TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
TVP Dokument w poniedziałek 19 lipca 2021 o godz. 17:05 pokaże film dokumentalny z 2000 roku pt. „Ostatni powrót Stanisława Mikołajczyka” w reżyserii Sylwestra Kiełbiewskiego
Fragment powieści Piotra Zaremby „Zgliszcza”:
15 marzec 1957, piątek
Coraz bardziej go drażniło takie urzędowanie po hotelowych kawiarniach, z wiekiem i poczuciem, że jest generalnie nie na swoim miejscu. Ale naturalnie zgodził się na to spotkanie, przy Dworcu Świętego Łazarza.
Nie widział dziesięć lat tego mężczyzny, a teraz tamten wchodzi, nieco wymizerowany, w lichym garniturze. Ściskają sobie ręce. Potem Dąbrowski długo zamawia kawę przy barze – pewnie ma kłopoty z francuskim.
– Czytaj Mieciu mój wywiad dla News and World Report. Ja tam mówię żeby nie ufać Gomułce i jego rządom. On mi kiedyś powiedział, że nienawidzi polskiego narodu i że dopiero przyszłe pokolenia będą komunistyczne. O chłopach też pogardliwie się wysławiał…
– Ale kołchozy pozwolił żeby się rozpadły – odzywa się Dąbrowski podniesionym głosem.
– To zmiana metody tylko ze strony tego zyndera, lajdusa. On też chce uspółdzielczyć, tylko powolniejszą drogą. Będzie walczył z demokracją, z Kościołem, z polskimi bohaterami. Ze wszystkim co dla Polaków drogie i święte – Mikołajczyk zauważa, że jego dawny współpracownik maca go wzrokiem. Dostrzega, że były premier jest grubszy niż był, że ma wąsiki. Ale nie, on bada jakość materiału jego marynarki. Próbował być kiedyś elegantem ten Mietek, i w Budapeszcie i potem w zniszczonej Warszawie.
– No a jak mnie w Polsce postrzegają?
– Mówią, żeście się pożarli jak to zawsze na emigracji.
– A co, przed wojną to rozłamów nie było? – gwałtownie oponuje dawny premier. – To mali ludzie, szuszwole. Wyciągają moje rzekome złodziejstwa, chociaż gdyby nie ja, żadnych pieniędzy od Amerykanów by nie było. To mnie je dawali, to mnie….
– Ale…
– Oskarżają mnie o romans z Wójcicką. Ta kobieta ma amerykańskiego narzeczonego. Ja się nią opiekowałem, ona mi dom prowadziła, po śmierci żony, i tyle. Wójcik, on sam chciał z nią mieć romans. A Zaremba? On na mojej farmie zatrudniony, a jak się o zapłatę pokłócił, zaraz zaczął mnie wszystko wyciągać.
Milknie, bo czuje że nie takiego obrazu oczekiwał ktoś, kto z Polski przyjechał. Dorzuca więc: Nie masz pojęcia, ile jest PSL-owców we Francji, w Belgii. Młodzi ludzie, nasza krew. Niektórzy żony tutejsze wzięli, a one bardziej ludowcowe od mężów się zrobiły. I po polsku mówią.
– To wszystko zostawmy – mówi Dąbrowski, a trochę kawy spływa mu po podbródku. – Chłopi, w każdym razie działacze, mają i do pana pretensje i do Bańczyka z Wójcikiem. Żeście uciekli, ich zostawili.
– Chciałbyś żeby mnie zabili? Jaki z tego pożytek? Zrobili by to.
– Wspominają PSL, gdzie ludzie spoza ruchu ludowego grali pierwsze skrzypce, ale nie oni do więzienia poszli. Ja siedziałem z takimi, co za pana cierpieli.
– Chłopi takimi kategoriami nie myślą. Oni wiedzą, że jak nie ma bronić czego, trzeba się usunąć – głos Mikołajczyka brzmi mniej pewnie. Nie tak miało wyglądać to spotkanie.