalnie należeli do tej organizacji. Było to żenujące nieporozumienie, gdyż ideologia OUN była antychrześcijańska, odwoływała się do „etyki” neopogańskiej. Kodeksem „etycznym” OUN był dekalog ukraińskiego nacjonalisty, będący zaprzeczeniem dekalogu chrześcijańskiego.
Jakie hasła zgodnie z nim głoszono?
Jedno z bluźnierczych przykazań brzmiało następująco: „Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy”. Inne: „Nienawiścią oraz podstępem będziesz przyjmował wrogów twego narodu”. Tego rodzaju kodeks „etyczny” przyświecał tym duchownym, którzy identyfikowali się z OUN albo wręcz do niego należeli.
Miało to swe następstwa podczas II wojny światowej, kiedy mieliśmy do czynienia z powszechną kolaboracją duchowieństwa greckokatolickiego z nacjonalistami; nie powstrzymali oni bojówek przed ludobójstwem, rozlewem krwi… A ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przytaczał przykład popa greckokatolickiego z Korościatyna na Podolu – miejscowości, skąd wywodziła się rodzina księdza Tadeusza – który dowodził bandą nacjonalistyczną.
Ale nawet gdyby duchowni greckokatoliccy powiedzieli: „Nie zabijajcie”, to owe bojówki nagle przestałyby zabijać? Mam wątpliwości.
Tego nie wiem. Natomiast bojówki nacjonalistyczne to jedna odsłona zła, ale pamiętajmy o udziale chłopów ukraińskich, którzy byli wykonawcami rzezi. A głos duchownego był na wsi ważny. Gdyby duchowni zachowali się inaczej, w tym między innymi nie uczestniczyli w bluźnierczych obrzędach święcenia kos, siekier, wideł, którymi potem uśmiercano polskich sąsiadów, to możliwe, że te wydarzenia inaczej by się potoczyły.
Na pewno niejeden duchowny ściągnąłby na siebie zemstę. I poniósł śmierć męczeńską. Niestety w Kościele greckokatolickim kapłaństwo dość często było traktowane jak zawód, „rzemiosło” przekazywane z ojca na syna. Istniał zwyczaj duchowieństwa żonatego. Tak więc ksiądz urodzony w rodzinie kapłańskiej musiał dbać o swoją rodzinę, nie mógł się przeciwstawić złu nie tylko w sposób czynny, ale i bierny, ponieważ obawiał się, że sprowadzi niebezpieczeństwo na swoją rodzinę.