Namalowana została też kobieta z parasolką w ręku, Maria Studnicka, dyrektorka szkoły żeńskiej i działaczka społeczna. Była to krakowianka, która w 1906 roku zamieszkała w Grybowie, gdzie podjęła posadę nauczycielską. Aktywnie angażowała się w życie tej miejscowości. Jest wśród założycieli klubu sportowego „Grybovia”, działaczy Rady Sierocej. Koordynowała inicjatywę Powszechnych Wykładów Uniwersyteckich w Grybowie. Oprócz tego zasiadała w Radzie Miejskiej jako jedna z tylko dwóch kobiet w tym czasie.
Ostatnią postacią jest nieżyjący ks. Adam Kaźmierczyk, długoletni proboszcz parafii św. Katarzyny w Grybowie. Był Honorowym Obywatelem Królewskiego Miasta Grybowa, wcześniej kapelanem Zakładu Poprawczego w Tarnowie. Opiekował się lokalnym muzeum parafialnym, w którym przechowywana jest średniowieczna sztuka grybowskiej parafii rzymsko-katolickiej, zabytki cerkwi prawosławnych Ziemi Grybowskiej oraz judaika, m.in. zwój Tory, świeczniki oraz rytualne naczynia. Publikował i uczył o wielowątkowym i międzykulturowym bogactwie dawnej Rzeczpospolitej.
Teraz, pod koniec września, powstaną trzy murale, które nawiązują do grybowskich artystów i działaczy. Ma być tam uwieczniony rzeźbiarz Ludwik Lizoń, fotograf Zygmunt Studnicki z synem Bolesławem i architekt Zdzisław Mączeński z aptekarzem Józefem Hodbodem i ks. Janem Solakiem.
Nie kusiło pana, aby uwiecznić własną rodzinę na takiej stodole?
Wiele razy mnie to korciło, ale jak mówi przysłowie: „szewc bez butów chodzi”. Nie mam własnej stodoły, rodzina też takiego budynku nie posiada, więc problem sam się rozwiązał. Ale gdybym miał lub zdecydował się kupić taki obiekt, to miałbym trudny wybór kogo namalować. Na białej ścianie można stworzyć cokolwiek, ponieważ w każdej chwili da się to usunąć i zrobić coś od nowa. Natomiast ze stodołą jest inaczej. Malunku nie da się tak łatwo zamazać, zostaje więc na całe życie. Być może po wielu latach, kiedy deski stają się bardziej zniszczone, to i mural się zniekształca i tym samym jest mniej widoczny. Ale samego zarysu nie da się do końca cofnąć. I co, gdybym nie był zadowolony z efektu lub gdyby wizerunek mi się znudził? Dlatego czekam, może kiedyś dojrzeję do upamiętnienia w ten sposób swojej rodziny.
– rozmawiała Monika Chrobak, dziennikarka Polskiego Radia
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy