Jechali do małego już w tym czasie oddziału NSZ działającego w rejonie Mińska Mazowieckiego – jego dowódcą był „Orzeł”, Zygmunt Jezierski. Zdecydowały znajomości Gałązki, który miał w tym oddziale kolegę, możliwe, że także sympatie ideowe Brauna. On też dobił do tego oddziału oddzielnie, z jeszcze jednym chłopakiem poznanym w PSL, Henrykiem Kwapiszem.
Pamiętajmy o momencie: oni szli do lasu, kiedy gołym okiem widać, że wojskowa konspiracja przegrała. W latach 1945-46 taki „Orlik” czy „Zapora” staczali regularne bitwy z oddziałami KBW i UB, czasem i NKWD. Teraz zaś część oddziałów wyszła na powierzchnię przy okazji amnestii wiosną 1947, a ludność cywilna nie miała już siły, a często i ochoty, na wspieranie partyzantów.
Udział licealistów w tej partyzantce utrwalony w ich zeznaniach to ciąg tragicznych potyczek, z których tylko kilka wyrządziło większą szkodę władzy. Także zabójstw, na ogół drobnych funkcjonariuszy i kolaborantów reżymu, czasem tylko podejrzanych o kolaborację.
Jakieś najście na dom dróżnika żeby zdobyć broń, zabicie byłego żołnierza Armii Czerwonej, rozwalenie dwóm gospodarzom, członkom PPR, pieców, co było dotkliwym ciosem przy powszechnej biedzie. Dowódca oddziału mścił się podobno w ten sposób za podobne potraktowanie jego rodziny.
To była próba stawiania czoła okupacyjnemu państwu, ale też wojna domowa wikłająca w moralne dylematy. Jeden z chłopców, wytypowany do wykonania egzekucji, nie mógł sobie poradzić z pistoletem, w końcu strzelił sam dowódca. Nawet jeśli te zeznania konstruowane były przez ubeków tak, żeby ową partyzantkę maksymalnie zohydzić, prawdą jest, że nie potrafiła ona już rzucić systemowi skutecznego wyzwania. Choć skądinąd oddział „Orła” jest dziś w okolicy Mińska Mazowieckiego przedmiotem lokalnego kultu.
Urwał się UB
Sprawa miała jeszcze dodatkowy wymiar. Jan Braun, pseudonim „John”, był od 1946 roku agentem UB. Został zwerbowany, kiedy próbował innej konspiracji, czysto narodowej. Zatrzymano go w mieszkaniu kobiety ze Stronnictwa Narodowego, do której przyszedł w ramach jakiegoś zadania.
Rzecz cała uwikłana jest w straszne paradoksy. Braun, jako działacz młodzieżówki PSL ,był kilka razy bity, miesiąc trzymano go w areszcie. A równocześnie pisał raporty, m.in. na swego przełożonego z PSL-owskiej organizacji Chmielewskiego. Może to tłumaczyć inne jego zachowania. Pokazową brawurę (Chmielewski ganił go za noszenie pistoletu i chwalenie się tym), czy upicie się podczas obrony gmachu PSL.